Harmonia Hildegardy

Harmonia Hildegardy

Contact information, map and directions, contact form, opening hours, services, ratings, photos, videos and announcements from Harmonia Hildegardy, Alternative & holistic health service, .

26/12/2023

Delikatnie i niepostrzeżenie
W grocie, ciemności, prostocie,
Minimalizmie, ubóstwie
Przychodzi ŚWIATŁOŚĆ
Narodzinym Boga!
Zmiany, przełom, Cud

Życzę Wam uważności i odwagi
na Mocne i Piękne wydarzenia,
Boże szepty do serca,
Jakie wybrzmiewają w ciszy
i często trudno zauważalnej subtelności.

https://barbaramalinka.art/

Photos from Harmonia Hildegardy's post 23/09/2023

„Wchodźcie w Jego bramy
Z dziękczynieniem”
Dziś Psalm 100

A w moim sercu rocznica najmocniejszego porodu,
porodu Franciszka.

Po długiej bardzo przerwie z działaniami w internetach, chętnie tu dziś wracam, z ciekawością działań innych. Chęcią odpisania i uczestniczenia choćby w takiej formie. Formie, która tez może przynieść dobro i inspiracje.

Czytam tez na nowo, wspomnienia z odejścia mojego małego Franciszka i wzruszam się, dziękuje za ten dar, choć krótki bycia w Nim. Krótki a tak wiele wnoszący w życie przez ostatni rok.
Przeżywam ten czas, w zatrzymaniu, odpoczynku z Modlitwą. Koszarawa, Klasztor Franciszkanów, mIedzy lasami, górami, ciszą.

Dziękuje za Franciszka 💙
Za to że był, jest, i ufam że jeszcze się poznamy..

Photos from Harmonia Hildegardy's post 08/04/2023

Najmocniejszy dzień
dla Miłości i o Miłości.
Wielki Piątek, pamiątka
okrutniej śmierci Jezusa,
ale najważniejszy triumf Miłości i Życia.
Poprzez Życie w Nim.

Niech Twoja Wola,
będzie centrum naszego
życia, działania, pomysłów, motywacji.

I tego Kochani Wam, życzę..
Gdziekolwiek jesteś, czy w smutku, stracie, cieniu, spokoju..
Jezus tam jest,
pokonał ból i lęk.
Już wygrał nad ciemnością.
W Nim jest Życie!

Każdy z dni Wielkiego Tygodnia jest ze sobą połączony. Nie byłoby Zmartwychwstania bez śmierci, Kościoła bez Eucharystii. Wolności bez Krzyża..


Barbara Malinka.art

10/03/2023

Dziennik połogu/ dzień 10
3 pażdziernika
Lepiej śpię. Ale czuje wciąż ogólne zmęczenie. Krwawienie prawie ustało. Mleko w piersiach jest nadal. Ale nie jest to bolesne i nie napływa nowe.
Potrzeba odpoczynku i postanowienie leżenia do końca drugiego tygodnia, gryzie się z obowiązkami, piętrzącym się praniem i potrzebą niezależności działania. Trudniej mi poddać się opiece, poprosić o nią. Kiedy byłam w połogu, obok mnie noworodek, potrzeba leżenia, była jakgdyby bardziej uzasadniona. Teraz potrzebuje odpoczywać głównie i „tylko” dla siebie.

Wstałam zawiązałam wokół bioder benkung. By spinał miednicę w całość, aby nie nadwyrężyć jej przy ruchu chodzenia.
Mieliśmy odwiedziny, poznałam bliską mi kobietę, Renię. Znałyśmy się do tej pory w kontakcie na odległość.
Spotkania dobrze mi robią, przypominają o świecie i życiu, w cieplej ludzkiej formie. To kolejna okazja do opowiedzenia historii porodowej. Jej treść za każdym razem jest nieco inna bo i ja się zmieniam, każdego dnia leczy się więcej.

Psalm 139,
Ten sam, który przypadł na pogrzeb Franciszka. Darek, zaśpiewał go wtedy, w spokojnej, delikatnej i zanoszącej w głąb melodii.
Pamietam ją.
Bóg jest blisko, troszczy się i zna mnie, otula, otacza. Nic go nie ominie, by się troszczyć i oblewać miłością. Dziś dla tego psalmu, w „antidotum” (bardzo polecam kanał na yt Witka Wilka, tam w zakładce Antidotum codziennie modlitwa Słowem)
Pani Sylwia odkrywa ważne zaproszenie, (dokładnie z drugiej zwrotki psalmu) by uwielbiać Boga za to jak wspaniale mnie stworzył. Spróbuj. Dziś, widząc siebie w lustrze, uwielbiać go.. za siebie samego.

Ewangelia przypomina historie Marii i Marty, dwóch sióstr, różnych postaw i symbolu dróg. Czy latam w około, chcąc realizować wg swojej wizji, może zasłużyć, czy spełnić powinność.. jak Marta. Czy potrafię po prostu usiąść i posłuchać Jezusa, bez działania i myśli..

Wczoraj zaczęłam czytać książkę „Zaproszenie do miłości” o rozwijaniu Modlitwy Głębi, która jest niejako wstępem do modlitwy kontemplacyjnej.

10/03/2023

Dzień 8/ Dziennik połogu_
1 października
Fizycznie, jest trudniej. Obudziłam się bez głosu. Przeniosło się na oskrzela. Pierwszy raz tak trudno mi wyjść z przeziębienia, choć biorę naturalne specyfiki, w jeszcze większych dawkach.Nie dziwie się, mój język jest na brzegach pokarbowany jak muszla.
To znak silnego osłabienia.
Stram się odpoczywać i wzmacniać.
Miałam tez ogromną potrzebę lekkości głowy, i poczucia swoich miękkich włosów. Zaczęłam rozplątywać warkoczyki, trochę pomogły tez dzieci, w zamian za czytanie bajek.

Dziś w Słowie, kolejny dzień księgi Hioba. Błogosławieństwo i jeszcze więcej obfitości, jak przed tragediami. Pięciu synów, i trzy córki,
naj piękniejsze . Ufam, choć trudno mi.

W dalszej historii życia Hildegardy, (w autobiografii) jej odczucia na temat choroby. Jak niemoc jej ciała wyznaczała rytm, kiedy była w podróży.

Potem jakiś czas zostałam sama z dwójką dzieci, posprzeczali się. Jęki i marudzenie Oliwii, doprowadziło mnie to złości. Wykipiało. Czuję ze puściły mi nerwy ściśnięte i powstrzymane jeszcze za wczorajsze poranne spięcie. Ale to nie w ich stronę miałam i chciałam skierować złość, zaznaczenie siebie, swojego zdania i potrzeb. To mnie bardzo zasmuciło, wycofało. Nie miałam siły na kontakt ze światem. Trudno mi tez było skupić się na czytaniu. Kończę ten dzień z próbą by ukoić siebie i nie odrzucać.

06/03/2023

Dziennik połogu/ dzień 7
Mija tydzień od porodu, kolejny piątek.
Pogrzeb Franciszka. Ten dzień składał w sobie bardzo różne emocje, uczucia.
Od rana w nastroju przygotowań, wydarzenia, ceremonii, ogarnięcia się na konkretną godzinę. Tego dnia pierwszy raz byłam nogach.
Zrobiłam dzieciom śniadanie.
Czułam że to za wcześnie by wychodzić do świata.
Potem dzień był coraz trudniejszy, coś we mnie pękało.

Msza była piekna, kameralnie,
z siostrą grałyśmy na gitarach. Chciałam Franciszkowi zagrać ostatni raz. Lecz nie mogłam śpiewać, przeziębienie zacisnęło mi głos.
Pamiętam z kazania, że Mała Tereska, jak wymieniała rodzeństwo to liczyła i mówiła też o tej czwórce dzieci przed nią, która już czeka w niebie.
I o Św. Franciszku, który brał za rękę żebraka (bo Franciszek potrzebował wsparcia), kiedy musiał przejść przez bramę miasta i słyszał na swoj temat obelgi od ojca..

Pogrzeb, trumnę, krzyż, przygotowywaliśmy sami. W drewnie,
Trumienka pomalowana farbami, w kolorach i śladach pędzli dzieci. Jak kolorowa, radosna kołyska dla brata..

06/03/2023

Dziennik połogu/ dzień 5
Dobrze spałam, obudziłam się wcześnie. Ucieszyło mnie i zdziwiło ostre słońce, wbijające się do pokoju przez korony drzew i zamglone kurzem szyby okien. Po raz pierwszy od kilkunastu dni czułam tak mocne słońce. Od rana, moje myśli uciekały w zmartwieniu o pogrzeb Franciszka. Załatwiamy taki temat pierwszy raz. Im bardziej próbowałam przewidzieć, zaplanować formę, godzinę, itd. Wracały mi słowa by zostawić zmarłym grzebanie ich umarłych.. Wiedziałam że muszę odpuścić, przyjąć, że tym razem nie jestem od załatwiania, organizowania i mam inne zadanie. Słońce szybko się zmieniało i doszło aż do mojej twarzy. Byłam wdzięczna za ten moment.
Laktacja ustaje, bardzo pomału, ale nie napływa mleko. Czuję nadzieje że to minie, ból jest o ten jeden procent mniejszy.
Rano po śniadaniu, znów pysznym, sytym a lekkim. Zaczęłam czytać Słowo, na pachnącym drukiem, papierze. Wzruszyło mnie i zdziwiło ogromnie, że w dzisiejszym Słowie, jest właśnie historia z Łk 9, 57-62

Czuje się spokojna, że to przegnanie odbędzie się dobrze, i oddaję to.

Kończę dzień, ze słowami Hildegardy..
„Zarządziłam żeby moje mniszki nie nosiły habitu koloru czarnego, który jest kolorem pochłaniającym światło. Czerń była dla mnie niczym gorzki pokarm. Mniszkom był narzucony nie tyle jako kolor oznaczający wyrzeczenie i roztropność, lecz niemal jako wyraz przywileju, jest to bowiem najdroższy barwnik.
Lepsza była biel, albo delikatna zieleń oraz materiał miększy, przyjemny w dotyku, jako że skóra jest odbiciem duszy i została nam dana doskonała i spójna w swojej delikatności.”

Czuję Ją blisko, z ulgą że nie jestem jedyna..
Od tych kilku dni myśle o czerni. Jak bardzo jej nie czuję. Nie potrzebuję na swoim ciele. Wystarczy mi dla ciemnych myśli, moja melancholijna natura, poza tym potrzebuję się wzmocnić, nie szukając jeszcze większego mroku.
Od czwartku noszę kolor niebieski, bardzo mnie koi, czasami zielony, lub łączę je, aby się orzeźwić.

06/03/2023

Dziennik połogu/ dzień 5
Dobrze spałam, obudziłam się wcześnie. Ucieszyło mnie i zdziwiło ostre słońce, wbijające się do pokoju przez korony drzew i zamglone kurzem szyby okien. Po raz pierwszy od kilkunastu dni czułam tak mocne słońce. Od rana, moje myśli uciekały w zmartwieniu o pogrzeb Franciszka. Załatwiamy taki temat pierwszy raz. Im bardziej próbowałam przewidzieć, zaplanować formę, godzinę, itd. Wracały mi słowa by zostawić zmarłym grzebanie ich umarłych.. Wiedziałam że muszę odpuścić, przyjąć, że tym razem nie jestem od załatwiania, organizowania i mam inne zadanie. Słońce szybko się zmieniało i doszło aż do mojej twarzy. Byłam wdzięczna za ten moment.
Laktacja ustaje, bardzo pomału, ale nie napływa mleko. Czuję nadzieje że to minie, ból jest o ten jeden procent mniejszy.
Rano po śniadaniu, znów pysznym, sytym a lekkim. Zaczęłam czytać Słowo, na pachnącym drukiem, papierze. Wzruszyło mnie i zdziwiło ogromnie, że w dzisiejszym Słowie, jest właśnie historia z Łk 9, 57-62

Czuje się spokojna, że to pożegnanie odbędzie się dobrze, i oddaję to.

Kończę dzień, ze słowami Hildegardy..
„Zarządziłam żeby moje mniszki nie nosiły habitu koloru czarnego, który jest kolorem pochłaniającym światło. Czerń była dla mnie niczym gorzki pokarm. Mniszkom był narzucony nie tyle jako kolor oznaczający wyrzeczenie i roztropność, lecz niemal jako wyraz przywileju, jest to bowiem najdroższy barwnik.
Lepsza była biel, albo delikatna zieleń oraz materiał miększy, przyjemny w dotyku, jako że skóra jest odbiciem duszy i została nam dana doskonała i spójna w swojej delikatności.”

Czuję Ją blisko, z ulgą że nie jestem jedyna..
Od tych kilku dni myśle o czerni. Jak bardzo jej nie czuję. Nie potrzebuję na swoim ciele. Wystarczy mi dla ciemnych myśli, moja melancholijna natura, poza tym potrzebuję się wzmocnić, nie szukając jeszcze większego mroku.
Od czwartku noszę kolor niebieski, bardzo mnie koi, czasami zielony, lub łączę je, aby się orzeźwić.

01/03/2023

Dziennik połogu/ dzień 3
Rano obudziła nas cisza. Głucha cisza, jakiej nigdy po porodzie nie słyszałam. Tak chciałabym usłyszeć płacz i jęk, mlaskanie niemowlaka i ulgę, że jest najedzony a moje piersi lżejsze. Po moich mocnych próbach, zmniejszenia ilości mleka, naturalnymi sposobami, zdecydowałam się zarzuć tabletkę na skończenie laktacji. Nie miałam siły na kolejny dzień bólu i odciągania mleka, też w bólu.

Wybraliśmy ostatecznie imię, Franciszek.
Poczułam to imię jeszcze w szpitalu. W dzień porodu, było wspomnienie między innymi O.Pio, którego było to imię przed życiem w klasztorze a Konrad zauważył w tym imieniu „ciszę” i czuliśmy to imię oboje.
Zostałam w domu sama na kilka godzin
W domu przy lesie, z niskim stropem, szybciej robi się ciemno. Wyobrażałam sobie że teraz, w dużym mieście. Ulice jeszcze tętnią, jest świetliście i kolorowo, szczególnie w deszczu. Ale takim drewnianym domu, też jest głośno. Piszczy drewno, wiatr stuka i belki. Skrobią koty, albo myszy..

28/02/2023

Dziennik połogu/ dzień 5
Dobrze spałam, obudziłam się wcześnie. Ucieszyło mnie i zdziwiło ostre słońce, wbijające się do pokoju przez korony drzew i zamglone kurzem szyby okien. Po raz pierwszy od kilkunastu dni czułam tak mocne słońce. Od rana, moje myśli uciekały w zmartwieniu o pogrzeb Franciszka. Załatwiamy taki temat pierwszy raz. Im bardziej próbowałam przewidzieć, zaplanować formę, godzinę, itd. Wracały mi słowa by zostawić zmarłym grzebanie ich umarłych.. Wiedziałam że muszę odpuścić, przyjąć, że tym razem nie jestem od załatwiania, organizowania i mam inne zadanie. Słońce szybko się zmieniało i doszło aż do mojej twarzy. Byłam wdzięczna za ten moment.
Laktacja ustaje, bardzo pomału, ale nie napływa mleko. Czuję nadzieje że to minie, ból jest o ten jeden procent mniejszy.
Rano po śniadaniu, znów pysznym, sytym a lekkim. Zaczęłam czytać Słowo, na pachnącym drukiem, papierze. Wzruszyło mnie i zdziwiło ogromnie, że w dzisiejszym Słowie, jest właśnie historia z Łk 9, 57-62

Czuje się spokojna, że to przegnanie odbędzie się dobrze, i oddaję to.

Kończę dzień, ze słowami Hildegardy..
„Zarządziłam żeby moje mniszki nie nosiły habitu koloru czarnego, który jest kolorem pochłaniającym światło. Czerń była dla mnie niczym gorzki pokarm. Mniszkom był narzucony nie tyle jako kolor oznaczający wyrzeczenie i roztropność, lecz niemal jako wyraz przywileju, jest to bowiem najdroższy barwnik.
Lepsza była biel, albo delikatna zieleń oraz materiał miększy, przyjemny w dotyku, jako że skóra jest odbiciem duszy i została nam dana doskonała i spójna w swojej delikatności.”

Czuję Ją blisko, z ulgą że nie jestem jedyna..
Od tych kilku dni myśle o czerni. Jak bardzo jej nie czuję. Nie potrzebuję na swoim ciele. Wystarczy mi dla ciemnych myśli, moja melancholijna natura, poza tym potrzebuję się wzmocnić, nie szukając jeszcze większego mroku.
Od czwartku noszę kolor niebieski, bardzo mnie koi, czasami zielony, lub łączę je, aby się orzeźwić.

28/02/2023

Dziennik połogu/ Dzień 2
Cieszę się moim dziećmi, jakbym zobaczyła je na nowo. Ciepła, różowa skóra, podskoki, każde przytulenie, przepychanki, ciągłe potrzeby, cieszy mnie tak bardzo każde przytulenie. Szybko przyszedł żal, dlaczego to małe dzieciątko, nie może doświadczyć tego, kolorów, zapachów, życia. Po co mi to twardniejące boleśnie w piersiach mleko.

„Skąd wiesz że nie doświadcza ruchu, radości, kolorów, muzyki? Inaczej, piękniej i pełniej. „

Każdy z posiłków jaki jem jest ciepły. Jesień pomaga się o to zatroszczyć. Dużo pieczonych warzyw, orzechów.
Zawsze pod ręką ciepły zapas ziół do picia. Konrad gotuje dla mnie, czuje jak się odżywiam cała.

Przyjechali moi rodzice. Dostałam autobiografie Hildegardy, od dawna chciałam ją przeczytać.

Photos from Harmonia Hildegardy's post 27/02/2023

To będzie historia o POŁOGU
Połogu, o ponad dwa miesiące za wcześnie.
Najcichszym i najbardziej do głębi, jakiego do tej pory doświadczyłam.
Zbliża się czterdzieści dni od porodu (wtedy to pisałam)
I czuje się coraz bardziej gotowa, by się nią podzielić.
Z tekstami jakie pisałam przez te dni, myślami, cytatami książek jakie odkrywałam. wracając z głębokiej podróży..

dzień Pierwszy
Dzień w szpitalu zaczął się spokojnie. Tak ogarniająca cisza, dziwna, ale i dająca wytchnienie.
Wdzięczna że JESTEM, że wrócę do dzieci,
zjadłam z ogromną wdzięcznością śniadanie i obiad w szpitalu.
Tego też dnia zmianę zaczęła położna, siostra ze wspólnoty Galilea. To było bardzo ciepłe dla mnie, czułam się w jeszcze większej trosce..
W domu, dzieci przywitały mnie
i zaraz pytanie „Gdzie Dzidzia”
Przyjęły odejście brata, jak informację, fakt, zadziwiającą akceptację..

W domu, wieczorem czułam dużo złości. Laktacja się uruchomiła, zdziwiło mnie ze aż w takich ilościach
Byłam zła. Po co mi mleko, jak po zdrowym porodzie, gdzie napływ mleka, mnie uspokaja i zwiastuje przebudzenie się dziecka. Choćby z płaczem, słodkim płaczem.
A tu ciągle cisza

27/02/2023

Historia Porodowa ciąg dalszy..

Księga Koheleta (Eklezjastesa) 3,1-11.
Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem:
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsów,

To było Słowo dnia..
Wlało się we mnie, ogrom spokoju, zaufałam jeszcze bardziej!
Płakałam, ze wzruszenia i oczyszczania. Czułam ze moje dziecko jest pod dobrą opieką.

Potem na około dnie godziny zostałam sama z pokoju. Czytałam o O. Pio, którego było tego dnia wspomnienie.
Około godziny 14:00, miałam dostać globulki z prostaglandynami, na wywołanie porodu. Przed tym, poprosiłam o jeszcze jedno, badanie, czy na pewno.. Gdzieś we mnie niedowierzanie o śmierci mieszało się z ogromą nadzieją na życie. Lekarz z troskliwością, zrobił badanie, potwierdzające, wcześniejsze diagnozy.

Zaczynałam czuć skórcze, ale wolałam lezec, by nie przyspieszać. Wkrótce przyszed ksiądz- kapelan, czekam na Jego przyjście. Chciałam jeszcze „lepiej” przygotować się na mój niewiadomy stan.
Z całego doświadczenia szpitala to było najcięższe spotkanie i rozmowa, (opowiem o tym może więcej innym razem).
Kiedy wyszedł, i w końcu, uspokoiłam się, był już ze mną Konrad. Wstałam, i dalej z pieśniami Hildegardy, olejkiem eterycznym z róży, gotowa byłam by przyjąć dzieciątko.
Z każdym oddechem zapraszałam Maryję, to była moja jedyna i najlepsza Doula. Wtedy z oddali sal szpitalnych usłyszałam pierwszy krzyk, właśnie urodzonego dziecka, jeszcze mocniej doszło do mnie że ja tego krzyku nie usłyszę.
Poczułam główkę, klęcząc, wsparta o łóżko, urodziłam na dłonie syna. Weszła położna, zdziwiona za to już. Bez paniki, powiedziała ze daje nam tyle czasu ile potrzebujemy. Owinęliśmy go w prześcieradło, żegnaliśmy. Był cały w worku owodniowym. Przykryty placentą jak kołdrą w śnie.. nie widziałam go bardziej. Ale dzięki temu ze wody płodowe nie przedostały się, nie było zagrożenia dla mego życia, i urodziłam w zasadzie sama, w pokoju. Im więcej wdzierało się w serce szoku, tym więcej dawałam to od razu Maryi, a ja potrzebowałam snu i ciepła

27/02/2023

Pora już dokończyć historię porodową by iść dalej..

23 września
Spałam krótko, wstaliśmy z partnerem tak, aby dzieci nie obudziły się, chciałam je wycałować, tulić, być razem. (Ale) Pożegnałam, w ciszy.

W drodze do szpitala odprowadzałam mijane sceny, jakbym chciała je zachować, na zawsze,
jakbym chciała je Pamiętać,zatrzymać.
Szpital, mój pierwszy pobyt w szpitalu w życiu dorosłym. Od pierwszych drzwi, przyjęcia na odział, byłam otoczona troską, każda osoba z jaką miałam styczność była ogromie miła, delikatna, współczująca, jakby mnie wyczekiwali.
Spokojnie dostawałam odpowiedź jakie przyjmuje leki, kroplówki, po co kolejne kłucie do badań..
Wciąż czułam lęk. Ale, miejsce i ludzie oswajali. To był oddział ginekologi, dosłałam własny pokój. Tak, pisze pokój, bo jak na szpital był bardzo przyjazny, kolor wrzosowy, wygodne łóżko i piękny widok na góry.. (właśnie te na zdjęciu)
Ponieważ odejście naszego dziecka, nastąpiło około miesiąc przed porodem.. było tez zagrożenie co dalej będzie ze mną. Medycy jednak nie panikowali. Dbali, sprawdzali.
Pomimo mojej ogolno życiowej niechęci do jakiejkolwiek medykalizacji ..zaufałam.
Od dnia poprzedniego ofiarowałem ten dramat. Mówiłam w sercu,
do Maryji, jak najbliższej przyjaciółce.
Kiedy byłam już po pierwszych badaniach, przyczepiona do łóżka kablami kroplówki, coraz bardziej do mnie dochodziło że rodzę. Poprosiłam narzeczonego by przeczytał Słowo na dziś..

03/01/2023

Ciąg dalszy historii porodowej..

Nie miałam pojęcia co mnie czeka. Wiedziałam że straciłam dziecko,
i Muszę je urodzić. Do tej pory, znałam zdrowe, niezależne porodu domowe. Trzy szczęśliwe pierwsze spotkania z dziećmi, w bezpiecznym miejscu.
Kiedy wszyscy zasnęli, byłam już spakowana, by rano jechać do szpitala.
Czułam że psychicznie, mentalnie poród zaczyna się już teraz. Czułam że potrzebuję rozpocząć go w sobie, tutaj w domu, tak jak chcę i znam.

Więc kiedy emocjonalnie zaczęłam otwierać się na poród, który choć wiedziałam ze będzie wywołany w szpitalu, chciałam by „we mnie” już trwał kiedy przyjadę na miejsce.
W Modlitwie, abym faktycznie czuła że jestem gotowa,
Gotowość i siła, mieszały się z lękiem, Włączyłam medytacyjną muzykę Hildegardy, zapaliłam świecę..
Miałam już przygotowany koszyk narodzin, a w nim wszystko co bliskie dla porodu. Otworzyłam też, skrzętnie schowany olejek eteryczny z róży. Nasmarowałam nim skronie, okolice nosa,
Z każdym oddechem, mocny zapach róży budził mnie do działania.
Róża to zapach tego porodu, wzmacniał mnie i podniósł.

Potem zaparzyłam w wielkim garze zioła (przeznaczone do porodu)
jakie dostałam od bliskiej kobiety,
wlałam do wanny.
Chciałam ciemności,
w łazience, oświetlały jedynie świece, których blask, bladł pomiędzy parującej ziołowej kąpieli. Ta mieszanka ziołowa, miała ciemno brązowy kolor. Ogród, zamienił się w jeszcze głębszą jaskinię. Bałam się,
i zaglądałam tej niepewności w oczy. Bardzo ciemna noc.

03/01/2023

To okolice trzech miesięcy od mojego czwartego porodu.
Po wielu rozważaniach, dzielę się i tą historią.
Do tej pory piękne historie porodów w domu, czwarta w szpitalu, w stracie. Ale i ona buduje, odciska się
zmienia mnie, choć Franciszek jest dalej.
Od razu uprzedzam że to mocna historia. Nie dla każdego i nie od razu.
Choć mimo wszystko czuje że też jest ubogacająca i piękna..
Podzieliłam ją na dwie części, bo w takim świadomościowym sensie poród trwał dobę.

Dzień pierwszy/ 22 września 2022
Byłam w szóstym miesiącu ciąży.
Ten błogosławiony stan, trwał między codziennością, wieloma działaniami, ale mimo to czułam się w wyjątkowym czasie i dbałam by o tym nie zapominać.
Po raz czwarty oczekiwanie na Narodziny, dobrze znałam ten stan.
Lecz Kiedy zaczęłam czuć niepokój, związany z ograniczonymi ruchami, umówiłam się na wizytę, by upewnić się że jest w porządku. Do tego czasu, starałam się nie kreować myśli w lęk.
Cisza, przy badaniu, potwierdziła jednak moje obawy i niepokojące sny (choć nie podejrzewałam ani trochę aż takiego dramatu)
Dziecko nie żyje.
Lekarz prowadząca, miała dla mnie czas i troskę. To była długa wizyta. Potrzebowałam zgłosić się do szpitala jak najszybciej. Nie miałam pojęcia gdzie i co dalej.
zero doświadczenia i znajomosci w świecie medycznym..
Wsiadłam do samochodu. Czas się zatrzymał, poobserwowałam chwilę spieszących się ludzi.
Oddałam to co się działo i miało wydarzyć Bogu. Czułam że nie jestem sama w tym, ale w głębsze myśli, nie chciałam zaglądać, by bezpiecznie dojechać. Nie wiem czy w pełni dochodziło do mnie co się stało.
Od bliskiej kobiety, dostałam numer do lekarza położnika. tego samego dnia miałam kolejną wizytę, która potwierdziła wcześniejszą diagnozę ale też przygotowała na pobyt i poród w szpitalu, miałam skierowanie, i czułam się choć odrobinę bezpieczniej na dalsze niewiadome wydarzenia..
Ten wieczór i noc, w domu były najcięższe, to był mój
Ogród Getsemani.
Tak bardzo się bałam, że już nie zobaczę dzieci, bliskich. A jeśli przeżyje.. to czy trauma, przy mojej nadwrażliwości pozwoli na życie..

Cd. W kolejnym poście..

02/01/2023

W czasie Świąt Bożego Narodzenia, oprócz modlitwy przez Słowo, które o tych wydarzeniach opowiada.
Towarzyszą mi również teksty
z objawień mi.in
Anny Kathariny Emmerich. Przypominam je sobie,
czytam od nowa.
Zapisane w słowach jej mistyczne wizje, dopełniają, przybliżają prostotę codzienności i Świętość. Święci stają się bliżsi, wychodzą ze złotych ram i dotykają ziemi, głodu, gotowania, potu, cudów, działania Ducha, Świętości..

Tuż przed Narodzinami..

„Maryja powiedziała Świętemu Józefowi że tej nocy o północy nadejdzie godzina narodzin Jej Dziecka, ponieważ wtedy wypełni się dziewięć miesięcy, przed którymi pozdrowił Ją anioł Boży.
Poprosiła go aby uczynił ze swojej strony wszystko co tylko w jego mocy aby temu zwiastowanemu przez Boga i poczętemu w cudowny sposób Dziecku przy Jego przyjścia na świat okazać tyle czci, ile tylko będą mogli, i żeby połączył z Jej modlitwami swoje modlitwy za zatwardziałych ludzi, którzy nie chcieli dać im schronienia. Józef zaproponował Najświętszej Pannie, ze sprowadzi jej do pomocy kilka pobożnych kobiet, które zna z Betlejem. Ona jednak nie chciała, mówiąc że nie potrzebuje ludzkiej pomocy.
(…)
Później oddzielił swoją izbę, otaczając ją kilkoma tyczkami, na których zawiesił znalezione w jaskini maty. Nakarmił jeszcze osła. Później napełnił jeszcze żłobek sitowiem i delikatnymi ziołami lub mchem i rozłożył na nim pled.
(…)
Gdy Józef powrócił do jaskini, wchodząc do swojej izby spojrzał na Najświętszą Pannę, ujrzał Ją zwróconą twarzą na wschód, obróconą do niego plecami i modlącą się na kolanach na swoim posłaniu. Była jak gdyby otoczona płomieniami a cała jaskinia była wypełniona niezwykłym światłem. Spoglądał tam jak Mojżesz, który patrzył na płonący krzew, następnie przepełniony świętą bojaźnią wszedł do twojej izby, upadł na twarz i modlił się.”

31/12/2022

Kończę ten rok z zadziwieniem
i otwieraniem na wdzięczność.

To był rok głębokości.

To był też rok warsztatów, realizowania pomysłów, spotkań. Rok twórczy, gdzie ukazała się książka z mymi ilustracjami.

Rok poznawania mechanizmów, emocji, toksycznego wstydu i winy.

Jakby te pierwsze aktywne pół roku,
Oswajało i wzmacniało mnie z tym co ma nadejść.
Czułam że siebie samą już znam,
nie całkiem ale w większości
a doświadczenia zaprosiły mnie jeszcze głębiej
i głębiej
Zaprosiły, bo odpowiedziałam na nie patrząc mimo wszystko do góry
i na Niego
Choć często nie miałam sił nawet otworzyć oczu

Życie jest blisko śmieci
Obumarłam w planach, pewności
Obumarło moje Maleństwo
Ufam,
Choć to brzmi w mym sercu nieraz abstrakcyjnie
Ufam,
Że wyrasta NOWE

☀️Tego Życzę Wam w Nowym Roku,
Otwartości na Nowe, nastawionych uszu, przejrzystych oczu. Podążania za Jego Światłem,
Pomimo mroku
Bo gdy się przyjrzycie,
Widać, nawet w nocy
Jego Światło
Jego Miłość
💛

(Na zdjęciu obecna zima, ale tydzień temu, kiedy było słonecznie i biało)
W naszym ogrodzie i sadzie .korzenie

18/12/2022

Oto co uwieszałam i stworzyłam w ostatnim czasie
🌞Produkty, wg. Receptur św. Hildegardy, w mojej interpretacji.
Mikstury te wspomagają mnie i nas, od dawna. A są to, w skrócie..

🌼MAŚĆ Z RUTY I PIOŁUNU
Mocno rozgrzewająca🔥
Wspiera nerki, łagodzi ból pleców

🐝MIÓD Z GALGANTEM
Reguluje ciśnienie krwi, zmniejsza ryzyko zawału.

🍐MIÓD GRUSZKOWY Z WSZEWŁOGĄ
Wspiera żołądek, działa odtruwająco

🍇Pasta do ZĘBÓW, z popiołu winorośli z bertramem
Jest specyficzna, ja osobie lubię.
Wybiela, i porządnie czyści:)

Więcej wieści o tych dobrach, i innych rzeczach jakie tworze, znajdziecie na
Moim portfolio, w zakładce: stragan
👇
https://barbaramalinka.art/stragan/

Jak mogą do Was dotrzeć?
Wysyłam paczki, lub zapraszam po odbiór, jeśli jesteście w okolicy
Zapraszam💛

30/11/2022

Wsparcie w MELANCHOLII🕊
I nie tylko..

PIEPRZ KUBEBA🔥

Jest tu ze mną, w Drodze
i towarzyszy na co dzień. Noszę go w mini słoiczku, w plecaku, przy sobie.

To niewielkie ziarenka, suszonego pieprzu, wbrew pozorom nie jest ostry, ale ma ziołowy, intensywny nieco gorzki smak..
Ziarenka (2-3) żujemy, rozgrywamy, 2-3 razy dziennie.

Św. Hildegarda..
„(…) pieprz ten rozweseli go i sprawi, że jego umysł będzie jasny, a wiedza wyraźna(…)”.(„Physica” Dzieło św. Hildegardy z Bingen)

🔥poprawia koncentrację
🌞rozjaśnia umysł
💧łagodzi napięcie nerwowe stres
💧łagodzi uderzenia gorąca w czasie przekwitania

Osobiście zdobywam tę małą,
ale pomoc w
☺️

Photos from Harmonia Hildegardy's post 29/11/2022

Szósty dzień POSTU
Czuję Coraz więcej smaków..Choć wydawało mi się że, znam się dobrze z warzywami🥕🥦🥬
Faktycznie emocjonalnie jest lżej,
więcej Jasności, motywacji.
Jednak to wyzwanie dla mnie w ciele, głód szaleje. Podziwiam, kiedy inni podejmują się postu sami w domu💪

CIAŁO! Jest doskonałe w tych procesach! Organizm, któremu brakuje energii, wychwytuje chore, zwyrodniałe tkanki w sobie i zjada je, zapobiegając powstawaniu chorób, pozbywając się szkodliwego, zrostów, guzków, torbieli..
bez skalpela i leków!
Taki wewnętrzny recykling!

POST DANIELA to nie tylko same warzywa, szczególnie w tym miejscu..
ostatnio, aż tyle pięknych, obfitych roślin widziałam w palmiarni.. 🪴mieszkają tu nawet kanarki, i niosą się echem ich śpiewy.
Na ścianach pełno barwnych BATIKÓW, opowiadających o codzienności Czarnego Lądu.
Modlitwa, ruch, pisanie dziennika i obecność ludzi, jest wspierająca✨
To oczyszczanie z NADMIARU
w każdym obszarze. Myśli, działań..
Ale poszerzanie serca i uważności..

Centrum Animacji Misyjnej

Photos from Harmonia Hildegardy's post 27/11/2022

A dziś już pierwsza niedziela Oczekiwania🕯
„obmycia uszu, oczu i rąk” by otworzyć się na Życie.

Zapadło mi, z dzisiejszej Eucharystii, wiele myśli w serce..
Adwent to czas przypominania sobie jak Jezus tęskni za naszą Miłością i..

„Adwent do czas odzyskiwania EMPATI
Do siebie, (co niosę w sercu).
Ale też do innych.
A Pomoc zaczyna się od obecności, nie doradzania. Tego uczy Miłość.
Miłość uczy PO PROSTU BYĆ”

Ten czas przygotowań do Narodzin Jezusa, jest tutaj dla mnie czasem na opowieść o moim przedwczesnym porodzie. To będzie mocna historia, trudna ale RÓWNIEŻ zbliżająca do Życia.

Zaczynam ten czas adwentu w wyjątkowym miejscu.
Mój pierwszy dłuższy Post, pierwszy połączony z rekolekcjami. Oczyszczanie ciała
i wzmacnianie duszy, mocna synchronizacja!
Centrum Animacji Misyjnej

POST, ah, to jest kolejny mocny temat jakiego doświadczam🔥

Videos (show all)

Website