Świadome Relacje

Świadome Relacje

Contact information, map and directions, contact form, opening hours, services, ratings, photos, videos and announcements from Świadome Relacje, Education Website, .

28/11/2023

Budowanie relacji z innymi warto zacząć od zbudowania relacji z samą/samym sobą.
Zapraszam do obejrzenia filmiku 😊
Link do nagrania w komentarzu ⬇️⬇️⬇️

23/11/2023

Razem jesteśmy silniejsi, ale tylko dzięki temu, kim jesteśmy osobno💞

Wraz ze wzrostem świadomości wybieramy ludzi do związku, którzy naprawdę rzucają nam wyzwanie i pomagają nam stać się naszymi najlepszymi możliwymi jaźniami. Ponieważ związek jest najlepszym narzędziem do samorozwoju.

Wydaje się, że spędzamy tak dużo czasu na dyskusjach o tym, jak musimy kochać siebie, zanim pokochamy kogoś innego... i jak musimy pozostać nieprzywiązani do praktycznie wszystkiego, że zapominamy, że tylko w związkach jesteśmy wyzwalani w sposób, którego potrzebujemy, aby zachęcić nas do wzniesienia się na wyższy poziom naszego życia.

Rodzimy się żyjąc i kochając na podstawowym poziomie. Jako młodym ludziom uczącym się o miłości i związkach, wszystko wydawało się proste. Wybieraliśmy ludzi, którzy byli przyjaciółmi naszych przyjaciół, którzy byli słodcy i którzy dobrze całowali - a może to tylko ja? Wchodziliśmy w związki, ponieważ zapewniały one pewien poziom wygody, a nie dlatego, że wydobywały z nas to, co najlepsze.

Ale w miarę jak dorastamy, zaczynamy potrzebować od naszych partnerów czegoś więcej niż tylko zaznaczenia obszarów, które inni ludzie powiedzieli nam, że są ważne, i tak zaczyna się nasza podróż przez różne poziomy miłości i poznania siebie. Być może niektórzy z nas kochają na jednym poziomie przez całe życie, ale odkryłam, że wielu z nas tęskni za świadomym związkiem - jednym z najwyższych poziomów miłości - abyśmy mogli wykorzystać go do dalszego własnego rozwoju.

Wydaje się, że w tradycyjnych związkach, w których jedynym celem jest małżeństwo i dzieci, często jesteśmy uczeni, aby pozwolić " ja " rozpłynąć się w " my ", gdzie nie jesteśmy już jednostką, ale raczej połową innej jednostki. Ten rodzaj myślenia jest destrukcyjny, ponieważ zachęca nas do wiary, że to, czego chce drużyna, jest zawsze ważniejsze niż nasze indywidualne potrzeby.

Istnieje również romantyczny związek, w którym przyjmujemy drastyczną postawę nie potrzebowania nikogo - w końcu często mówi się nam, że brak przywiązania jest kluczem do zdrowego związku. Ten rodzaj myślenia może być równie destrukcyjny jak jego przeciwieństwo, ponieważ w jego ramach działamy w fałszywym przekonaniu, że możemy faktycznie przejść przez życie, nie potrzebując nikogo innego.

Najważniejszym aspektem świadomego związku jest utrzymanie "ja" przy jednoczesnym przyznaniu, że potrzebujemy "my". Oznacza to, że chociaż nie łączymy naszych nazwisk ani nie stajemy się jednym bytem, uważamy się za zespół i sprawiamy, że potrzeby zespołu są tak samo ważne jak nasze własne.
To powiedziawszy, jeśli chodzi o momenty wzrostu lub transformacji, osoby w świadomych związkach uznają, że indywidualne potrzeby muszą być ważniejsze niż potrzeby zespołu. Oznacza to, że czasami będziemy musieli pozwolić naszemu partnerowi na samodzielną walkę z własnymi demonami lub niedokończonymi historiami. Może to oznaczać, że pobłogosławimy ich czasem i przestrzenią, aby mogli uporządkować chaos własnych myśli, wiedząc, że ich zachowanie nie jest osobistym odbiciem nas, ale raczej czymś, czego muszą doświadczyć na swojej drodze.

Praktykując to, nie tylko jesteśmy w stanie zachować poczucia własnego "ja" w związku, ale "my" - zespół - jesteśmy dzięki temu silniejsi. W świadomym związku nie chodzi o dwie połówki; zamiast tego chodzi o wzięcie tego, kim jesteśmy osobno, całego naszego wadliwego, pięknego "ja" i połączenie się z kimś, kto uzupełnia to, czego nam brakuje.

Nikt z nas nie jest przeznaczony do życia w pojedynkę. Nikt z nas nie powinien być wszystkim i robić wszystkiego. Zdrowe relacje polegają na opuszczeniu naszych murów i zobaczeniu, jak dobrze nasze szaleństwo może tańczyć z innym, i jakie to uczucie naprawdę wpuścić kogoś, kto nie tylko pozwala nam być sobą, ale także wie co zrobić, kiedy odejdziemy.

Podczas tej praktyki nasz indywidualny rozwój staje się niezbędny dla rozkwitu związku. Nie jesteśmy już z kimś tylko po to, by powiedzieć, że mamy randkę na piątkowy wieczór. Zamiast tego decydujemy się na partnerstwo z kimś, kto może wznieść nas na poziom, na którym zdajemy sobie sprawę, że nasz romantyczny związek będzie tylko tak wzbogacający, jak związek, który mamy z samym sobą. W rozwijaniu świadomego związku mniej chodzi o jakąś teorię New Age, a bardziej o uświadomienie sobie, że nie musimy rezygnować z tego, kim jesteśmy, aby być kochanym.

Wszystko w życiu jest praktyką, zwłaszcza to, jak decydujemy się kochać i rozumieć w ramach świadomego związku, ponieważ nigdy nie będziemy w tym doskonali. Nikt z nas nigdy nie osiągnie punktu końcowego, w którym nie będziemy już mogli się doskonalić. Ideą tej praktyki jest bycie prawdziwym w tym, gdzie jesteśmy dzisiaj i pełnym nadziei na to, gdzie chcemy być jutro. A przede wszystkim chodzi o uświadomienie sobie, że osoba, z którą jesteśmy, powinna chcieć dla nas jak najlepiej. Nie jej wyobrażenia o tym, co najlepsze, ale tego, co naprawdę odżywia nasze dusze.

W świadomych związkach, w których obie osoby są bezpieczne w sobie, nie ma innego celu niż po prostu wspieranie się nawzajem, ponieważ wiemy, że jesteśmy tak silni, jak nasza największa słabość.
Chodzi o kochanie siebie nawzajem za to, kim naprawdę jesteśmy, ale także zrozumienie, w jaki sposób to nieograniczone wsparcie może w rzeczywistości uczynić nas bardziej tym, kim jesteśmy.

I to jest najlepsza część stawania się zdrowym "ja" w świadomym "my"❤️

/Kate Rose/

23/10/2023

Są ludzie, którzy uczą nas poprzez ból i inni, którzy uzdrawiają nas swoją miłością💗

Magia jest wtedy, gdy życie przysyła nam ludzi, którzy z delikatnością i wrażliwością pomagają nam dostrzec punkty potrzebne do rozwoju; którzy podają nam rękę na ścieżce samopoznania i pomagają stawić czoła naszym lękom i naszym najciemniejszym warstwom; którzy z magią w słowach i postawach pokazują, że przeszłe doświadczenia nie definiują teraźniejszych, a tym samym uczą nas nadawania życiu nowego sensu.

Są to ludzie wyjątkowi, którzy noszą w duszy dojrzałość, którzy rozumieją, że bycie z kimś to nie branie odpowiedzialności za jego szczęście, ale wspólne wzrastanie, którzy wiedzą, że nikt nie jest doskonały, ale wszyscy możemy być lepsi, którzy mają świadomość, że związek jest ziarnem, które należy zasiać i pielęgnować, aby mogło rosnąć i przynosić owoce. To ludzie, którzy z całych sił pomagają nam znaleźć to, co najlepsze! Chociaż świat jest pełen pustych ludzi, jest wielu ludzi głębokich, pełnych uczuć, gotowych pokazać, że prawdziwa miłość nie boli.

Prawdziwe relacje nie są relacjami bez wyzwań, są relacjami uzdrawiającymi, które sprawiają, że się rozwijamy. Kiedy łączymy się z kimś takim, zdajemy sobie sprawę z mocy, jaką może mieć związek, i że związek, gdy jest dojrzały i głęboki, jest zarówno podróżą miłości, jak i uzdrawiającym doświadczeniem dla duszy.
💗💗

/Alexander Gruber/

08/03/2023

🩷

ZŁOŚĆ JAKO ODCIEŃ MIŁOŚCI

Jesteśmy tylko ludźmi, dlatego przyjmijmy, że czasem nam „odwala”. Czujemy złość na partnera czy partnerkę, bo nie daje nam czegoś, co sami dajemy, albo po prostu najzwyczajniej oczekujemy.

Bliskość buduje się w długim czasie, i na pewno reakcje obronne oraz towarzyszące im emocje – są czymś normalnym.

Jeśli przenosimy je w dialog, zdając sobie sprawę, że to nasze – stanowi to oznakę dojrzałości.

Dojrzałością moim zdaniem nie jest dążenie do stanu, w którym nie ma trudnych emocji. To drugie jest takie idealistyczne, i może to właśnie generuje konflikt. W końcu rozumiemy, że:

„Staram się być super, a nie wychodzi, bo jednak nie jestem taki. I dobrze, nie muszę być. Ale nie muszę z tego powodu karać osobę, z którą jestem w relacji.”

Jeśli zaakceptuję siebie z tym całym emocjonalnym chaosem, łatwiej mi będzie zaakceptować partnera/partnerkę, który też ma swoje bagaże i swoje piekła.

Niektórzy z nas uciekają od relacji, w których są sporne kwestie. Łatwiej zrobić unik, niż budować na zgliszczach. Z czasem przekonujemy się, że gniew jest także odcieniem miłości.

Dopóki ją czujemy, dopóty jest szansa na jakąś zmianę (w nas samych również). Oczywiście wymaga to pewnej szczerości w ocenie sytuacji. Wiadomym jest, że drugiej osoby nie zmienimy podług własnej wizji. Ale możemy jej dać czas i przestrzeń by rozwinęła swoje zalety, a nawet do pewnego stopnia skorygowała szkodliwe nawyki.

Miłość wymaga cierpliwości oraz mądrego ukierunkowania. Nie ma rzeczy niemożliwych dla niej, o czym świadczą historie ludzi, którzy dokonali inspirującej przemiany. Wystarczyło, że ktoś ich pokochał i uwierzył w nich. Zobaczył w nich coś, czego sami jeszcze w sobie nie widzieli.

Rozwijamy się przez relacje, bo przy rozmaitych osobach odkrywamy potencjały i możliwości. Miłość jest szansą odkrycia skarbów i strzegących je smoków. Jest w pewnym sensie „wyjściem z siebie” na rzecz nowych obszarów „ja” i „my”.

Cieniem miłości nie jest w tym przypadku złość, tylko bardziej obojętność. Złość może być dowodem zaangażowania, którego nie umiemy wyrazić konstruktywnie, tylko używamy sposobów wyuczonych w dzieciństwie.

Lepiej jest jednak porozmawiać o tym, co nas złości, niż udawać „twardych” albo też wypierać emocje, bo zaburzają obraz miłości. Niektórzy z nas nie wytrzymują takiej konfrontacji, i uciekają w używki, co też jest zrozumiałe.

Przyjdzie jednak czas, gdy wszelkie „ucieczki” od trudnych emocji przestaną „działać” i nie pozostanie nic innego jak zmierzyć się z tym mrocznym, ale i rozwojowym obszarem relacji.

Dojrzewanie do szczęśliwego związku 26/02/2023

Dojrzewanie do szczęśliwego związku Prawidłowością jest, że gdy dojrzewamy psychicznie i rozkwitamy w swej przestrzeni, ludzie z naszego otoczenia się zmieniają. Odchodzą ci, którzy byli nieszczerzy, choć wcześniej tego nie zauważali…

17/02/2023

💜

Przebudzona kobieta jest wojownikiem serca.
Nigdy nie zadowoli się mężczyzną, który nie może odsłonić swojej duszy...

Wie, że jeśli jego serce nie pokazuje swego prawdziwego ja, to to, co oferuje, jest tylko iluzją, by dostać to, czego chce.
Dopiero gdy człowiek wykonał pracę duszy, jego dusza rozpoznaje go. Tylko wtedy, gdy Mężczyzna nauczy się słuchać swojego serca, usłyszy jak wzywa go do siebie.

Wie, że Mężczyzna, który rozumie kim jest i nauczył się wchodzić do wewnątrz, by poradzić sobie ze swoim ego i swoją postacią, jest także mężczyzną, który może zapewnić jej głębię miłości, której ona szuka.

Tylko przebudzony mężczyzna wie, jak iść z nią w tajemniczym ogrodzie swojej duszy, a ona ma klucz do otwarcia zbiornika miłości, którego pragnie wylać na niego.
A ponieważ jest wojowniczką serca, tylko przebudzony mężczyzna może być jej mistrzem.

Daniel Nielsen

08/10/2022

Na ile wciąż jesteśmy małymi chłopcami i dziewczynkami, którzy wciąż jeszcze szukają swojego miejsca w rodzinie i partnerstwie...?
👨‍👩‍👧‍👦💜👩‍❤️‍👨

MIŁOŚĆ

O chłopcu, który spotkał dziewczynkę…

Mężczyzna spotyka kobietę, porywa ich wzajemna fascynacja. Początek pięknej historii. Czy koniec też przypomina bajkę, a oni żyją długo i szczęśliwie? Niestety, ostatnimi czasy, z bajek realizują się zwykle tylko pierwsze akapity. Mija zauroczenie, marzenia pryskają jak bańki mydlane, a księżniczka z księciem pozostają rozczarowani, z pretensjami lub poczuciem winy. „To znów nie ten, nie ta” – myślimy, rozchodząc się. Czekamy na kolejny obiekt chwilowej adoracji. Taki scenariusz jest coraz częstszy, szczególnie dla pokolenia współczesnych 20- i 30-to latków. Co się wydarzyło w opisanej historii? Otóż nie mężczyzna spotkał kobietę, tylko chłopiec spotkał dziewczynkę. Spotkało się dwoje, którzy jeszcze nie dojrzeli do wspólnego tworzenia związku. Mogą się sobą jedynie zachwycić, a potem rozczarować. Nie przechodzą pomyślnie próby czasu.

Czego potrzebuje kobieta i mężczyzna, by mieli szansę zbudować dobrą relację miłości?

Nie da sąsiad ni sąsiadka tego, co da ojciec i matka…

W miłości jest kilka magicznych słów; jedno – bodajże najistotniejsze – to szacunek. Kiedy mówię „szanuję Cię jako mężczyznę, szanuję Cię jako kobietę ze wszystkim, co Twoje”, wówczas otwieram drzwi dla miłości. Na pozór proste i oczywiste. Niemniej, budowanie szacunku wobec partnera to potężny proces, nad którym zwykle pracujemy wiele lat.

Kiedy możemy szanować tego, kogo kochamy?

Wówczas, gdy sami szanujemy swoją płeć oraz wszystko, co jest nasze, czyli mówiąc szumnie - nasz los. Według Hellingera jest to możliwe tylko pod warunkiem posiadania dobrego nastawiania i szacunku do naszych rodziców. Niestety – na nic najwspanialsza partnerka o figurze modelki, na nic macho o uroku Roberta Redforda, na trwałą miłość nie mamy szans, gdy będziemy z niechęcią patrzeć na własną mamusię i tatusia.

Na czym polega potężny wpływ naszego stosunku do rodziców na tworzenie przez nas związków miłosnych?



Początek życia zarówno chłopca jak i dziewczynki pozostaje pod wyraźnym wpływem matki. Nawet współcześnie, gdy role wychowawcze ojca i matki często się „uśredniają”; tatusiowie kąpią, wyprowadzają na spacerki, a mamy działają w biznesie - nawet wówczas ta pierwsza, głęboka relacja z jedną osobą – matką – jest bazą kontaktu z ludźmi na całe życie. W życiu chłopca następuje moment, gdy powinien on wychodzić spod wpływów matki i przejść pod skrzydła ojca. Jeśli tego nie uczyni – ponieważ ojciec jest nieobecny lub matka jest niechętna takiemu procesowi, uważając ojca za niewłaściwego – wówczas chłopak nie zbuduje swojej męskości, pozostanie w „orbicie” kobiecości. Jak funkcjonuje taki mężczyzna? Na pierwszy rzut oka dla wielu kobiet to ideał – zwykle czuły (do pewnego momentu…), wrażliwy, rozumiejący, wie jak zadowolić kobietę, więc sprawdzi się jako cudowny kochanek. Mężczyzna taki potrzebuje kobiety, podobnie jak mały chłopiec potrzebuje matki. Szuka więc kobiet sprawiających wrażenie silnych, a takich w dzisiejszych czasach nie brakuje. Potrzebuje kobiety, ale nie może jej szanować, z całą jej kobiecą odmiennością. On po prostu tej kobiecej odmienności „nie czuje”, bo sam jest niejako kobiecy. Jednoczesne przyciąganie do kobiet idzie u niego w parze z chęcią ucieczki, bo intuicyjnie wie, czym grozi pozostanie „pod skrzydłami mamusi”. Problem w tym, że nie wie, dokąd ma uciec, w efekcie często ucieka do kolejnej kochanki… Dawniej istniały rozmaite rytuały inicjacyjne ułatwiające mężczyźnie ruch w kierunku tego, co męskie. Dziś pozostaje posłuchanie Hellingera – by nauczyć się być mężczyzną, trzeba psychicznie zbliżyć się do własnego ojca, uznać, że to „ok. facet” i czerpać z niego pełnymi garściami. Według Hellingera – mężczyzna tylko rezygnując z tego, co w nim kobiece może nawiązać trwałą relację z kobietą. Przyjmuje on wówczas kobietę jako dar i ma dla tego daru i dla kobiety szacunek.



A jak sprawa wygląda z dziewczynkami?

Hellinger bliski jest Freudowi mówiąc, że dziewczynki początkowo podobnie jak chłopcy są w przestrzeni wpływu matki, jednocześnie odczuwają fascynację męskością, którą prezentuje ojciec. Jeżeli córka pozostanie pod urokiem swojego ojca, wówczas będzie funkcjonowała jako „córeczka tatusia”, dobrze będzie czuła się jako kochanka, ale nie jako kobieta. By stać się kobietą, dziewczyna musi ponownie zwrócić się ku swojej matce, niejako „pochylić głowę” przed matką – wówczas będzie szanowała to, co kobiece, a jednocześnie będzie szukała mężczyzny jako swojego „dopełnienia”.



Pożegnanie księcia i księżniczki czyli zakochanie jest ślepe, miłość ma otwarte oczy…



Paradoksalnie powrót kobiety do matki i mężczyzny do ojca otwiera nam bramę do stania się dojrzałymi partnerami. By być dojrzałym, najpierw trzeba się poczuć dzieckiem. Niby to proste i banalne, ale ilu z nas czuje się lepszymi od swoich rodziców? Ilu z nas pomieszały się role i zatraciliśmy poczucie „kto w tym układzie jest mądrzejszy i większy”? Ilu z nas ciągle mniej lub bardziej świadomie niesie dziecięcą potrzebę, by „uratować” swoich rodziców, bo na przykład byli smutni lub chcieli odejść? W ten sposób również stawiamy się ponad nimi, zamykamy się na strumień płynący od rodziców. „Rzeka nigdy nie płynie pod górę” mówi Hellinger. Rodzice dają, a dzieci biorą. Nieporządek wkrada się, gdy dzieje się na odwrót.

Dla uczestników warsztatów hellingerowskich zaskakującą ulgą jest powrót na dobre dla nich miejsce w rodzinie – poczucie się w pełni córką swojej matki, i synem swojego ojca. Dopiero z takiego punktu czują, że mogą ruszyć „na spotkanie miłości”.

Co ciekawe - nie trzeba wówczas szukać księcia i księżniczki z bajki. „Tylko ty jedyny…” – słychać w romantycznych piosenkach i wierszach. Z tym śpiewem na ustach „mamisynkowie” i „córeczki tatusia” nieustannie poszukują ideałów, którzy wreszcie zaspokoiliby ich dziecięce marzenie o totalnym ukojeniu. Dojrzali kobieta i mężczyzna wiedzą, że partner nie musi być idealny. Nie jest po to, by spełniać dziecięce marzenia o arkadii. Patrzą na partnera ze wszystkimi jego zaletami, wadami i uwarunkowaniami. Gdy wychodzi się z postawy szacunku wobec tego, co w drugim człowieku inne, wówczas okazuje się że tak naprawdę każdy jest „wystarczająco dobry”…

Hellinger mówi o miłości od pierwszego i drugiego wejrzenia. Pierwsza jest fascynacją, powrotem do uczucia dziecka, znajdującego pełnię zaspokojenia przy piersi i u boku matki. Wszyscy zakochując się, mylimy obiekt naszych uczuć z matką – twierdzi Hellinger. Wierzymy, że wreszcie znalazł się ktoś, kto nas uszczęśliwi. Gdy już zorientujemy się, że to niemożliwe… wówczas mamy szansę na miłość od drugiego wejrzenia. Możemy teraz pokochać nie ideał, ale konkretnego człowieka. Ta miłość może trwać i rozwijać się.



Równowaga w związku czyli balans na cienkiej linie…

Etap zakochania mamy już za sobą, nadal szukając odpowiedzi na pytanie „co czyni miłość szczęśliwą” dochodzimy do tematu potrzebnej równowagi. W czym pomiędzy mężczyzną i kobietą musi być zachowana równowaga, by mogli stworzyć udany związek?

Po pierwsze w dawaniu i braniu. By związek był udany, muszę zarówno dawać jak i brać. Ruch ten dotyczy rozmaitych sfer życia; materialnej i emocjonalnej. Wyobraźmy sobie partnera inwestującego w rozwój swojej „drugiej połowy” – na przykład w postaci finansowania wykształcenia. Jeżeli finansowany partner w jakiejś formie nie odda współpartnerowi włożonego w siebie nakładu, wówczas będzie czuł obciążenie tym co dostał. Ten ciężar może być na tyle dotkliwy, że obdarowany będzie chciał odejść.

Inna sytuacja dotyczy oczekiwań, stojących za romantycznymi wyznaniami „bez ciebie nie mogę żyć”, „jeśli odejdziesz, moje życie straci sens…”. Początkowo takie zdania miło łechcą ego, z czasem stają się obciążeniem nie do zniesienia. Bo któż może drugiemu dać sens życia? Jest to zadanie dla rodziców małego dziecka; to oni mają dać poczucie bezpieczeństwa, sensowności istnienia na świecie i nadziei. Oczekiwanie zaspokojenia tych potrzeb w partnerstwie jest nieadekwatne. Partner, na którego barki złoży się tak wiele, prawdopodobnie po jakimś czasie „odmówi współpracy”.

Podobna równowaga potrzebna jest w życiu seksualnym pary; trudno jest utrzymać związek, w którym pożądanie leży tylko lub głównie po stronie jednego z partnerów. Musi on wówczas „prosić”, jest na słabszej pozycji, a drugi może go zawsze odrzucić nie ponosząc ryzyka.

Dynamika dawania i brania dotyczy również wyrządzonych krzywd. Jeżeli w partnerstwie doznaliśmy jakiegoś zranienia, na przykład partner nas zdradził, zrobił jakichś ruch wymierzony przeciwko nam, wówczas aby przywrócić spokój, my również powinniśmy wyrządzić mu jakiś rodzaj krzywdy. Wielu to oburza. A gdzie nadstawianie drugiego policzka? Gdzie wybaczanie? Według Hellingera wybaczając stawiam się na pozycji „ponad” tym, któremu „odpuszczam winy”. Jestem wówczas silniejszy i dominujący, co często tylko wypełnia cyrkularną dynamikę kata i ofiary. Tymczasem każdy musi swoją odpowiedzialność ponieść sam. Prośba „wybacz mi” jest próbą „pójścia na skróty”. Wybaczenie nic nie załatwia, daje tylko pozory spokoju. To, co można zrobić, to powiedzieć z głębi serca „przykro mi, że tak się stało”. I pozwolić, żeby partner również miał prawo do swojej „małej zemsty” za doznane przykrości. Wówczas ma szansę nastąpić równowaga.

Hellinger bardzo pięknie i prosto opisał dynamikę dobrego dawania i brania w związku. Gdy otrzymuję coś dobrego, mogę oddać odrobinę więcej i wówczas związek się rozwija. Gdy spotyka mnie coś złego ze strony partnera, dobrym wyjściem jest oddać to złe, ale w dawce mniejszej. Wówczas dobro się rozwija, zło maleje, a szansa na udany związek znacznie rośnie.

Oprócz dawania i brania równowaga potrzebna jest też w innych obszarach. Na przykład, gdy jeden z partnerów próbuje wychowywać drugiego, czyli wchodzi w role właściwą rodzicom – wówczas zaburza się harmonia w związku.

Równowaga potrzebna jest także w uznaniu ważności rodzin, z których pochodzą partnerzy. Gdy w związku mówi się „moja rodzina jest lepsza”, bo bogatsza, mądrzejsza czy mająca jakąkolwiek inną przewagę, wówczas niszczy się związek. Para musi po pierwsze uznać, że obie rodziny pochodzenia – jakąkolwiek trudną czy pomieszaną historię niosą - są po prostu równie dobre. Po drugie dostrzec wzorce i przekonania wyniesione z domów, a następnie na tej bazie w partnerstwie budować własne modele. Często to istna droga przez ciernie; bo czy na wigilię ma być barszcz, czy grzybowa? W końcu gotujemy zupę rybną i w niej odnajdujemy własny przepis na szczęście.



Więź czyli siła alkowy.

„Nie mogę uwierzyć, że moja dawna miłość ma takie znaczenie…” mówi zadziwiony Jan, patrząc na ustawienie swojej rodziny. Przyszedł na warsztaty z powodu kłopotów z dorastającą córką. Reprezentantka jego córki ciągle patrzy w kierunku reprezentantki pierwszej wielkiej miłości Jana, kobiety, z którą ostatecznie się rozstał, a później poznał swoją żonę. Córka i „pierwsza miłość” są ze sobą nieświadomie związane. Dlatego córce tak trudno jest odnaleźć miejsce przy własnej matce, a w efekcie swoje miejsce w życiu.

Skąd taki zadziwiający obraz?

Hellinger w praktyce ustawień odkrył znaczenie relacji tworzącej się między mężczyzną i kobietą gdy następuje pomiędzy nimi zbliżenie seksualne. Nazwał ją więzią. W tym sensie każdy akt seksualny jest „wiążący”, ma on istotne znaczenie dla naszej duszy, a partner seksualny na trwałe wpisuje się w nasze życie. Możemy się z nim rozstać, możemy o nim zapomnieć, możemy go nawet znienawidzić, niemniej na głębokim poziomie zawsze pozostaniemy związani. Każda kolejna więź ma słabszą siłę, ta „któraś z kolei” nigdy nie będzie miała mocy pierwszej, co nie znaczy, że miłość w kolejnym związku nie może być głębsza i dojrzalsza. Chodzi to o pewien rodzaj biologiczno- duchowego powiązania, które w swojej istocie przekracza nawet nasze zdolności pojmowania.

Stąd tak istotne jest zrobienie „porządku” w naszych sercach z poprzednimi związkami.

W swoim ustawieniu Jan ze łzami w oczach patrzył na reprezentantkę Zofii, swojej pierwszej miłości, potem powoli wypowiedział słowa „szkoda, że nam się nie udało”, po chwili dodał „biorę część mojej odpowiedzialności za to, że nam nie wyszło, twoją pozostawiam przy tobie”. Teraz mógł popatrzeć na reprezentantkę swojej aktualnej żony, miał poczucie, jakby zobaczył ją pierwszy raz w życiu, jakby jej obraz wcześniej był przysłonięty przez niezałatwioną historię. „Dziękuję, że czekałaś” - powiedział z miłością do żony. Teraz wreszcie był w pełni obecny, a ich córka Karolina mogła znaleźć dobre miejsce obok swoich rodziców.



Jabłka pod jabłonią.

Czy Karolina miałaby szansę na udany związek, gdyby jej ojciec nie zrobił „porządku” w swoich spawach sercowych? Prawdopodobnie, będąc głęboko związaną z pierwszą miłością ojca, chętnie wybierałaby role nieszczęśliwych kochanek. Karolina gdzieś w głębi serca czuła bliskość z Zofią, choć nigdy jej nie poznała, widziała tylko jakieś ukrywane na dnie albumu zdjęcie, od babci usłyszała kilka informacji. Temat należał do tabu. Takie wiążą nas najbardziej.

Ustawienia pozwalają rozwikłać pogmatwane losy. Pokazują, czyje historie osób w rodzinie dźwigamy i z kim jesteśmy nieświadomie związani; z dziadkiem, który zginął na wojnie, z wcześnie zmarłym dzieckiem lub z ciocią, która jako Żydówka nigdy nie odnalazła swojego miejsca w rodzinie. Ile osób, tyle historii. Jesteśmy dziećmi naszych rodzin i całkowicie nieświadomie z miłości do naszych najbliższych chcemy „ratować” i „naprawiać” to, co było trudne. Powtarza się prawidłowość dotycząca „recepty na szczęście” - żyć swoim życiem i stworzyć udany związek możemy zajmując przynależne nam, własne miejsce w rodzinie. By je uzyskać musimy pożegnać się w naszym sercu z przodkami, przestać „dźwigać ich los”, a tym samym mieć dla nich prawdziwy szacunek.

Wtedy możemy żyć „pełnią życia”. Wybór należy do nas…

Autor: Agnieszka Gąsierkiewicz

artykuł opublikowany w cyklu trzech artykułów w miesięczniku SZAMAN, nr.11.2009, 12.2009, 01.2010

19/09/2022

💕

Jak udać się może nasz związek?

"Do udanego związku pary należą trzy rzeczy. Każda z nich jest ważna i żadna nie może zastąpić innej.

MIŁOŚĆ SEKSUALNA

Pierwszą rzeczą jest relacja seksualna.

Jest to dla związku niezbędne, żeby się udała, ponieważ związek pary jest nakierowany na seksualne zjednoczenie.

To jest to, o co chodzi, ponieważ tylko przez relację seksualną przekazywane jest ŻYCIE.

W relacji seksualnej spotykają się miłość i życie. To jest apogeum naszego rozwoju. W relacji seksualnej, w miłości, która się przy tym wyraża, i oczywiście w popędzie, który do tego prowadzi, działa najpotężniejsza SIŁA, jaką znamy.

Wszelkie życie dąży do przekazywania dalej.

Jest ono nakierowane na przekazywanie życia i jest spełnione, jeśli przekazywanie się powiedzie.

Dlatego siła, która działa za tym, to czysta siła życia.

I jest to oczywiście DUCHOWA SIŁA, najwyższa siła, siła najbardziej boska. W niej objawia się coś największego na świecie, coś boskiego w sposób najbardziej uchwytny.

Przez popęd jesteśmy wystawieni na działanie tej siły, która objawia się jako przychodząca z zewnątrz i nas przerastająca.

A więc, do związku pary po pierwsze należy to, że udaje się miłość seksualna.

MIŁOŚĆ SERCA

Następnie jest miłość serca.

Miłość seksualna udaje się lepiej, gdy wynika z miłości serca, gdy miłość seksualna jest też spełnieniem miłości serca.

Miłość serca jest własnym dokonaniem.

Bywa seksualność bez tej miłości, a ta miłość istnieje też bez seksualności. Obie rzeczy są niezależne: miłość seksualna i miłość serca.

WSPÓLNE ŻYCIE

Teraz dochodzi jeszcze rzecz trzecia, wspólne życie ze sobą.

Wspólne życie może istnieć bez seksualności. Może czasami istnieć nawet bez miłości.
Czasami widzimy pary, które żyją razem, nie kochając się wcale.

Ale życie razem jest wysokim DOBREM.

Można się go nauczyć i realizować na co dzień.

Gdy te trzy rzeczy się spotykają, miłość seksualna, miłość serca, a także wspólne życie ze wszystkim, co do tego należy: z wymianą, wzajemną pomocą, wsparciem, wtedy związek pary udaje się.
Wtedy ROŚNIEMY w związku pary."

Bert Helinger

09/08/2022

💕💕💕

DLACZEGO W ZWIĄZKACH JEST TAK TRUDNO

_____________

Znamy to wszyscy. Kilkanaście miesięcy/ kilka lat chemii i zakochania po czym w związku zaczyna być trudno.

Najtrudniej osobom niosącym traumy odrzucenia z dzieciństwa.

DLACZEGO ZAKOCHANIE MIJA?

Wyjaśnienie duchowe:

Twoja dusza wzrasta przez trudności, odrzucanie iluzji ego i wychodzenie z dzieciństwa. Zakochanie to czas magiczny, raj na Ziemi, stan psychotyczny w którym już jesteś spełniony. Gdybyś trwał w tym raju, twoja dusza niczego by się nie uczyła.

Wyjaśnienie psychologiczne:

Zakochanie potężnie otwiera serce i znieczula na mechanizmy obronne które serce zamykają. Zakochanie w związku z otwarciem serca, pozwala też wyjść na powierzchnię wczesnodziecięcych traumom. Długotrwające zakochanie aktywuje wiele głębokich, ukrytych traum, więc aby tak nie bolało, w pewnym momencie zaczynamy zamykać serce.

Wyjaśnienie chemiczne:

Po 1-2 latach kończy się wydzielanie dopaminy w stosunku do konkretnej osoby.
Nigdy już nie wraca do początkowego poziomu. Kończy się ta szalona chemia napędzająca nas i powodująca tak duże idealizowanie partnerki/partnera.

Dopamina to hormon haju i tzw nieoczekiwanej przyjemności.

Po okresie zakochania zaczyna się czas kiedy musimy budować relację opartą na serotoninie, oksytocynie i innych „hormonach bliskości”.

Miłość po okresie zakochania może być jeszcze wspanialsza. Niestety bardzo trudno jest tym ludziom, którzy w dzieciństwie nie nauczyli się co to znaczy prawdziwa bliskość.
Dotyczy to większości z nas, bo mieliśmy straumatyzowanych rodziców, którzy mieli straumatyzowanych swoich rodziców.

____________

Po okresie zakochania zaczyna się czas prawdziwej miłości, wzrastania, powrotu do traum z dzieciństwa, uczenia się bycia w dorosłej relacji.

Powodem trudności w relacji jest to, że nieświadomie szukamy takiej partnerki/partnera, którzy „pomogą” nam uleczyć stare traumy.

Osoby odrzucane w dzieciństwie, szukają partnerów nieobecnych emocjonalnie - mających trudność z bliskością.

Osoby „zdradzone” przez rodziców, szukają takich samych partnerów.

Osoby zdominowane przez mamę lub tatę, szukają takiego samego partnera/partnerkę…

__________

ćwiczenie:

Wyobraź sobie partnera/partnerkę i powiedz:

Godzę się na to, że „miesiąc miodowy” minął.
Godzę się na to, że swoim zachowaniem prowadzisz mnie do największych zranień z dzieciństwa. To twoja duchowa służba dla mnie.
Otwieram się i decyduję na wspólne wzrastanie i budowanie relacji ma nowo - w szacunku, miłości, życzliwości.

_______

Warsztaty Ustawień Systemowych - praca z dowolnym tematem:

🌺12.08 Wrocław - brak miejsc, lista rezerwowa
🍀 13.08 Wrocław - brak miejsc, lista rezerwowa
🍀 14.08 Poznań - brak miejsc, lista rezerwowa
☘️ 20.08 Warszawa - brak miejsc, lista rezerwowa
🍀 21.08 Warszawa - brak miejsc, lista rezerwowa

Nowe terminy( po południu pojawią się w formularzu )

🍀 24.09 Wrocław
🍀 25.09 Poznań

🍀30.09 Łódź
🍀01.10 Warszawa
🍀02.10 Warszawa

🍀08.10 Gdańsk
🍀09.10 Gdańsk

🍀22.10 Kraków
🍀23.10 Katowice

Koszt: 750zł

Link do do zapisów:

https://forms.gle/v8cLmDjBcSUyipQ49

pytania: +48 690 211 275

________

Zapraszam na sesje indywidualne Ustawień online lub na żywo we Wrocławiu

Nr tel do umawiania się na sesje indywidualne:

+48 690 211 275

🎯 Skype lub messenger ( kamerka bo musimy się widzieć )
🎯 Czas: ok godzina
🎯 Przerabiamy na sesji 1-3 dowolnych tematów
Koszt 650zł

Zapraszam na Instagram ⬇️⬇️⬇️

https://instagram.com/wojtekjarczewskiustawienia?utm_medium=copy_link

Website