Jerzy Mutermilch
Jerzy Mutermilch (1903-1990), profesor, dziekan Wydziału Budownictwa Lądowego, prorektor Politechniki Warszawskiej, mój dziadek.
http://podkowianskimagazyn.pl/nr39/emilia.htm #1
Z pamięci, dla pamięci. Wspomnienia Podkowiański Magazyn Kulturalny
"Po maturze Jerzy wstąpił na Politechnikę Warszawską. A więc do podania dołączył taki życiorys, napisany pięknym kaligraficznym pismem:
"Jerzy Mutermilch urodził się w Warszawie dnia 1 czerwca 1903 roku z matki Eugenji z Sachsów i ojca Stanisława, lekarza Szpitala Dz. Jezus. Nauki pobierał w Szkole Handlowej Ośmioklasowej Zgromadzenia Kupców m. st. Warszawy z oddziałami gimnazjalnemi oraz w gimnazjum Państwowem im. A. Mickiewicza w Warszawie, które ukończył dnia 12 czerwca 1921 roku, otrzymawszy świadectwo dojrzałości.
Od 15 VII 1921 do 5 IX 1921 pełnił służbę jako ochotnik w 205 p.p. [pułku piechoty] im. J. Kilińskiego. Dnia 15.VIII [1920] ranny na froncie wschodnim.
JMutermilch
Warszawa, Koszykowa 20 m. 5."
A propos adresu, tam też mieszkali rodzice, gdy się urodził (1903).
A marzyć wolno!
(Nr 1) Hi**er w Majdanka lokatora roli,
(Nr 2) Stalin w warszawskim nowym trolejbusie,
(Nr 3) Szkopy w Londynie – myśl ta trochę boli,
Ale jednakże – przydałoby mu się.
(Nr 4) BOS-u Dyrektor pieszo poprzez miasto,
(Nr 5) Komunizacja, och! komunikacji
( O limuzynach mowa, rzecz to prosta).
(Nr 6) Lekarz mój z wyżyn czystej autokracji
Na dnie upadku – sam jako ofiara.
Pacjent – cierpiętnik. W medycynę wiara
Igłą na jego skórze potwierdzona,
Zwłaszcza w lumbaga okolicy (żona
Niech mu te miejsca żarem odprasuje,
Dobrze się potem lumbagista czuje).
Cielsko zaś jego – w obeldze kompresów,
Jego zaś dusza –
- lecz dość do stu biesów!
Nawet i bogów nieśmiertelnych koło
Wiecznie nie bawi przy stole wesoło.
Sześć dań wymyślnych starczy dla człowieka
W 46-tym powojennym roku,
Zwłaszcza że wszystkie tylko wymarzone
W bólach, niestety, i w postach wyśnione.
(Jerzy Mutermilch, 1946)