Babka z lasu
Od urodzenia mieszkam i silnie związana jestem z lasem i naturą. Moje życie to często survival. Bywają i ,,salony".
Czasem kopciuszek ,czasem ...
Zapraszam do towarzyszenia mi na moim odludziu.
Bywa, że człowiek chce pobyć sam że sobą...😀
,,Na Zielone Święta stroją się dziewczęta". Babki też...
...bo ten jest pierwszy, kto jest pierwszy ostatni...
A ja jestem proszę państwa na zakręcie.
I niewiele mam przed sobą możliwości.
Mówię: basta, pauza, pat.
I niech nikt mi tego raczej nie zazdrości.
-Taka parafraza słów Agnieszki Osieckiej jakoś dzisiaj do mnie
pasuje.
Chluba Romana- Edison. Ogier czystej krwi arabskiej.
Niestety las nie obfituje jak dotąd w grzyby. Można nazbierać co prawda trochę kozaków podgrzybków i maślaków ,ale prawdziwków jak na lekarstwo. Kilka dni temu napotkałam opieńki. Podobno jak pokażą się opieńki to nie będzie borowików. Ja mam jednak nadzieję ,że nazbieram jeszcze i ususzę prawdziwków.
Moje koniki brykają.
Takiego ogromnego grzyba dziś spotkałam w lesie. Rósł przy drzewie,chyba jakiś rodzaj huby.
Tak to z Babką było!
Babka swoją wagę ma (jak widać). Wody w rzece mało. Kajak osiadł na kamieniach- trzeba wyjść i wypchać! Kamienie śliskie i ostre że aż strach!!!
Się zachwiałam ,no i baach!!!
(Wnuczek bezpieczny).
Babko! W lesie są jagody.
Idźże puki dzionek młody.
Kto jagody zbierze z krzaczka,
Temu szybko minie sr...biegunka.
Słodko wszystkich pozdrawiam!
Moja pasieka po minionej zimie bardzo się skurczyła. Coś poszło nie tak. Z ośmiu rodzin pszczelich pozostały mi tylko dwie ,choć przezimowało więcej. Na przedwiośniu wyginęły. Albo warroza,albo nie było matek ,albo jeszcze coś innego...? Na kilkoro babka wróżyła. (Nie chodzi tu o Babkę z lasu). Pomimo tej całej pszczelej mizerii jakieś małe co nieco będzie dla moich Miśków (wnucząt), a Miśki lubią miodek -już zapowiadały.
Takie klimaty.
Czy ktoś je pamięta? Czy ktoś je zna? Kartofle pieczone w popiele,zapach dymu z ogniska? Czy ktoś wie jak się robi dym na komary czyli ,,dymówę"?
U mnie ,z okazji odwiedzin wnóczków było przyjemne z pożytecznym. Posprzątaliśmy trochę po ostatniej nawałnicy. Wkroczyliśmy przy okazji na terytorium koni ,a one najprawdopodobniej przyjęły nas do stada ,gdyż przez cały czas nie odstępowały nas i pasły się obok.
Oto mój kot Pitek. Chociaż jak patrzy takim wzrokiem to nie wygląda jak zwykły Pitek tylko jak Pitagoras - Pitagoras z Lasu.
Spacer o brzasku.
Pierwsze promienie słońca ozłociły drzewa...
Babka wychynęła z lasu!
W dębowym zagajniku między ogromnymi, majestatycznymi bardzo starymi dębami znajduje się malutki klasztor i kościółek. Na zewnątrz jest figura Matki Boskiej z dzieciątkiem. Ujęła mnie za serce jej nazwa -Maryja Dębowa (w oryginale Maria Eich). Jestem teraz w krainie piwa - Bawarii,lecz zamiast pić piwo włuczę się po lesie.
Dziś las jest nieco ponury ,smutny. Ja też jestem smutna, bo moich najbliższych dopadł wirus. Czekam na pogodniejsze dni. Z drugiej strony ,przyznam,zawsze lubiłam deszcz i spacery w deszczu. Czuję w tym magię i szczególną łaczność z naturą.