Edukatorium

Edukatorium

Od kultury nauczania do kultury uczenia się.

23/08/2024
19/08/2024

"Co złego jest w złotych gwiazdkach?

„Jak ładnie narysujesz szlaczek, dostaniesz złotą gwiazdkę.” „Jak zrobisz ćwiczenie, dostaniesz słoneczko.” „Jak się nauczysz wiersza na pamięć, dostaniesz piątkę.” Coś za coś. Rysuj, pisz, czytaj, licz, a dostaniesz za to nagrodę.

Książka "A co za to dostanę?" jest właśnie o tym, co złego jest w złotych gwiazdkach i tablicach motywacyjnych, co tracą dzieci, gdy nauczymy je, że warto robić tylko to, za co dostaje się nagrody, że za każdy trud należy się gratyfikacja.

Nagrody są jak cukier. Życie bez niego jest dużo zdrowsze, ale gdy się raz pozna smak słodyczy, wydaje się, że nie można bez nich żyć. Bo cukier uzależnia. Dokładnie tak samo jest z ocenami i wszystkimi innymi nagrodami. Kto nauczył się pisać, czytać czy liczyć dla kwiatków, złotych gwiazdek, punktów czy stopni, dla tego to nagrody, a nie czytanie, pisanie, czy poznawanie świata, stają się celem.

Moje książki adresuję do dzieci, ale pisząc je, myślę również o dorosłych, o rodzicach i nauczycielach. Bo to my dorośli uzależniamy dzieci od ocen i innych nagród, to my wieszamy na ścianach prawdziwe lub symboliczne tablice z punktami, to my uczymy dzieci rywalizacji i każemy im gonić za kolorowymi, acz bezwartościowymi świecidełkami.

Mam ogromną nadzieję, że znalazłam odpowiednie słowa, by przekonać dorosłych, że uzależnianie dzieci od nagród jest błędem. „Nie jestem taki głupi, żeby sprzątać, jeśli nie dostanę za to ani jednego punktu” – mówi Budzisław. Taka jest logika systemu, w którym został wychowany. Ale dzieci można wychować zupełnie inaczej. To nasze decyzje, rodziców i nauczycieli.

Autorką części zadań jest Joanna Hofman. Joannie, jak również Kalinie Stefaniak zawdzięczam wiele cennych wskazówek, których źródłem jest praca z dziećmi. W tworzeniu zadań związanych ze skuteczną komunikacją pomagała mi Ewa Tyralik-Kulpa. Jestem Wam niezmiernie wdzięczna, że mnie wspieracie i tak szczodrze dzielicie się Waszymi doświadczeniami."

Marzena Żylińska

19/08/2024

Jaka jest szkoła zależy od ... nauczycieli. Jeśli ktoś uważa, że nie da się jej zmienić, to ma rację, ale jeśli uważa, że wszystko w jego rękach i jeśli chce, to dla swoich uczniów tę szkołę zmieni, to też ma rację.

Dobra szkoła, czyli jaka? Spotkanie dr Marzeną Żylińską 08/08/2024

Dobra szkoła, czyli jaka?

Może zainteresuje Was ta rozmowa. Zaczynam od tego, że najpierw trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: Ale dobra dla kogo?

Dobra szkoła, czyli jaka? Spotkanie dr Marzeną Żylińską Oglądaj pełne nagranie spotkania z dr Marzeną Żylińską, gdzie omawiamy, czym charakteryzuje się dobra szkoła. Dowiedz się, jakie są alternatywne metody oceny...

07/08/2024

Szkołę stworzono według wskazówek diabła

Dziecko lubi przyrodę: umieszczono więc je w zamkniętych salach.
Dziecko lubi wiedzieć, że jego działalność służy czemuś: zrobiono tak, żeby jego aktywność nie miała żadnego celu.
Lubi się ruszać: zmuszono je do bezruchu.
Lubi oglądanie i posługiwanie się różnymi przedmiotami: nauczono je obcować z ideami.
Lubi pracować rękami: pozwolono mu pracować tylko mózgiem.
Lubi mówić: skazano je na milczenie.
Pragnęłoby rozumować: kazano mu uczyć się na pamięć.
Chciałoby poszukiwać wiedzy: podano mu ją gotową.
Pragnie odczuwać zapał: wymyślono kary. "

C. Freinet, O szkołę ludową, Pisma wybrane, Wrocław 1976, s. 211

Za przypomnienie tego tekstu pięknie dziękuję Marzenie Kędrze, dyrektorce szkoły Cogito w Poznaniu, która wciela w życie idee Celestyna Freineta.

Wciąż marzę o reformie systemu edukacji, której celem byłoby dobro i potrzeby dzieci!

Jak dzieci mogłyby wtedy rozwinąć swój potencjał i swoje talenty!
Jak lubiłyby chodzić do szkoły i się uczyć, bo nic nie sprawia im takiej radości, jak odkrywanie świata i w końcu, jak bardzo zmieniłoby się wtedy nasze społeczeństwo :-)

Dziecko, któremu może być trudniej w adaptacji | Agnieszka Misiak 05/08/2024

Adaptacja w przedszkolu to dla mnie niezwykle ważny temat. Posłuchajcie :-)

Dziecko, któremu może być trudniej w adaptacji | Agnieszka Misiak Jak umiejętności i wyzwania rozwojowe oraz doświadczenia Twojego dziecka wpływają na proces adaptacji do przedszkola?

02/08/2024

Obecna szkoła to miejsce największego marnotrawstwa, wszystkiego: potencjału dzieci i młodych ludzi, czasu uczniów i nauczycieli, nerwów (jak poprzednio), pieniędzy, motywacji itp., itd.
To zdanie pojawiło się już w mojej książce, która ukazała się w 2013 roku.

Czy my dorośli jesteśmy zdolni do refleksji? Bo z matematyką naprawdę mamy problem, a dokładniej mówiąc, z dydaktyką matematyki. Byłam przed wakacjami w kilku szkołach, w których nauczycielki matematyki odeszły na lekcjach od metod podawczych i radykalnie ograniczyły liczbę sprawdzianów. Rozmowy z nimi można znaleźć na moim TikToku. Efektywny były spektakularne. Co się zmieniło? Nie tylko wyniki, ale przede wszystkim nastawienie do matematyki i sposób, w jaki uczniowie postrzegali swoje możliwości.

Niedługo ukaże się książka nauczycielki matematyki Anny Szulc. Anna od dawna postuluje zmiany i w czasie wizyt studyjnych pokazuje nauczycielom metodę, którą wypracowała.

Zmiana jest możliwa, ale najpierw to my dorośli musimy zrobić pierwszy krok, bo dotychczasowe metody ewidentnie nie działają. Ale czy jesteśmy zdolni do refleksji?

Jestem bardzo ciekawa, czy pod tym postem znów znajdę agresywne komentarze, których autorzy napiszą, że krytykuję nauczycieli? Bo jeśli w obliczu tych wyników, jedyne, na co nas stać, to zamykanie ust tym, którzy liczą na refleksję, to ...

31/07/2024

Polecamy na wakacje i nie tylko, bo od września też się przydadzą :-)

1. "Literownik z natury", a od drugiej strony "Mój zielnik. Wiosna, lato, łąka, kwietnik", czyli dwa w jednym Agnieszki Kuźby

Wyjątkowa publikacja, która z jednej strony pozwala na naukę pisania, a z drugiej pokazuje, jak rysować rośliny z natury. Trudno to opisać, bo to jedyna rzecz w swoim rodzaju. Polecam dla dzieci zainteresowanych naturą i roślinami, a także nauczycielkom, uczącym w klasach 1-3, przyrody i biologii. Jeden egzemplarz Wam wystarczy, żeby móc pracować z cała klasą :-) Jeśli szukacie oryginalnego prezentu dla dziecka uczącego się pisać, to ...

2. "Perypetie zająca Ignacego. Mamo, przecież obiecałaś" mojego autorstwa, to pozycja dla dzieci w wieku 3 -9 lat, ale są w niej również 2 rozdziały dla dorosłych. Jeśli denerwują Was bajki o superbohaterach i dzielnych pieskach, albo jeśli chcecie przy okazji historii czytanej dziecku dowiedzieć się, czym różnią się kary od konsekwencji, to serdecznie polecam :-)
W książce znajdziecie też inspiracje nauczycielek, które pokazują, jak wykorzystać tę pozycję w przedszkolu i szkole.

3. "Basia Wrzos i żywioły. Woda" Kingi Willim, to książka, która dostarcza inspiracji, jak przeprowadzać z dziećmi (w domu i w szkole) proste eksperymenty, które nie wymagają wielkich przygotowań, a uczą naukowego myślenia (stawianie hipotez i ich empiryczne weryfikowanie). Książka pokazuje również, jak rozmawiać z dziećmi, żeby im wszystkiego nie wyjaśniać, ale ułatwiać samodzielne wyciąganie wniosków. Bo wielu z nas ma tendencję do ... no sami wiecie :-)

4. "Między kijem a marchewką" mojego autorstwa. Polecam tę książkę szczególnie osobom, które - tak jak bohaterowie tej historii - wybierają się w góry. Książka jest okazją do zastanowienia się, czy ważniejsza jest droga, samo wędrowanie, czy cel. Dostarcza też wielu inspiracji, na co można zwrócić uwagę w czasie górskiej wędrówki. Po wakacjach można wykorzystać w szkole zawarte w książce zadania (do przyrody, jęz. polskiego, matematyki).

5. "Henio w kuchni, czyli plan daltoński na talerzu" Agaty Ostrowskiej i Joanny Świnogi-Jędrzejczyk to pozycja dla rodziców zainteresowanych wdrażaniem dzieci do samodzielności. Kuchnia to świetne miejscem, żeby wdrażać plan daltoński. Krótko mówiąc to połączenie gotowania (takiego dla dzieci) z planem daltońskim i wyjaśnieniem jego idei.

30/07/2024

"Między kijem a marchewką" to książka dla dużych i małych. Można z nią pracować w szkole i można ją czytać wspólnie z dziećmi w domu. W tekst wplecione są zadania, dlatego często korzystają z niej osoby w ED.

"Między kijem a marchewką" stawia pytania o sens i skutki wychowania opartego na ciągłej kontroli, pomiarze i rywalizacji. Co się dzieje, gdy dzieci nauczą się robić to, co się opłaca, gdy ich celem stają się oceny, punkty i średnie na świadectwach, gdy wszystko jest mierzone i gdy ich poczucie sukcesu zależny od opinii innych osób? Co się wtedy dzieje z ich poczuciem wartości? Od czego i od kogo zależy?

Powinniśmy zadać sobie pytanie, co tracą dzieci, gdy przestają słyszeć swój wewnętrzny głos, gdy punktem odniesienia stają się dla nich nagrody, a nie to, co DLA NICH ważne i co JE fascynuje?
Warto zadać sobie pytanie, czy chcemy wychować ludzi wewnątrz- czy zewnątrzsterownych? Jako rodzice i nauczyciele mamy wybór.
Możemy wychować dzieci tak, żeby wiedziały, że w życiu mogą realizować swoje marzenia, albo tak, by w przyszłości ktoś, kto będzie miał wystarczająco dużo marchewek, zatrudnił je do realizacji swoich.

Do opowiadania o Budełce dołączonych zostało wiele zadań. Jest ich tyle, że mali czytelnicy mogą wybierać te, które ich zainteresują. To zadania, które każdy może zrobić po swojemu. Bardzo bym chciała, żeby były dla nauczycieli i rodziców inspiracją.

Marzena Żylińska

28/07/2024

Jeśli zastanawiacie się, dlaczego dzieci właśnie w szkole tracą motywację do nauki, to sięgnijcie po dwie książki, które ten mechanizm wyjaśniają.

Myślę o "Drive" Daniela Pinka i o "Nowej psychologii sukcesu" Carol Dweck.

W obu książkach najcenniejsze są przytoczone eksperymenty. Jako nauczyciele i rodzice często - wbrew naszym intencjom - często przeszkadzamy dzieciom (młodym ludziom) w nauce.

Obie książki bazują na znanych od dawna eksperymentach i badaniach. O motywacji wiemy już naprawdę dużo, ale od nas zależy, czy zaczniemy tę wiedzę stosować w praktyce.

Problem motywacji poruszyłam również w bardzo praktyczny sposób w mojej książce "A co za to dostanę?", która jest adresowana do czytelników w wieku 8 do 99 lat.

W księgarni internetowej Edukatorium znajdziecie książki dla nauczycieli i rodziców.

08/07/2024

Jeśli nie mieliście czasu, żeby wcześniej posłuchać rozmowy o RUN-ach, czyli spotkaniach trójstronnych Rodzic - Uczeń - Nauczyciel, które są alternatywą dla tradycyjnych wywiadówek, to może znajdziecie go teraz?

To rozmowa o zmianach wprowadzonych w Miejskim Zespole Szkół w Świeradowie-Zdroju.

Nauczycielki, dyrektorka i mama uczniów rozmawiają o spotkaniach trójstronnych, a także o nowej formule zakończenia roku szkolnego. Najbardziej poruszyło mnie to, jak do propozycji niewyróżniania uczniów z najwyższą średnią odniosła się biorąca udział w rozmowie mama, dodajmy mama bardzo dobrego ucznia. Jak zareagowała, gdy nie został, jak to wcześniej bywało, wyróżniony? I co spowodowało, że zaczęła inaczej patrzeć na ten nowy zwyczaj?

Zachęcam Was gorąco do posłuchania tej rozmowy. Może posłuchacie w czasie gotowania, albo prasowania? Naprawdę warto :-)
https://www.facebook.com/watch/live/?ref=watch_permalink&v=1639858740195628

Matematyka, "Baba Jaga polskiej edukacji". Dlaczego tak trudno się jej nauczyć polskim uczniom? 08/07/2024

O tym, że matematyka nie musi być Babą Jagą polskiej szkoły, opowiada nauczycielka matematyki Anna Szulc.

Świat się zmienia, a model szkoły wciąż pozostaje taki sam. Anna Szulc to nauczycielka matematyki, która zadała sobie pytanie, jak w oparciu o aktualną wiedzę o procesach uczenia się, zmienić stosowane na lekcjach metody pracy.

Przez lata zmieniała swój warsztat pracy i dziś dzieli się swoimi doświadczeniami z innymi nauczycielami. Jej celem nie jest przygotowanie uczniów do egzaminu, Anna chce, żeby jej uczniowie rozumieli i lubili matematykę. Bo nie można polubić czegoś, czego się nie rozumie, bo nie można polubić czegoś, czego się człowiek boi.

Przeczytajcie tę rozmowę, a jeśli poczujecie niedosyt i będziecie chcieli poznać więcej szczegółów, to już we wrześniu ukaże się nowa książka Anny Szulc, w której autorka ze szczegółami opisała swoją metodę.

https://kobieta.onet.pl/wiadomosci/dlaczego-nauka-matematyki-idzie-uczniom-slabo-prace-domowe-nic-nie-zmienia/1w9gq0w?fbclid=IwZXh0bgNhZW0CMTEAAR2_LnYYAELqDf0hGdOIVQN7XpHubg57bcy94IKC0ay-XXGEXSrf_Xe47ko_aem_qgeOO87xd1yo2_0sKTjDKQ

Matematyka, "Baba Jaga polskiej edukacji". Dlaczego tak trudno się jej nauczyć polskim uczniom? — Gorsze wyniki to efekt tego, że przez ponad dwieście lat nikt nie wpadł na pomysł, żeby szkołę dostosowywać stopniowo do zmian cywilizacyjnych, do których zresztą ta szkoła się przyczyniła. Tak naprawdę szkoła została jedynym miejscem, które się nie zmienia. Gdyby człowiek spr...

04/07/2024

Więcej, szybciej, lepiej, jeszcze szybciej ... Czy to dobre podejście?

"Między kijem a marchewką" opowiada o wyprawie w góry. Budełko ze swoimi przyjaciółmi zawsze chodził po górach na czas, żeby zdobyć, jak najwięcej punktów, pokonać rywali i wygrać górski konkurs. Bo w Krainie Gór Kardamonowych jest dużo rywalizacji. W ten sposób Dobry Król stara się zachęcić swoich poddanych, by robili to, co zdrowe, potrzebne, użyteczne. Za wszystko są punkty, a najlepsi zostają nagrodzeni. W tej krainie panuje przekonanie, że skrzaty z natury są leniwe, więc trzeba je zmuszać do robienia tego, co robić powinny.

Pewnego dnia na wycieczkę razem z grupą Budełki wybrały się dwie siostry. Raptunia i Perdenia wychowane w innej krainie, w której nie ma konkursów, ani rywalizacji.

Książka opowiada o tym, jak wyglądała wyprawa, kiedy nagle z pola widzenia zniknęły punkty, kiedy nie liczył się cel, ale droga, kiedy można było z sobą rozmawiać, podziwiać widoki, brodzić w strumieniu, zrobić piknik, po prostu iść i być.

Jak ten dzień odebrali Budełko i Funio Funisław? Co tego dnia zobaczyli, co przeżyli, jak podobało im się takie niespieszne wędrowanie?

Motywu górskiej wędrówki nie trzeba brać dosłownie. Myśli Budełki można odnieść do czytania, szkolnej nauki, pracy. Można warto i o tym porozmawiać z dziećmi i młodzieżą?

Książka adresowana jest do dzieci (od 8 lat wzwyż), a jeszcze bardziej do dorosłych (nauczycieli i rodziców). Właśnie dorosłym chciałam wytłumaczyć, dlaczego mniej, znaczy więcej, dlaczego surfingowa nauka nie jest efektywna, dlaczego zmuszanie uczniów do zapamiętywania wszystkich - również tych niemających żadnego znaczenia - szczegółów książek, jest błędem i zniechęca do czytania.

Więcej, szybciej, jeszcze szybciej ....

Wielu dorosłych jest przekonanych, że dzieci wciąż trzeba poganiać, że wszystko trzeba kontrolować. Może warto zastanowić się, jak to podejście wpływa na motywację do nauki? Jak sprawdziany z treści lektur wpływają na nastawienie do czytania? Czy Wy Drodzy Rodzice I Nauczyciele lubilibyście czytać, gdybyście musieli zapamiętać wszystkie zawarte w książce szczegóły, bo ktoś by to potem sprawdzał? Chciałam pokazać, jak chcąc dobrze, osiągamy dokładnie odwrotny efekt.

Mamy obsesję kontroli (ma ją wielu dorosłych) i wierzymy, że to przełoży się na większą motywację do nauki. W mojej książce chciałam pokazać, że jest inaczej. Ale to przekaz dla dorosłych. Dzieci odbierają historię górskiej wyprawy zupełnie inaczej.
Dodam, że w treść tej historii wplotłam zadania do różnych przedmiotów (Klasy 1-3, matematyka, język polski, godziny wychowawcze, ale szczególnie dużo zadań jest do geografii, przyrody i biologii).

Teraz, w wakacje, polecam tę książkę rodzinom, które wybierają się w góry. Może będziecie chcieli przeczytać ją razem z Waszymi dziećmi? Jest w niej dużo o wędrowaniu, o tym, jak wiele zależy od naszego sposobu patrzenia na to, co mijamy po drodze.

30/06/2024

Czy wrzucone do wody jabłko utonie?
Dlaczego nawet w najbardziej mroźną zimę ryby nie zamarzają w jeziorze?
Co się stanie, gdy wypełniony wodą słoik włożymy do zamrażarki? Czy woda może być całkiem czysta?
Dlaczego część wrzuconych do wody spinaczy opada na dno, a inne utrzymują się na powierzchni?

Dzieci chętnie słuchają wyjaśnień dorosłych, ale jeszcze chętniej wchodzą w rolę badaczy i eksperymentatorów. Potrafią z uwagą obserwować zjawiska, są wtedy zadziwiająco uważne, dociekliwe i wytrwałe. Umieją też wyciągać ze swoich doświadczeń wnioski.

Książka Kingi Willim adresowana jest do dorosłych, którzy chcą możliwie najlepiej towarzyszyć dzieciom w nauce, którzy szukają inspiracji i pomysłów na ciekawe, ale niewymagające zbyt wielu przygotowań eksperymenty. Oczywiście warto czytać ją razem z dziećmi. W zaprezentowany w książce sposób można pracować zarówno w domu, jak i w szkole. Właściwie powinnam napisać, że marzę o tym, żeby tak właśnie wyglądała szkolna nauka, bo wtedy wszystkie dzieci lubiłyby się uczyć.

Autorka wraca do źródeł, idzie drogą wskazaną przez reformatorów edukacji, stawia na naturalną dziecięcą ciekawość, na potrzebę sensu, autonomii i samodzielnego odkrywania świata za pomocą własnych zmysłów. Bo najłatwiej zrozumieć to, czego się samemu doświadczyło, co się obserwowało, czego się dotknęło i o czym można było rozmawiać. Rozmowa z dorosłymi odgrywa w tym podejściu edukacyjnym kluczową rolę, a jej sercem są pytania. Umiejętność ich zadawania to potężne, w szkole często niedoceniane, narzędzie.

Życzę wszystkim dzieciom, by mogły poznawać świat nie „przez szybę”, ale za pomocą własnych zmysłów, by nauka kojarzyła im się z zaspokajaniem ciekawości, by mogły zadawać pytania i miały obok siebie dorosłych, którzy pomogą szukać odpowiedzi i będą im cierpliwie towarzyszyć w odkrywaniu tajemnic świata, z którymi będą mogły dużo rozmawiać. Bo rozmowa – zarówno w domu, jak i w szkole, jest koniecznym elementem procesu uczenia się. Kinga Willim w swojej książce pokazuje, jak takie rozmowy mogą wyglądać.

Życzę wszystkim owocnej lektury wszystkim dorosłym, którzy chcą towarzyszyć dzieciom w poznawaniu świata.

Marzena Żylińska

26/06/2024

"Między kijem a marchewką" opowiada o wyprawie w góry. Budełko ze swoimi przyjaciółmi zawsze chodził po górach na czas, żeby zdobyć, jak najwięcej punktów, pokonać rywali i wygrać górski konkurs. Bo w Krainie Gór Kardamonowych jest dużo rywalizacji. W ten sposób Dobry Król stara się zachęcić swoich poddanych, by robili to, co zdrowe, potrzebne, użyteczne. Za wszystko są punkty, a najlepsi zostają nagrodzeni. W tej krainie panuje przekonanie, że skrzaty z natury są leniwe, więc trzeba je zmuszać do robienia tego, co robić powinny.

Pewnego dnia na wycieczkę razem z grupą Budełki wybrały się dwie siostry, Raptunia i Perdenia wychowane w innej krainie, w której nie ma konkursów, ani rywalizacji.

Książka opowiada o tym, jak wyglądała wyprawa, kiedy nagle z pola widzenia zniknęły punkty, kiedy nie liczył się cel, ale droga, kiedy można było z sobą rozmawiać, podziwiać widoki, brodzić w strumieniu, zrobić piknik, po prostu iść i być.

Jak ten dzień odebrali Budełko i Funio Funisław? Co tego dnia zobaczyli, co przeżyli, jak podobało im się takie niespieszne wędrowanie?

Motywu górskiej wędrówki nie trzeba brać dosłownie. Myśli Budełki można odnieść do czytania, szkolnej nauki, pracy. Można warto i o tym porozmawiać z dziećmi i młodzieżą? To książka, którą inaczej rozumieją dzieci, odbierające przekaz bardzo dosłownie, a inaczej dorośli, którzy umieją odebrać ją metaforycznie.

Książka adresowana jest do dzieci (od 8 lat wzwyż), a jeszcze bardziej do dorosłych (nauczycieli i rodziców). Właśnie dorosłym chciałam wytłumaczyć, dlaczego mniej, znaczy często więcej, dlaczego surfingowa nauka nie jest efektywna, dlaczego zmuszanie uczniów do zapamiętywania wszystkich - również tych niemających żadnego znaczenia - szczegółów książek, jest błędem i zniechęca do czytania.

Więcej, szybciej, więcej, jeszcze szybciej ....

Wielu dorosłych jest przekonanych, że dzieci wciąż trzeba poganiać, że wszystko trzeba kontrolować. Może warto zastanowić się, jak to podejście wpływa na motywację do nauki? Jak sprawdziany z treści lektur wpływają na nastawienie do czytania? Czy Wy Drodzy Rodzice I Nauczyciele lubilibyście czytać, gdybyście musieli zapamiętać wszystkie zawarte w książce szczegóły, bo ktoś by to potem sprawdzał? Chciałam pokazać, jak chcąc dobrze, osiągamy dokładnie odwrotny efekt.

Wielu dorosłych ma obsesję kontroli i wierzy, że to przełoży się u dzieci na większą motywację do nauki. W mojej książce chciałam pokazać, że jest inaczej. Ale to akurat przekaz dla dorosłych. Dzieci odbierają historię górskiej wyprawy zupełnie inaczej.

Dodam, że w treść tej historii wplotłam zadania do różnych przedmiotów (Klasy 1-3, matematyka, język polski, godziny wychowawcze, ale szczególnie dużo zadań jest do geografii, przyrody i biologii).

23/06/2024

Będzie ciąg dalszy, bo jestem przekonana, że jak długo nie zgodzimy się co do celu i sensu szkoły, tak długo nie będziemy umieli jej unowocześnić i dostosować do potrzeb dzisiejszych uczniów.

21/06/2024

Wiele osób, które w szkole były średnimi lub słabymi uczniami, odnosi w życiu sukces. Ale dzieje się tak tylko wtedy, gdy dana osoba nie utraciła w szkole wiary w siebie i w sens swojej pracy.

Drodzy rodzice, być może będziecie chcieli porozmawiać o tym z dziećmi, które dziś wrócą do domu z nie najlepszymi świadectwami.

Wiara w siebie i sens swojej pracy są warunkiem odniesienia sukcesu. Te najlepsze, ze świadectwami z paskiem, dostają i w szkole i w domu uznanie, jakiego potrzebują, żeby mogły dalej rozwijać swój potencjał, ale ... tego uznania, dostrzeżenia pracy i włożonego trudu, potrzebuje każde bez wyjątku dziecko. I my dorośli powinniśmy każdemu dziecku dać to, co jest warunkiem odniesienia w życiu sukcesu, sukcesu na własną miarę.

19/06/2024

Czy umiemy wyobrazić sobie zakończenie roku szkolnego, które jest świętem całej szkolnej społeczności, które nie dzieli i nie każe jednym oklaskiwać innych?

Dyskusja o sensie szkolnych świadectw, również tych z paskiem, wyliczania średniej, hierarchizowania uczniów, dzielenia ich na lepszych i gorszych, zatacza coraz szersze kręgi.

Wielu nauczycieli z Budzących Się Szkół pisze na koniec roku każdemu uczniowi indywidualne listy, w których wymieniają to wszystko, co uczeń osiągnął i co dobrego wniósł do klasowej wspólnoty. To krok w kierunku pracy na zasobach, a nie jak to jest tradycyjnym pruskim modelu szkoły, pracy na deficytach. Uwaga kierowana jest na to, co uczniowie umieją, w czym są dobrze, jakie zrobili postępy, a nie na ich deficyty. Zresztą w dorosłym życiu szefów również interesuje to, co pracownicy umieją. Współczesna psychologia nie pozostawia w tej materii żadnych wątpliwości. Takie przykładowe listy udostępniałam na FB BSS w ostatnich latach.

Dyplomy takie jak na zdjęciu, dostają na koniec roku uczniowie ze SP nr 236 w Warszawie. To forma podziękowania dzieciom za ich całoroczną pracę.

Koniec roku szkolnego może i powinien być ŚWIĘTEM CAŁEJ SZKOLNEJ SPOŁECZNOŚCI, dniem, w którym wszystkim dzieciom i tym najzdolniejszym i tym z problemami w nauce, warto podziękować za ich całoroczną pracę, za to że rano wstawali i przychodzili do szkoły, za ich starania, za to, co wnieśli do klasowej wspólnoty.

To powinien być dzień, który nie dzieli, kiedy ci z problemami, z dysfunkcjami (czyli ci, którzy nie ze swojej winy mają dużo ciężej) nie są zmuszani do oklaskiwania innych kolegów i koleżanek.

Zdaję sobie sprawę z tego, że ta moja wizja zakończenia roku szkolnego, dla osób patrzących na szkołę jak na zawody sportowe, których celem jest wyłonienie najlepszych, jest dziś pomysłem nie do przyjęcia. Szkolna nauka jest dla nich rywalizacją, a celem jest jak najwyższa średnia ze wszystkich przedmiotów. Kto W TYM WYŚCIGU WYGRYWA, ma dostać nagrodę. Ale prawda jest taka, że nie wiadomo, kto bardziej się napracował, czy Zosia, która ma same piątki i szóstki, czy może Jasiek, na którego świadectwie są słabe oceny i któremu naukę utrudnia dysleksja i ADHD. Tego nie wiemy.

Dużo wody w Wiśle upłynie, zanim osoby dla których celem szkoły nie jest wspieranie wszystkich dzieci, ale wyłonienie najlepszych, zmienią zdanie, zrozumieją, że formuła zakończenia roku szkolnego, która powoduje, że wielu uczniów woli tego dnia zostać w domu, nie jest ani dobra, ani etyczna.

Zmiany potrzebują czasu. Tak było z prawami kobiet, z biciem dzieci, z trzymaniem psów na łańcuchach. Zawsze byli tacy, którzy bronili tego, co znali, bo uznawali to za normalne, ale zawsze byli i tacy, którzy rozumieli, że trzeba iść do przodu i zastępować stare, gorsze rozwiązania lepszymi. Szkołę trzeba uczłowieczać, a więc wymyślić inną formułę zakończenia roku szkolnego, formułę, która nie dzieli i która pozwala całej szkolnej społeczności, a więc i wszystkim dzieciom przeżyć ten dzień radośnie.

Jeśli należycie do tej grupy, która uważa, że tradycyjna formuła oklaskiwania najlepszych przez pozostałych, nie jest dobrym rozwiązaniem, to udostępniajcie ten post Waszymi kanałami.

Celem szkoły nie jest rywalizacja, chodzi o to żeby każdy uczeń zrobił postępy na miarę swoich możliwości. Nie po to, by być lepszym od innych, bo przecież uczymy się dla siebie, a nagrodą za naukę nie są stopnie, ale to, co zostaje każdemu w głowie.

Wiem, że dla wielu osób to zbyt trudne, zbyt radykalne rozwiązanie, ale ... kiedyś bicie dzieci było normą, dziś już nie jest.

Zmiana sposobu patrzenia na szkołę, w tym również na ocenianie, to zadanie dla wielu osób chcących uczłowieczenia naszych szkół. Dlatego proszę o udostępnianie tego posta.

Zaproponowany dyplom nie jest radykalnym rozwiązaniem, więc może ...

A umiecie sobie wyobrazić, że takie dyplomy dostają uczniowie w klasach 1-2, a potem 4-7? Tak jest w wielu krajach.

17/06/2024

- Nie ma się czego bać! Na pewno dasz radę!" - mówicie tak do Waszych dzieci?

"Szkoła na miarę szyta" to książka dla małych i dużych Czytelników. Sama nie wiem, dla kogo bardziej. Chciałam w niej pokazać, że relacje dorosły - dziecko mogą wyglądać inaczej.

„Gdy był dzieckiem, często słyszał od rodziców, że jest chłopakiem, więc musi być dzielny i nie może się mazgaić, że „nie ma się czego bać”, że przesadza, bo „to nic trudnego”, albo że „wszyscy to robią i żyją”. Z reakcji rodziców wynikało, że jego obawy były zupełnie nieuzasadnione, niepoważne, a nawet śmieszne. Przypomniał sobie, że gdy był w drugiej klasie, miał wziąć udział w zawodach sportowych. Strasznie się wtedy bał, że będzie ostatni i ta myśl wieczorami nie dawała mu zasnąć. Gdy powiedział rodzicom, że nie chce iść na zawody, tata roześmiał się i odparł, że nie ma się czego bać, że jest chłopakiem, a chłopcy muszą nauczyć się rywalizacji. Widząc, że dorośli nie traktują jego obaw poważnie, zrozumiał, że nie warto im mówić o tym, co czuje i czego się boi. Z najtrudniejszymi emocjami, z którymi nie umiał sobie poradzić, mały Budełko zawsze zostawał całkiem sam."

Budząca się Szkoła - SP nr 19 w Białymstoku 17/06/2024

Co to znaczy być Budzącą Się szkołą? W każdym przypadku wygląda to inaczej, bo każda szkolna społeczność wybiera inną drogę.

Nie ma programu Budzącej Się Szkoły, ale jest drogowskaz, na którym jest napisane: "Stwórzmy przyjazne szkoły, które będą miejscem efektywniej nauki."

Każda szkoła przystępująca do BSS zamienia to hasło w konkretne działania i każda robi to inaczej.

Poświęćcie parę minut, żeby zobaczyć, jak idee BSS wprowadza w życie społeczność SP nr 19 w Białymstoku.

Drodzy Nauczyciele ze SP nr 19 w Białymstoku, witamy Was w społeczności Budzących Się Budząca się szkoła. Pięknie Wam dziękuję za to, że jesteście i za to, co robicie :-)

A jeśli chcielibyście również przyłączyć się do naszego ruchu oddolnej zmiany systemu edukacji, to zajrzyjcie na naszą stronę. Link znajdziecie w pierwszym komentarzu.

Budząca się Szkoła - SP nr 19 w Białymstoku Szkoła Podstawowa nr 19 im. Mieszka I w Białymstoku dołącza do grona Budzących się Szkół.https://sp19.edu.bialystok.pl/

Budząca się Szkoła - SP nr 1 w Dobczycach 15/06/2024

Jestem nauczycielem, to normalne, że ...

Co jest dla kogo normalne? Poświęćcie 5 minut, żeby zobaczyć, co jest normalne w szkole dla uczniów i nauczycieli.

To niezwykły film i niezwykła szkoła :-) Może was zainspiruje?

Budząca się Szkoła - SP nr 1 w Dobczycach Do grona Budzących się Szkół dołącza Szkoła Podstawowa nr 1 im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego w Dobczycach.http://spnr1dobczyce.pl/

Videos (show all)

Tak rodzą się książki 🙂W toruńskiej Machinie Druku właśnie drukuje się książka "Ocalić skrzydła. O potrzebach i emocjach...
Dlaczego ciągłe testowanie nie jest efektywną formą nauki

Telephone