Horse Wellbeing - Fizjoterapia koni Emilia Szkop

Horse Wellbeing - Fizjoterapia koni Emilia Szkop

Fizjoterapia koni Nie powinno się traktować każdego z tych trzech obszarów osobno.

Dyplomowana zoofizjoterapeutka koni, której marzeniem jest, aby wszystkie zwierzęta świata, w szczególności konie i psy, mogły żyć w pełnym dobrostanie, bez doznawania bólu oraz agresji ze strony człowieka. Kiedy wkładam moje różowe okulary, widzę ogromne łąki, a przynajmniej paradise paddocks (w wolnym tłumaczeniu: rajskie padoki 😉), gdzie żyją sobie stada szczęśliwych, zdrowych jednorożców, któr

29/10/2022

MOJEGO KONIA BOLĄ PLECY CZ. 1

Ból pleców u koni to bardzo powszechny problem. Podczas moich wizyt diagnozuję go u większości moich pacjentów ☹

Na pocieszenie dodam, że po naszych regularnych spotkaniach, zastosowanej terapii, głównie manualnej, odrobionej przez parę jeździec-koń pracy domowej, bardzo często ból ten udaje się odczuwalnie zmniejszyć lub nawet zlikwidować 😊

Żeby nie było tak kolorowo, muszę otwarcie powiedzieć, że niektórych koni z bólu pleców nie da się już bez farmakoterapii wyprowadzić (np. w zaawansowanej postaci KSS), jednak możemy im zdecydowanie w tym bólu ulżyć, jak również zająć się innymi częściami ciała, które ten ból grzbietu musiały skompensować, doznając przeciążenia.

Dlatego też jestem tu, aby zasygnalizować Wam problem, podpowiedzieć jak go rozpoznać i jakie kroki poczynić, aby pomóc wyjść swojemu koniowi z tej nieprzyjemnej dolegliwości. Bo tego, że ból pleców u konia nie jest dla niego niczym przyjemnym, ani też czymś naturalnym, czym nie powinniśmy się przejmować, chyba nie muszę nikomu wyjaśniać. Nie wiem czy kiedykolwiek bolały Was plecy, ale mnie tak 😏 i to bardzo mocno i bardzo długo.

To właśnie chroniczny ból grzbietu najczęściej towarzyszy naszym koniom ☹ Dla tych, których plecy nie bolały nigdy – uwierzcie mi, kiedy każda aktywność powoduje ból, odbiera Wam to chęć do życia 😞
Ten ból nawet nie musi być ogromny, ale jest ciągły, nie znika, raz jest bardziej nasilony, raz mniej, ale nieustannie jest i to jest w nim najgorsze ☹ To naprawdę nie jest przyjemne uczucie.

Dlatego po pierwsze i najważniejsze, trzeba rozpoznać czy mojego konia bolą plecy, następnie zdiagnozować źródło bólu i absolutnym obowiązkiem każdego właściciela konia jest zajęciem się tym bólem, w celu jego zmniejszenia lub wyeliminowania 🙏 🙏🙏

Problem bólu pleców jest tematem bardzo szerokim, podzieliłam go więc na kilka części (postów). Nie wiem jeszcze ile ich będzie, zobaczymy gdzie mnie słowo poniesie 😉

Zacznijmy od tego skąd się bierze ból pleców, powodów może być wiele:

✅Nieprawidłowo dopasowane siodło,

✅Nieprawidłowo dopasowane ogłowie lub wędzidło,

✅Nieprawidłowa technika jazdy,

✅Nieprawidłowy (np. zbyt obciążający) trening,

✅Nieprawidłowa postawa oraz biomechanika konia w ruchu (czasami wymuszona przez nieprawidłową technikę jazdy lub trening, czasami przez temperament konia),

✅Nieprawidłowe struganie kopyt,

✅Zbyt ciężki jeździec,

✅Choroby układu ruchu, jak np. syndrom całujących się wyrostków kolczystych (KSS), zwyrodnienie stawów obwodowych (np. stawów w kończynach, st. krzyżowo-biodrowych, st. biodrowych, st. krzyżowego),

✅Problemy z szyją (również zwyrodnienia stawów odcinka szyjnego kręgosłupa) lub potylicą,

✅Inne nieprawidłowości w konformacji konia, które występują od urodzenia lub spowodowane zostały przeszłymi kontuzjami.

Wiele z powyższych czynników przenika się i/lub wpływa na siebie wzajemnie, nakręcając spiralę problemu i bólu. Dlatego też bardzo często ciężko rozpoznać jest, co było pierwsze: j***o czy kura❓

Czy najpierw koń miał bolące plecy, przykładowo od siodła, w związku z czym zaczął skracać wykrok, co przełożyło się na brak zaokrąglania pleców i podstawiania zadnich nóg, co w konsekwencji spowodowało jeszcze większe zapadanie się i ból pleców❓

Czy przykładowo koń z jakiegoś powodu (np. konformacji) odstawiał tylne kończyny przeciążając stawy krzyżowo-biodrowe doprowadzając do ich zwyrodnienia, oraz ogromnego bólu, co zostało przez konia skompensowane nadmiernym napięciem i usztywnieniem i w konsekwencji bólem pleców❓

A może to ból pleców był pierwszy i spowodował odstawienie tylnych kończyn i zwyrodnienie w stawach krzyżowo-biodrowych❓

A może koń pracował w niedopasowanym wędzidle, do tego z bardzo twardą ręką jeźdźca, które powodowały, że nie był w stanie się rozluźnić na treningu, zadzierał głowę do góry, powodując tym samym zapadanie się linii grzbietu, może dodatkowo zbliżanie się do siebie wyrostków kolczystych, co doprowadziło do powolnego zaniku oraz usztywniania mięśnia najdłuższego grzbietu, a co za tym idzie bólu pleców❓

Tak naprawdę czynników powodujących, a także wynikających z bólu pleców u koni jest tak wiele, że trzeba być bardzo wnikliwym i czujnym obserwatorem, aby dobrać odpowiedni proces naprawczy. Najczęściej nie jesteśmy w stanie odkryć co było pierwsze, jednak nie jest to najbardziej istotne w całym procesie zdrowienia konia. Najważniejsze jest zlokalizowanie jak największej ilości powiązanych ze sobą problemów i procesów, ułożenie tego w jedną układankę i rozwiązywanie każdego po kolei. Tak samo jako koń „się popsuł” po kolei, tak samo po kolei możemy go naprawiać 😊

Rzadko kiedy będziecie w stanie zrobić to samodzielnie, najczęściej na tej drodze poszukiwań będziecie potrzebować lekarza weterynarii i fizjoterapeuty, a może także podkuwacza. Bo tylko holistyczne podejście gwarantuje sukces w prawidłowej diagnozie, a to najważniejsza część i już połowa sukcesu w rozwiązaniu problemu.

A czy Wasze konie miewają ból lub sztywność❓
A może nigdy się nad tym zastanawialiście❓
Czy w przypadku bólu stosujecie jakieś środki zaradcze❓ Czy wykonujecie jakieś specjalne ćwiczenia lub zabiegi❓

Podzielcie się, ciekawa jestem Waszych odpowiedzi 😊

W kolejnym poście podpowiem Wam jak zbadać swojego konia, w celu sprawdzenia czy stan jego pleców powinien Was zaniepokoić.

PS. A na zdjęciu moja pacjentka w aplikacji właśnie na bolące plecki 💕💕💕

Życzę samych dobroci dla Waszej końsko-człowieczej pary ❣️

24/10/2022

SZKOLENIE DOPASOWYWANIA SIODEŁ Z JOCELYN DANBY

Wakacje się skończyły, nadeszła jesień i nie dość, że aura taka piękna🍂🍁🍄, to nastał wspaniały czas szkoleń 😍
Jakiś czas temu na warsztacie (dosłownie) były kopyta, w ostatni weekend dopasowywanie siodeł.

Jestem ogromnie zachwycona zakresem wiedzy, którą wzbogaciłam z jedną z bardziej znanych Saddle Fitterek z Wielkiej Brytanii, a dokładnie ze Szkocji – Jocelyn Danby. Jocelyn zajmuje się sztuką dopasowywania siodeł od 1999 roku (wow, cóż to za data 😆) i ma w tym zakresie ogromną wiedzę 🤯 a co najważniejsze, jest ogromną pasjonatką w tej dziedzinie. Dodatkowo jest też rymarzem, prezesem Polskiego Związku Siodlarskiego, członkinią brytyjskiego Society of Master Saddlers oraz dopasowywaczem ogłowi. Mam nadzieję, że moim entuzjazmem udało mi się namówić Joce na zorganizowanie w Polsce szkolenia z tegoż ostatniego 🤞 Ja już się szykuję 🤩

Dobrze dopasowane siodło oraz ogłowie, jest dla konia tak samo ważne jak prawidłowo zrobione kopyta, dieta, regularna kontrola weterynaryjna, czy dobrze ułożony trening. Nie wspominając oczywiście o wizycie fizjoterapeuty, o czym w kolejnym poście 😊

To właśnie siodło jest miejscem, które przenosi w odpowiedni sposób ciężar jeźdźca na tak newralgiczną część ciała konia, jaką są plecy. A prawidłowe dopasowanie siodła, zwłaszcza, gdy konformacja konia jest bardziej wymagająca, to prawdziwa sztuka!!!

Być może wydaje się to proste, jak kupno butów na jesień 😉 ale uwierzcie mi, są pewne zasady, którymi trzeba się kierować w doborze siodła, jak również cechy czy to siodła, czy konia, które powodują, że konkretna para nigdy się nie polubi.

W najbliższym czasie napiszę garść szczegółów, na jakie kwestie należy zwrócić baczną uwagę, aby sprawdzić, czy siodło, które macie jest dla Waszego konia najlepsze, także obserwujcie profil i wypatrujcie wpisu 😊

A w tak zwanym międzyczasie, przy najbliższej wizycie Waszego fizjoterapeuty, poproście, aby spojrzał swoim projesjonalnym okiem na to, czy siodło pasuje do Waszego konia. Z pewnością powie Wam, czy widzi jakieś większe nieprawidłowości i co musicie/możecie zrobić, aby to dopasowanie siodła poprawić.

To co najbardziej ujęło mnie w Jocelyn i jej koleżance Carolyne to podejście, że siodło ma być w pierwszej kolejności dla konia, w drugiej dla jeźdźca. Jest to spójne z moją ideologią ❣️❣️❣️

Dobro konia jest najważniejsze, w drugiej kolejności patrzymy na wszystkie inne czynniki‼️‼️

I z tą myślą Was pozostawiam, dobrego wieczoru 😘

20/10/2022

SKĄD POMYSŁ NA FIZJO…❓❓❓

Moja historia zaczyna się jak większość opowieści dorosłych dziś już kobiet, a kiedyś dziewczynek 😊

Konie towarzyszyły mi i intrygowały od dziecka 😂 (A nie mówiłam 😅) Spędzając wakacje na wsi u babci dosiadałam wszystkie wiejskie „ziemniaki” i z nieposkromioną radością, trzymając grzywę w garści, galopowałam łapiąc wiatr we włosach, czując tę niesamowitą wolność i szczęście.

Swoją przygodę z „prawdziwym” jeździectwem rozpoczęłam dość późno, bo około moich 30-tych urodzin. „Prawdziwym”, ponieważ z perspektywy czasu wiem, że nic nie było i nie będzie bardziej autentyczne, niż ta dziecięca radość i niczym nieskrępowany ruch w harmonii z koniem, co do którego nie miałam żadnych oczekiwań, oprócz jednego – być razem i biec przed siebie…

Gdy włożyłam już nogę w strzemię i swoje cztery litery w siodło, szybko zaczęło zastanawiać mnie:

Dlaczego konie, na których jeżdżę uginają grzbiet podczas czyszczenia❓❓❓

Dlaczego „nie chcą” wykonywać tego, o co je proszę❓❓❓

Dlaczego wykazują symptomy „niesubordynacji” lub „jawnej złośliwości”❓❓❓

Dlaczego próbują ugryźć mnie podczas siodłania❓❓❓

Dlaczego w ogóle nie życzą sobie, żebym wchodziła do ich boksu i wykopują mnie z niego❓❓❓

Zrozumiałam, że te konie nie robią tego ze swej wrodzonej złośliwości, choć wielokrotnie słyszałam to od trenerów, stajennych, właścicieli – „ten koń tak ma”, „on jest po prostu taki złośliwy i uparty”, „z nim trzeba na ostro, od razu pokazać mu kto tu rządzi”... Myślę, że wielu z Was zna to ze swojego doświadczenia… Szczęśliwie nie przyjęłam tego do wiadomości, tylko zaczęłam poszukiwać odpowiedzi w najbardziej sprawdzonym źródle – własnej intuicji i sercu ❤

Kolejnym etapem było zauważenie koni, które już nawet nie walczą jak te powyżej. One po prostu pogodziły się ze swoim losem i jest im wszystko jedno. Patrzą tylko tym swoim smutnym, pustym wzrokiem… 😭

W głowie zaczęła kiełkować mi myśl, że ja tak nie chcę ⛔️
Nie chcę wsiadać na koński grzbiet, który jest obolały ⛔️
Nie chcę zmuszać konia do jazdy w niedopasowanym siodle czy wędzidle ⛔️
Nie chcę dosiadać konia, który idzie na jazdę już 3 godzinę tego dnia ⛔️

Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że można inaczej i nie należy godzić się na takie traktowanie żywych istot. Na tamten moment jednak, jedyne co mogłam zrobić, to wspomóc te konie na tyle, na ile miałam zasoby. Wpadłam więc na pomysł, że najprostszym narzędziem, jakie mogę zastosować jest masaż, aby przynajmniej w tak niewielkim zakresie „odpłacić” im za to, co mi dają. Zapisałam się na kurs do Marii Soroko i... przepadłam 😁😁😁Wiedziałam, że jest to jedyna słuszna dla mnie droga – pomagać koniom uporać się z ich fizycznym bólem i napięciem, co bezpośrednio przełoży się na zmniejszenie ich dyskomfortu psychicznego, a tego na co dzień mają tyle samo co fizycznego, jeśli nie więcej ☹

Edukacja była również ważna z punktu widzenia mojej osoby jako jeźdźca. Zrozumienie biomechaniki konia powinno być obowiązkiem każdego adepta jeździectwa, aby wspomóc swego czterokopytnego partnera podczas treningów. Dopiero zgłębienie tajników końskiej mechaniki ruchu skłania do refleksji gdzie jest nasze miejsce w tej całej układance.

W końcu nastąpił ten dzień, kiedy rozpoczęłam kurs zoofizjoterapii koni. Była to najwspanialsza dawka wiedzy, jaką kiedykolwiek w życiu udało mi się posiąść (a mam już na koncie dość sporą listę różnych „biznesowych” dyplomów 😉). Będąc na każdych zajęciach czułam się jak ryba w wodzie i chłonęłam każde słowo wykładowców jak gąbka. Nie uroniłam ani jednej minuty, tak byłam przejęta i zafascynowana 😊 Wiem, że byłam najbardziej upierdliwym studentem z grupy, o wszystko pytałam, wszystko chciałam rozkładać na czynniki pierwsze i ciągle było mi mało. Myślę, że wykładowcy nie mieli ze mną łatwo 😉

Uzyskanie dyplomu było jedynie początkiem mojej profesjonalnej drogi, i wiem, że mój pęd do wiedzy nie pozwoli mi siąść na laurach, tylko będzie pchał ku podwyższaniu moich kompetencji i poszerzaniu horyzontów, a tym samym ku byciu lepszym terapeutę, co z kolei przełoży się na pomoc większej ilości koni. To moja misja życiowa - pomoc koniom i uświadamianie ich użytkowników.

Kiedy jestem z moim pacjenta, cały świat zewnętrzny znika. Jestem tylko ja i istota, która czasem nieudolnie, a czasem bardzo trafnie, próbuje przekazać mi jak mogę jej pomóc. Wpadam wtedy w swego rodzaju trans i przenoszę się w świat emocji i zmagań mojego podopiecznego. Kto choć raz widział mnie „w akcji”, wie o czym mówię 😉

Uwielbiam, kocham to co robię. Praca z końmi daje mi ogrom satysfakcji i spełnienia, choć bywają też momenty frustracji 😉 Mam cichą nadzieję, że moi pacjenci czerpią z tych naszych spotkań co najmniej tyle samo dobrego co ja. Bo ja czerpię po prostu energię do życia i radość. I niech tak zostanie po wsze czasy! Amen! 😊

Website