Zwykła50tka

Kochani witam Was serdecznie❤️
Może zacznę od tego skąd pomysł na taki FP?
Ostatnio wydarza się w moim życiu wiele, tj. dobrych i tych gorszych chwil. Jak masz prawie 50 lat i masz dzieci względnie większe, im większe tym "gorsze" problemy ;), rodziców żyjących_chorujących - zaczynasz się nimi opiekować, zawodowo dochodzisz do punktu, że jeśli nie awansowałaś do pozycji Prezesówki to olewasz to i pracujesz spokojniej, bez rewolucyjnych ruchów, bo zdrowie psychiczne już bardziej daje się we znaki!
Do tego cóż dochodzą choroby, wydawało się, że jak zdrowo się odżywiasz (czasami wciągniesz jakiś fast lub chipsa/czeko), ruszasz się - rower, coś tam w domu i spacerki z pupilem ;), generalnie jesteś świadoma eko,fit itd....a tu brzdęk - nagle coś łupnęło! I pęka banieczka.
To, że noga boli i nikt nic nie wie to ok, przyzwyczajasz się, ale gdy słyszysz na USG piersi, że masz guza i raczej łagodny nie jest! to przewartościowujesz całe swoje życie. Pierwsze dni wizualizujesz się na Grabiszyńskiej i wyobrażasz sobie swoje dzieci jako już dorosłe kobiety - jak dadzą sobie radę, kim zostaną?
To zrozumie ta osoba, która podobne rozpoznanie dostała na wyniku :(
Koniec końców okazuje się, że łagodny i należy się kontrolować!
Siadasz, cieszysz się na maxa, ale w końcu zaczynasz żyć przede wszystkim dla siebie, swoich potrzeb :)
I o tym ten FP🙂🙃