Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.

Wczoraj zapytałem moją żonę, co jest straszniejszą bronią - kula ognia (jak w Diablo) czy wiązki elektryczności (jak Darth Sidious) - nie do końca odpowiedziała, bo już przysypiała, wiec mówię sobie dobra, odłożymy tę dyskusje na kiedy indziej, po czym po paru minutach słyszę, jak mówi do mnie przez sen, „wygrałeś”. Tak - wygrałem.

Wczoraj z żoną poszliśmy do kina (studyjne, oprócz nas były jeszcze dwie osoby) potem poszliśmy na wegańską kolację, a na koniec na lody.
Lodziarnia takie okienko, chyba nowa, receptura tradycyjna, naturalna czy jakoś tak. Lody bezowe z czarną porzeczką okazały sie być lodami czarnoporzeczkowymi z bezą, ale ok, spodziewałem się tego. To co mnie do dzisiaj nurtuje dotyczy wagi loda. Ok było napisane, że waga loda od 70g do 75g. Wszystko ok, oferta konkretną, trzeba znać granice. Pani nakłada mi tego loda i na wagę, a tu 92g. Powrót do pojemnika i zeskrobuje mi z tego, mojego już przecież, loda, zeskrobuje i na wagę - 86g, więc znowu to samo Po trzecim ważeniu (czułem się jak w filmie o bokserze, który waży 0,5kg za dużo i wypada w saunie wodę, żeby na oficjalnym ważeniu było tip top) 82g. Wtedy podchodzi kierowniczka (szybka ocena sytuacji - różnica wieku, podobieństwo, drżące dłonie sprzedawczyni - nasunęła mi podejrzenie, że mogła być to mama, albo ciocia) panie patrzą na siebie, potem na mnie (a widać po mnie, że lubię lody) potem znowu na siebie, lekkie kiwnięcie ze strony szefowej i dostaję w końcu upragnionego, wyczekiwanego, ale przede wszystkim ponadgabarytowego loda.
Cała sytuacja z zeskrobywaniem loda trochę mnie zirytowała, a trochę zasmuciła. Po pierwszym ważeniu byłem bliski euforii, że dostanę loda większego o te 15% Więc każde późniejsze zeskrobywanie było jak odzieranie mnie szpatułką z wygranej, z tego losu na loterii, który już prawie miałem spieniężyć. Z drugiej jednak strony to takie smutne aptekarskie odważanie niewielkiej ilości produktu, żeby na koniec bilans się zgadzał, żeby klient nie dostał za dużo, dużo więcej niż zapłacił, wydaje mi się takie trochę nieprzyjazne klientowi, wywołujące wręcz poczucie winy, bo przecież one wiedziały, że ja chciałem dostać te 92g loda w cenie 75g. Niezgodność opisu loda ze stanem rzeczywistym zupełnie pomijam, ale niesmak pozostał po ważeniu.
A może jest zupełnie odwrotnie, może nie ma sie czego czepiać, a przeze mnie przemawia tylko i chciwość, łakomstwo i gorycz porażki, gdzie tak jak w życiu znowu przegrywam z wagą. :D

Dieta ogórkowa - lubisz ogórki, to jedz same ogórki.

Tak, to nie jest fanpage o tematyce gadżetowo-urodzinowej :D

Zawsze się zastanawiałem, czy te stare pierdoły, które nie dają kopać piłką w ścianę, przebijać opon etc... zawsze byli tacy wkurwiający i za młodu też nikt ich nie lubił i się mszczą czy jakiś tam inny powód był.
Będąc w opozycji (łaaaaa jak Morawiecki junior, chociaż ja wprawdzie na mniejszą skalę ale jednak jest podobieństwo (f**k!!!!) obiecywałem sobie, że jak już będę duży, to taki nigdy nie będę, ja im na wszystko pozwolę. I w ogóle miły i spokojny ze mnie gość.
I tak od kilku już lat jakoś łatwiej mnie wyprowadzić z równowagi, sam też to umiem sobie zrobić(czy bez "sobie zrobić" na końcu byłoby wiadomo, o co chodzi? Tak się tylko zastanawiałem...
W każdym razie to wszystko jakoś tak eskaluje i w ogóle, a tu nagle wsparcie od cudownej małżonki(serio cudownej, najlepszej, tyle że to nie o tym teraz). Jedziemy sobie samochodem po mieście korki etc... i ktoś mnie lekko zirytował, coś tam od siebie powiedziałem, a NATO(autokorekt zmieniła na nazwę paktu ale zostawiam bo Facebook wie, że jak się pisze o mojej żonie to nie ma żartów) moja żona mówi do mnie tak spokojnie, z sympatią i uśmiechem "ty to jak będziesz stary to będziesz takim dziadem co to się wszystkich czepia" i uśmiech i śmiechy chichy i w ogóle zajebiście k***a jego mać...