VAN der VAN czyli kierowcy busa opowieści dziwnej treści

VAN der VAN czyli kierowcy busa opowieści dziwnej treści

Contact information, map and directions, contact form, opening hours, services, ratings, photos, videos and announcements from VAN der VAN czyli kierowcy busa opowieści dziwnej treści, Travel and transport, .

Photos from VAN der VAN czyli kierowcy busa opowieści dziwnej treści 's post 10/06/2024

Jeżdżąc tu i tam można spotkać różne perełki motoryzacyjne. Także takie, które służą do odpoczynku na łonie natury. W tym przypadku napotkałem starego kampera na bazie Mercedes-Benz L206 (Harburg Transporter) z 1972 roku. Jak na takiego dziadka to trzyma się nieźle. Nie jeden nowszy wóz nie jest w tak dobrej kondycji jak to auto. W końcu jak dbasz tak masz.

Photos from VAN der VAN czyli kierowcy busa opowieści dziwnej treści 's post 08/06/2024

W Szwecji niebo zadziałało, ładny pokaz dziś nam dało...

08/06/2024

Jak legenda głosi, kierowcy ciężarówek mają gdzieś kierowców busów i patrzą na nich z pogardą. Ale gdy chcą sobie wypić piwo bo im się skończyło, to chodzą po parkingu i szukają chętnych zaznaczając, że kupią piwo także dla Ciebie. Właśnie miałem jednego ruskiego co chciał sobie wypić. I albo już był wypity (chociaż nie czułem tego), albo nie chciało mu się odczepiać naczepy by podjechać niecałe 3 kilometry do miasta. Chyba znalazł chętnego, więc wszystkim życzę smacznego piwka przy weekendzie. Niechaj wszystkim miło będzie.

Photos from VAN der VAN czyli kierowcy busa opowieści dziwnej treści 's post 08/06/2024

A tak było w Austrii w chwili wolnej od pracy i w trakcie jazdy przez góry do klienta. Przyroda mnie rozpieściła tego dnia. Najpierw przejażdżka rowerem, potem kąpiel w krystalicznie czystej wodzie w miejscu Copacabana 72, 8401 Forst, Austria. A na koniec zachód słońca w górach. Tak pięknego zachodu słońca dawno nie widziałem. W drodze trzeba było zachować bardzo dużą ostrożność i zjeżdżać prawie cały czas na 3 biegu dohamowując co jakiś czas. Gdybym jechał bez przerwy z nogą na hamulcu to przegrzałbym tarcze. Jeśli za bardzo odpuścił, to wyskoczył bym z pierwszego lepszego zakrętu. Jazda w górach z towarem, to sporo zabawy, która wymaga też opanowania i rozwagi.

08/06/2024

W wolnej chwili, a dokładniej- w oczekiwaniu na kolejne zlecenie można zaznać trochę off-roadu na rowerze...

08/06/2024

Kierunek Skandynawia...

Photos from VAN der VAN czyli kierowcy busa opowieści dziwnej treści 's post 06/06/2024

Jak to miło. Przyjeżdżasz sobie na załadunek w Niemieckiej firmie a tam... sami Polacy... No dobra. Było paru Niemców, ale dosłownie paru. Trochę człowiek porozmawiał, trochę pożartował. Było całkiem miło. Do tego szybką kawkę się łyknęło i można było jechać. W prezencie dostałem kawałek materiału, z którego powstał dywanik pod moje zacne nóżki. A co tam. Niech i one zaznają trochę komfortu. Warto z ludźmi żyć na normalnej stopie

Photos from VAN der VAN czyli kierowcy busa opowieści dziwnej treści 's post 23/05/2024

Lotnisko Kelstebach, Niemcy
A tutaj miałem rozładunek w pobliżu lotniska. Jakże by nie skorzystać i nie zrobić kilku fotek szukając miejsca na chwilowy spoczynek. Ot, co. Poleciałem sobie pofocić po rozładunku i przed kolejnym rozładunkiem. A co tam...

Photos from VAN der VAN czyli kierowcy busa opowieści dziwnej treści 's post 23/05/2024

Nigdy nie wiesz gdzie Cię rzuci los, a właściwie Twój Spedytor. Od niego zależy bardzo dużo. To czy się wyśpisz, czy będziesz miał długą, czy krótką trasę. Czy będzie ona miła i przyjemna bądź wnerwiająca z dużą ilością niespodzianek. I to niekoniecznie tych miłych. Nie mniej jednak każda trasa to nowe widoki FOR YOUR EYES ONLY i nowe przeżycia. W tym przypadku zaraz po załadowaniu ruszyłem w trasę i pierwsze co zrobiłem to... Nie to nie były zdjęcia. Trzeba było zatankować auto, bo już wir był w baku i groziła autu wielka czkawka. A że po drodze na stację był zamek to trzeba było go odwiedzić w ekspresowym tempie. Tylko jak to zrobić szybko kiedy nagle z nieba zaczyna siąpić niemiłosiernie? I czy czasem nie lepiej zawrócić? Tym bardziej, że jak to z zamkami bywa, było ostro pod górę. Ale nie dałem się. Co to dla mnie parę kropli deszczu. Zdobyłem ogromne zamczysko niestety tylko jego dolną część ponieważ o tej porze już było zamknięte. Ale i tak było warto. Rozglądajcie się w trasie. Świat jest piękny i warto zatrzymać się na chwilę, zboczyć z obranej trasy choćby na chwileczkę.

Photos from VAN der VAN czyli kierowcy busa opowieści dziwnej treści 's post 23/05/2024

Wandsbeck,Niemcy.
Żadna chwila w trasie nie może być zmarnowana. Jak odpoczynek to tylko czynny. W pracy kierowcy ruchu mamy nie za dużo. Ruch kołowy kierownicą się nie liczy. Naciskanie pedałów w kabinie to również żaden ruch dlatego też wsiadłem czym prędzej na rower i heja. Szybka przejażdżka i wjazd na winną górę mimo początkowej ulewy dalsza część wyjazdu się udała. Dostałem nawet lokalną czapę... Hehehe

Photos from VAN der VAN czyli kierowcy busa opowieści dziwnej treści 's post 20/05/2024

Zamek Kostelgrad, Chorwacja
W tej pracy fajne jest to, że czasem jest czas by zatrzymać czas. Fajne masło maślane... Chodzi o to, że czasem udaje się na chwilę przystanąć i zobaczyć coś innego niż tylko autostradowe ścieżki. Zdarza się mieć na tyle duży zapas darmowych minut, że można wyskoczyć z auta i pozwiedzać. Niekiedy bywa, że trzeba to zrobić błyskawicznie a innym razem na spokojnie.

20/05/2024

ŁykENDu koniec

Photos from VAN der VAN czyli kierowcy busa opowieści dziwnej treści 's post 18/05/2024

Nie jestem fanem tej marki ale fanem motoryzacji i owszem. Potrafię też docenić piękno i rzadkość danego auta. Dzisiaj zobaczyłem na żywo tę Alpinę. Do tej pory widziałem ją tylko raz w telewizji. Ta widoczna na zdjęciach aż płacze a ja wraz z nią. Widać, że biedaczka sporo przeszła. Na pewno jest po powodzi i wymaga gruntownego rozebrania i remontu. Pytanie: czy i ewentualnie ile może wynieść remont takiego auta? I czy jest na sprzedaż? Wiem, że wszystko ma swoją cenę, ale wiem też, że nie wszystko na da się kupić. Co Wy na to?

18/05/2024

I drove all niiiiight to get to You... Roy Orbison

Photos from VAN der VAN czyli kierowcy busa opowieści dziwnej treści 's post 18/05/2024

Ostatnim razem jak byłem w Alpach nie było zbyt wesoło. Awaria auta i konieczność przejazdu przez góry niesprawnym autem całą przyjemność pobytu w górach zniweczyły. Wogòle co za głupi pomysł żeby jechać "złomkiem" w najwyższe góry Europy? I po co? A po to, że musiałem zrzucić towar z auta a gość, który miał go przejąć był po drugiej stronie gór. Najlepsze jest to, że ostatecznie miał on trafić do Polski a ja akurat byłem blisko granicy z Niemcami. Przeładunku mogliśmy dokonać gdzieś w dojczlandii, gdzie gość dojechały by do mnie. Kompletnie nie mam pojęcia czemu dyspozytor kazał mi nadrobić drogę wiedząc o stanie auta. Taka logika bez logiki. Było minęło.
Tym razem Alpy wspominam milej. Choć oczywiście nie obyło się bez przygód. Klient wydzwaniał do mnie co 2 minuty tylko dlatego, że na załadunek wzięli drugiego kierowcę z Bułgarii. Towaru było za dużo na jedno auto więc zrozumiałe. Szkoda tylko, że totalnie nie kumatego. Ni w ząb po angielsku. Po niemiecku o tyle o ile. Do tego ponoć czuć było od niego czymś, ale jakoś nie zaobserwowałem tego. Ktoś chyba miał zepsuty węch. Fakt Pan Bułgar nie sprawiał dobrego wrażenia. Ubrany w luźną koszulę pokazywał swój bęben. Choć to można jeszcze zdzierżyć. Ale luźne gacie pokazujące rów Mariański to już przesada i obrzydlistwo. Ochyda. Jakby mało było to chodził w klapkach. Znów musiałem robić prawie wszystko za kogoś. No ale jakoś poszło. Po drodze wykąpałem się w górskim strumieniu, a co zobaczyłem tego nie chcę odzobaczyć. Przynajmniej jeśli chodzi o krajobrazy górskie no i auta. Bo wspomnianego "rowu" wolałbym nigdy nie widzieć. W Niemczech mijało mnie Porsche 911 Dakar o podwyższonym zawieszeniu i plastikach typowych dla aut terenowych lub uterenowionych. Do tego w specjalnym malowaniu. Pierwszy raz w życiu widziałem NSU RO 80, którym podróżowało starsze małżeństwo oraz dwa Ople GT w idealnym stanie. Rano po zrzutce trza było Renię zatankować i udać się na miejsce wypoczynku i przy okazji zjeść śniadanie. Teraz do wtorku mam luz ponieważ w poniedziałek Niemiaszki mają święto i nic nie załatwię. Przez weekend do przejechania 500 km. Sobota już zmarnowana, bo trza było odespać wcześniejsze nie przespane godziny i kilometry.
Ps. Szkoda tylko tego Mercedesa na numerach Albańskich stojącego z rozbitą szybą, gdzieś na parkingu przy autostradzie. Z chęcią bym go przytulił i dał mu nowe życie.

16/05/2024

Nie ma to jak zrobić sobie w środku nocy piknik. Lekko strawne frytki zapijane kawką z mlekiem.

Photos from VAN der VAN czyli kierowcy busa opowieści dziwnej treści 's post 13/05/2024

Jakiś czas temu w całkiem niedalekiej przeszłości po skończonej pracy ujrzałem plac na którym stało mnóstwo wszelkiej maści traktorów. Wyciągnąłem aparat i z daleka zacząłem robić zdjęcia. W pewnym momencie stwierdziłem, że bez sensu robić fotki niczym snajper. Z daleka po cichu. Historii trzeba dotknąć, poczuć całym sobą. Wszedłem więc na podwórko i grzecznie zapytałam właściciela o pozwolenie na zrobienie zdjęć. Dostałem je, ale zanim do tego doszło chwilkę porozmawialiśmy sobie. Dowiedziałem się, że cały ten sprzęt jest przez tego Pana naprawiany i oddawany klientom albo też sprzedawany. Opowiedziałem jak się wychowywałem na wsi, gdzie jeździłem na traktorach marki Ursus. Pokazałem zdjęcia moich córek na traktorach. Starszy Pan stwierdził, że nigdy nie widział Ursusów. Ale nie tylko on. Ja również nigdy nie widziałem ciągników marki Fiat. To był pierwszy raz. Fajnie być otwartym na ludzi. Zamiast ich podglądać wystarczy porozmawiać i uśmiechnąć się do nich a odwdzięczą się tym samym. Czułem się jak u siebie. To jest miłe.

Photos from VAN der VAN czyli kierowcy busa opowieści dziwnej treści 's post 10/05/2024

Ktoś albo mi czegoś mocno zazdrości albo zwyczajnie mnie przeklnął. Jadąc we Francji na załadunek pewien bliżej nie określony motocyklista z dość dużą prędkością wyskoczył zza zakrętu zjeżdżając na mój pas . Próbując ratować sytuację uciekłem w prawo i niestety najechałem na mały murek. W wyniku tego zdarzenia mam uszkodzony intercooler. Motocyklista oczywiście uciekł. Po rozmowie z szefem i dyspozytorem podjęliśmy decyzję o powrocie na bazę i na serwis auta. W międzyczasie złapaliśmy jakiś ładunek by na pusto nie wracać do domu. W trasie doszedłem do ważnego wniosku. Otóż włoscy kierowcy ciężarówek popularnie zwanych TIR to banda zidiociałych kretynów, którzy nigdy nie powinni siadać za kółkiem. Jadąc za kimś 70 km/H w porywach, oczywiście gdzie się da 90 km/H trzeba dokonać wyboru. Albo się za kimś guzdrzesz albo go wyprzedzasz. System zero-jedynkowy. Więc nie rozumiem na co te trąbienie. Macie cymbały jeszcze dwa pasy na autostradzie - skorzystajcie z nich. Druga sprawa. Mając problem z intercoolerem jadę w trybie awaryjnym i ciężko jest mi przyspieszać i utrzymać stałą wysoką prędkością jazdy choćby na wzniesieniach, które redukują moją prędkość. Staram się więc utrzymywać cały czas jak największą. Jeśli ktoś mnie wyprzeda proszę bardzo. Niech sobie jedzie. Ale nie mam obowiązku zwalniać bo jakiś Włoch chce mnie koniecznie wyprzedzić robiąc to z prędkością 92 km/H gdzie ja ledwo dociągam do 90-u. Kolejna rzecz. Jakim trzeba być skończonym idiotą i kretynem żeby z pełną prędkością gnać na kogoś prawym pasem mimo, że z daleka widać, iż wszyscy mnie wyprzedzają. Myślałem, że gościu wjeżdża w zjazd a tu nagle Zonk. Patrzę a on podskakując i wzniecając tumany kurzu przelatuje koło mnie prawą stroną o mały włos nie zahaczając o moje auto. Coś niesamowitego. Dzban roku. Drugi jemu podobny trafił się jakąś chwilę później. Najpierw próbował nieudolnie mnie wyprzedzić a chwilę potem zaczął na mnie trąbić i próbował zepchnąć z drogi. Brak słów. Widać, że Francuzi i Włosi mają ze sobą bardzo dużo wspólnego. Generalnie powrót do domu jest w tej sytuacji bardzo frustrujący. Najciekawsze jest to, że żaden WIELKI nie trąbi na innego WIELKIEGO jak ten tempem ślimaczym próbuje wjechać pod górę. Ot Królowie Szos

Photos from VAN der VAN czyli kierowcy busa opowieści dziwnej treści 's post 09/05/2024

Monako i Cannes
Francja elegancja. W mojej rodzinie często używało tego zwrotu. Coś w tym jest. Wszystko dookoła wygląda naprawdę fajnie, kolorowo, krzykliwie i elegancko. Dookoła pełno kafejek, restauracji, w których swojacy i turyści sączą drinki, poranną kawkę. Zjadają pyszną szarlotkę i przebierają w pięknych strojach od Gucciego czy Armaniego a może i Prady. W miejscu, w którym miał być dokonany załadunek i rozładunek panował akurat niezły zamęt. Było nim Cannes we Francji. Oczywiście ktoś powie: to nic nowego tam zawsze tak jest. Może, nie znam się, nie wiem. Byłem tam pierwszy raz. Natomiast jedno mogę powiedzieć/napisać. Jako, że za parę dni miał odbyć się festival filmowy prócz tłumów turystów przemieszanych z tubylcami wszędzie są roboty drogowe, pełno aut dostawczych. Na drodze na lewym pasie ustawione palety, które kierowcy mniejszych lub większych dostawczaków pozostawili. Ulice generalnie są wąskie a tuż przed festiwalem to naprawdę niezły wyczyn godny cyrkowca-akrobaty aby gdziekolwiek się dostać, zmieścić i przejechać bez strat własnych lub u kogoś. Raz pewien kierowca małej ciężarówki budowlanej postawił swoje auto na narożniku u zbiegu dwóch ulic w taki sposób, że nie było możliwości swobodnie przejechać. Musiałem prosić go o przeparkowanie. Innym razem gość z dostawczaka postawił na środku skrzyżowania uniemożliwiając swobodne przejechanie. Jedynym sposobem było złożenie lusterek i jazda na ślepo lub jak ktoś woli na wyczucie. To jest jakis obłęd. Do tego wszedobylskie skutery i motocykle pchające się z każdej strony niż niczym tłum, któremu otworzono drzwi galerii w dniu totalnej wyprzedaży wszystkiego. Jakby mogli zepchnęli by Cię z drogi, żeby się dostać przed wszystkimi do celu. Jeżdżą po chodnikach, walą w Twoje lusterko i uciekają, czasem odwrócą się i przepraszają, ale za chwilę robią to samo. A jak jedziesz nie daj Boże polegając tylko na jednej nawigacji np. na google maps, to możesz się sromotnie zdziwić a wręcz rozczarować i wkur...ć, jak się w końcu orientujesz, że musisz przejechać przez uliczki, w których małe auta osobowe mają problem się zmieścić, a Ty musisz jechać mając oczy dosłownie wszędzie, składać co chwilę lusterka, łamać się na 10 razy jadąc do przodu do tyłu, do przodu, do tyłu i do przodu bo zakręt jest tak ostry, że na nawigacji wygląda to jak jedna linia, choć w rzeczywistości są dwie. Jazda po Francji to istny koszmar i przyczynek do szybszego wyłysienia, osiwienia lub ocipienia. Czasem nawet stanu przedzawałowego. Będąc na przykład na rozładunku w Monako spóźniłem się. Miałem być o 4 a jak to w życiu bywa wyszło inaczej. I co się stało? Ano to, że jeździsz po tych wąskich uliczkach i szukasz żądanego adresu i za żadne skarby nie możesz znaleźć. Jakby się wstydzili, że mieszkają bądź mają firmę pod danym adresem. W końcu po którymś okrążeniu wyskakuje do Ciebie kilku facetów i okazuje się, że mijałeś miejsce rozładunku kilka razy. No ale skąd miałeś wiedzieć skoro nie ma żadnej fiszki na budynkach. Druga sprawa. Jest tam bardzo wąsko. Dookoła lokali, budynków postawione betonowe bloczki co by nikt tu nie zaparkował. Zapomnij o postawieniu auta nawet 10 metrów dalej by się rozładować. Po prostu nie ma gdzie. Po godzinie 4 rano robi się taki ruch, że jeśli nie zdążyłeś się rozładować to musisz czekać do następnej luki czasowej, w której ktoś tam otworzy szlabany a Ty będziesz w ramach jego uprzejmości mógł postawić swoje cztery kółka i się rozładować. Śmiech na sali.. jak już się rozładowałem chciałem trochę zwiedzić Monako i tu kolejny Zonk. Zaparkować gdziekolwiek taką landarą jak moja graniczy z cudem a w zasadzie jest kompletnie nie możliwe. No chyba, że masz jakieś specjalne zezwolenie. Więc zwiedzania nie było. Co do samego towaru, który rozładowałem w Cannes. To też niezły cyrk. Miałem przejąć dwie palety od kolesia Ukraińca, ponieważ jego firma łykneła towar jak pelikan wielką rybę ale kierowca nie miał możliwości rozładować się u klienta ponieważ nie miał windy. Tak więc spotkanie z nim było umówione na 8:30, ale koleś się nie stawił. Do tego nie odbierał służbowego telefonu, bo jak twierdził on jego nie słyszy. To już drugi taki przypadek, że kierowca z Ukrainy do którego dostałem numer kontaktowy nie odbiera telefonu filmowego. Jak już podjechałem do jego burty i załadowałem jego palety musieliśmy razem udać się do klienta i żeby kolega mógł zabrać faktury. I tu kolejne rozczarowanie. Koleś nie w ząb nie gadał albo nie chciał gadać po angielsku. Wszystko musiałem ją załatwić za niego. Do tego uliczka wąska. Z prawej i lewej poustawiane motocykle i skutery, czasem jakiś samochód. Przede mną na ulicy dostawczaki rozładowywały się, za Nami też auta rozładowywały się. Gdzieś pomiędzy Nami wepchnęli się osobówkami ludziska i denerwują się, że stoją w miejscu. Ja by zawieść paletę do hotelu musiałem paleciakiem przejechać na drugą stronę ulicy, pojechać do końca i wrócić na swoją stronę i cofnąć się nieco do klienta. A potem ten sam ruch z drugą paletą. W międzyczasie spedytorka od tego Ukraińca psioczy, że on musi szybko dostarczyć jakiś towar kolejnemu klientowi a on oddaje mi telefon bo niby ja lepiej rozumiem po polsku co ona mówi do niego. Śmiechu warte. Pani spedytor do mnie naparza, żebym wypuścił jej pracownika bo on musi... I nie rozumie kobieta, że wjechaliśmy w wąską uliczkę, że dopóki ja nie pozbędę się palet to on będzie musiał czekać. I gadasz jej swoje a ona swoje. Jakbym miał mieć takiego spedytora jak on to bym się pochlastał. W międzyczasie jeden z kurierów chciał się wydostać więc jakoś udało się tak zakombinować i tu znowu ja w akcji. Uwolniłem go, zaparkowałem na jego miejscu swoje auto. Zrobiłem to na tyle razy, że pogubiłem się w rachubie. W parkowaniu pomógł mi trochę pewien ochroniarz z hotelu. I w tym miejscu serdecznie go pozdrawiam. Sympatyczny człowiek. Uwolniłem także i kolegę z Ukrainy a sam dokończyłem rozładunek. Także całą robotę odwaliłem za niego. Jakby teraz postawić tezę kto jest bardziej zawodowym kierowcą: kierowca busa czy ciężarówki, to bynajmniej z mojego punktu widzenia kierowca busa bo musi działać w o wiele bardziej wymagających warunkach aniżeli większość kierowców ciężarówek w transporcie międzynarodowym.

Photos from VAN der VAN czyli kierowcy busa opowieści dziwnej treści 's post 09/05/2024

Komuś śniadanko? Budyń z sokiem pomarańczowym. Smaczny i orzeźwiający. W dodatku nad samym morzem. Pychota

Photos from VAN der VAN czyli kierowcy busa opowieści dziwnej treści 's post 07/05/2024

Zdecydowanie jestem TYPEM NIEPOKORNYM. Poprzedni wyjazd zakończył się rozerwaniem skóry na kolanie i to na dodatek w miejscu gdzie mam bliznę pooperacyjną. Oczywiście rana jeszcze się nie zagoiła. Tym razem zanim wyruszyłem w trasę zdążyłem nabroić. Podczas pakowania się do busa prawa noga ześlizgnęła się ze schodka, skręciła i momentalnie spuchła. Miło załatwić się w dniu wyjazdu w trasę. Nie ma jednak mowy o miękkiej grze. Trza było zacisnąć zęby i pojechać zarobić na waciki i opatrunki. Jako, że jestem uparty i nie użalam się nad sobą(tak, tsk-ostatnio mi się zdarza), to postanowiłem będąc blisko Wenecji zobaczyć te fekalne cudo na wodzie. . Co tam, że noga puchnie... Być raptem 40 km od miejsca kultu i pielgrzymek mas turystów i nie zajechać? No ale, że ponoć jestem rozsądny.... Nie to żart. ze mnie jest wariat i czart. Moim sumieniem i głosem jest Justyna, której jestem winien oddawać cześć niczym Najświętszej Maryji Pannie. Otóż wybiła mi skutecznie idiotyczny pomysł. Gdzie ponad 40 km rowerem w jedną stronę chcesz załatwić tę nogę do reszty? Masz leżeć i odpoczywać. Nogi w górę... No może ta jedna w górę wystarczy. Odpuściłem to ale jak tylko nadążyła się okazja wsiadłem na rower. Mieć zamek na wyciągnięcie ręki i nie zajechać? To zdecydowanie nie dla mnie. Mieć zaledwie niecałe 4 km do miasta nad wielkim jeziorem i nie zajechać? No way, no chance. Get ready with the Devil dance. Postanowiłem i tak zrobiłem. Nie przewidziałem tylko jednego. Że sprytni Włosi umożliwią przejście ze stacji i na stację na autostradzie., ale tylko i wyłącznie pieszym. No i zonk. Co robić? Jak żyć? Rozumiem doskonale sposób myślenia italianów. Kto przy zdrowych zmysłach będzie pchał się tu z rowerem ? Nie przewidzieli tego, że pojawi się na autostradowym parkingu taki Polaczek z zachodniej Polski i będzie chciał rowerem pozwiedzać najbliższe okolice. Na moje zezowate szczęście akurat w tym miejscu pojawiła się brać z Ukrainy i pomogła mi przerzucić rower na drugą stronę. Jak miło. Pozdrawiam Was Panowie. No dobra ale wracając do auta nie miał mi kto pomóc z rowerem . Trza było sobie jakoś radzić. W całych Włoszech wszędzie pełno jest winnic. Koło autostrady również. Tam była niska siatka. Przerzuciłem rower, plecak a na koniec przerzuciłem siebie. Było jedno ale- trzeba było iść blisko autostradowych barierek, przez krzaki by znaleźć się w aucie. Przy drugim przystanku na wejściu pomógł mi przerzucić rower kolega z większego zestawu drogowego. Jednakże w drodze powrotnej znów trza było użyć resztek rozumu i coś wymyśleć. Tym razem Brawo Ja. Jak pomyślałem tak zrobiłem. Co z tego, że noga puchła, że trzeba było skakać jak koza po drzewach. Warto było. Co zobaczę to moje. A po drugie to strasznie nie lubię siedzieć w jednym miejscu i nic nie robić. Będąc na spacerze zobaczyłem gołębia, który skrył się w zagłębieniu muru otaczającego miasto. Próbował uciec i jak się okazało ktoś albo on sam uszkodził sobie skrzydło i nie mógł odlecieć. Zostawiłem biedaczka i nie męczyłem go. Nie miałem jak mu pomóc. W okolicach zamku "kręciła się" i to dosłownie Para Młoda, która akurat w tym czasie miała sesję zdjęciową między innymi z amerykańskim krążownikiem w tle. Uwielbiam te auta ociekające chromem, nadmiarem blachy i skórami na kanapach, niczym "ciasto karpatkowe" z przepysznym kremem w środku. No i motocykke, zwłaszcza turystyczne. Jako, że sam jeździłem są one w moim kręgu zainteresowań po dziś dzień. Może kiedyś do tego wrócę. Póki, co zostaje mi "lizanie lodów przez szybę". Na koniec taka mała dygresja, czy jak to tam zwał. Warto spełniać swoje marzenia, stawiać sobie cele, wyzwania. Dążyć do ich spełnienia, ale nie za wszelką cenę. Trzeba "wiedzieć kiedy ze sceny zejść", odpuścić sobie

Photos from VAN der VAN czyli kierowcy busa opowieści dziwnej treści 's post 06/05/2024

Hmm... Od czego tu zacząć... Może od tego, że poprzednią trasę szybko skończyłem. Najpierw nieszczęśliwie upadłem zdaje się, że na kamień albo rower (nie zdążyłem ogarnąć co to było) i rozerwałem sobie skórę na lewym kolanie. To nie wyeliminowało mnie z pracy ale skutecznie i na dłuższy czas zniechęciło do używania roweru w wolnym czasie. Natomiast awaria windy spowodowała, że
musiałem wcześniej zjechać na bazę. Zanim do tego doszło kolega, z którym jechałem na załadunek utknął w lokalu, z którego wynosiliśmy towar. Drzwi się zablokowały i nie mógł wyjść. Jak już udało się to ogarnąć to okazało się, że winda w moim aucie zeszła do samej ziemi i nie chce nawet drgnąć, nie mówiąc o jej zamknięciu. To był jakiś koszmar. Najgorsze było to, że we Francji w miejscowości, w której mieliśmy załadunek były wąskie uliczki. Kolega Serchii stwierdził, że busem się nie da tam wjechać, i że trzeba będzie z paleciakiem paradować przez pół miasta. Nie uśmiechało mi się to. Od razu rzekłem, że idę na żywioł i najpierw podjadę najbliżej jak się da a potem będę myślał. Gdy dotarłem do uliczki, z której do celu miałem raptem 100 metrów, ujrzałem znak zakazu wjazdu pojazdów 3,5t. Coś trzeba było zrobić. Postanowiłem się przejść i rozglądając się dookoła analizowałem sytuację. Wąsko było ale podjąłem to ryzyko. Ruszyłem przed siebie i dotarłem szczęśliwie do celu. Ludzie patrzyli na mnie jak na wariata ale grunt, że mogłem się załadować. I to zrobiłem. Na awarię windy jedynym sposobem by ją podnieść okazało się zahaczenie pasami za zawiasy i przytwierdzenie nimi do podłogi w busie. Dobrze, że w tym czasie nie pojawiła się policja bo bez mandatu by się nie obeszło. Na tym nie koniec przygód. Hey już dotarliśmy na miejsce noclegu okazało się, że coś zaczęło syczeć. Wysiadłem z auta a tam powietrze schodzi jak szalone z tylnego koła. Jak nie urok to s...a. No to dawaj bierzemy się za robotę. Koło wymienione ale w zapsówce możemy zapomnieć o świeżym powietrzu. A te co zostało ledwo starczyło na dojechanie do najbliższej stacji benzynowej. Jakiś dramat. Ostatecznie trzeba było po rozładunku wracać do domu i naprawić auto. Gdy dotarłem do rodzinnego miasta i pojechałem na serwis windy tam okazało się nagle, że winda działa... To jakiś żart. Dobrze w tym wszystkim, że miałem wspaniałe towarzystwo kolegi Serhiiego, z którym w trakcie trasy zrobiliśmy sobie przerwę na kąpiel w rzece gdzieś we Francji i poszliśmy na pogaduchy w Niemczech na most łączący trzy kraje: Niemcy, Szwajcarię i Francję. Nudy zdecydowanie nie było.

04/05/2024

Zawsze chciałem mieć takie coś! Właśnie po to, by wozić Ją. Ciągnik, kupiłem czarny ciągnik... Nie wiem tylko kiedy rozkradli mi go. Na chwilę postawiłem na parkingu a po przyjściu zastałem sam szkielet. Ratujcie !!! Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie niechaj do mnie zgłosi się.

Photos from VAN der VAN czyli kierowcy busa opowieści dziwnej treści 's post 03/05/2024

Oj boję się, że nie starczy mi czasu na wszystko co dzieje się w trasie. Nie mówiąc o tym, że zdjęć narobiłem tyle, że cały rok będę miał co robić. Tak czy inaczej dzisiaj zostałem sprzedawcą traktorów. Jak tylko dostałem awans to z radości powstrzymać się nie mogłem. Resztę dokładniej może opowiem później.
Ps. Brzuch próbowałem wciągnąć ale on żyje swoim życiem. Nie słucha się i też chce być w centrum uwagi

03/05/2024

No a teraz dowcip wzięty prosto ze słonecznej Italii.
Do skrzyżowania z uszkodzoną sygnalizacją świetlną podjeżdżają dwa samochody. W jednym siedzi P***k a w drugim Włoch. Po czym poznać P***ka a po czym Włocha? Ktoś wie? P***k spojrzy w prawo, spojrzy w lewo i zgodnie z zasadą ruchu prawej ręki ruszy upewniając się, że może. Włoch będzie tak długo czekał na skrzyżowaniu aż sygnalizacja sama się naprawi, przyjadą specjaliści i ją naprawią, ewentualnie przejdzie się dookoła samochodu sprawdzając czy świecą się u niego w aucie wszystkie światła. I naprawdę tak było. Myślałem, że padnę ze śmiechu jak z każdej strony stały auta i nikt nie ruszał i nie wiedział co dalej na zrobić. Jeden jedyny P***k -znaczy się Ja ruszył głową i ruszył samochodem ze skrzyżowania. Masakra. A myślałem, że takie rzeczy tylko w Erze albo w serialach komediowych klasy B.

Photos from VAN der VAN czyli kierowcy busa opowieści dziwnej treści 's post 02/05/2024

A Wy jakiego BUSA wybrali byście dla siebie? Starego Bulika czy Nowego? Jakie są Wasze preferencje?

Photos from VAN der VAN czyli kierowcy busa opowieści dziwnej treści 's post 02/05/2024

Airport Calden Niemcy
Piper & Yet Maintrnance AG
Wczoraj wylądowałem na kolejnym lotnisku i tak miło spędziłem czas aż do dzisiejszego popołudnia. Towar(silnik ) dostarczyłem i poprosiłem o pamiątkowe zdjęcie w tym magicznym dla mnie miejscu. Wewnątrz mnóstwo maszyn poddawanych remontowi oraz zabytkowy mercedes. No i oczywiście na lotnisku w Calden w Niemczech to, co najbardziej lubię- śmigłowce. Piękne niczym łabędzie na niebie.
Ps. Na koniec jeszcze dodam z że na owym lotnisku pojawił się dość niespodziewanie jeszcze jeden gość. Była nim Mucha Małgorzata co na lotnisku sobie lata. Czasem wpadnie do Nas w gości by się zwierzyć przyjaciółce muszce Zosi.
Na szybkiego wymyśliłem wiersz. Dla nie wtajemniczonych. Moje córcie Maja i Róża zobaczyły któregoś razu muchę u Nas w mieszkaniu i nazwały ją Zosią. Żeby było bardziej kolorowo moja świętej pamięci ukochana babcia też miała na imię Zosia. Hmm.. Dziwne...

Videos (show all)

W wolnej chwili, a dokładniej- w oczekiwaniu na kolejne zlecenie można zaznać trochę off-roadu na rowerze...
Modern Talking. Z taką muzą każda trasa to przyjemność#muzykalagodziobyczaje #bestofthebest #best misic #nalepszamuzyka ...
A teraz filmik. I jak tu nie lubić tej pracy. Płacą Ci za to, że jeździsz a przy okazji zwiedzasz i oddajesz się swoim p...

Website