Trzy Kropki księgarnia

Kochani, macie okazję wziąć udział w wielkim wydarzeniu.
4 października jest Noc Księgarń. Wiem, że właśnie teraz pomyśleliście „ale u mnie na pewno nie, to za małe miasteczko” Wiecie, że aż 170 kameralnych księgarni tej nocy, tego wieczoru zaprasza was w swoje progi.

Będą wydarzenia dla dorosłych i dzieci, spotkania z autorami, czytanie książek i oczywiście rabaty.
I wydarzy się coś jeszcze i to coś wielkiego… To będzie wasze wsparcie dla księgarń kameralnych, Wasza mała cegiełka by takich miejsc było jak najwięcej na mapie naszego kraju.

Warto?
Oczywiście że tak.
Co możesz zrobić?
Zajrzyj na profil Nocy Księgarń i sprawdź jakie wydarzenia odbywają się w twoim mieście, zapisz termin w swoim kalendarzu i koniecznie odwiedź księgarnię.
❤️
Daj znać swoim znajomym i udostępnij ten post aby dotarł do jak największej liczby ludzi.
💙
W komentarzu napisz dlaczego lubisz czytać książki, jak dużo ich masz w swoim domu czy chodzisz z dziećmi do bibliotek i księgarni.
💛
Zróbcie hałas. Zapisz, Skomentuj, Udostępnij❤️

A jeśli napiszesz z jakiego miasta jesteś to dam ci znać gdzie odbywają się wydarzenia.
Noc Księgarń

Jaka to ważna i mądra książka❤️. Dla dzieci będzie fascynującą podróżą po świecie zwierząt, po świecie bioróżnorodności. Dla nas będzie chwilą na zatrzymanie i obudzenie się, na moment refleksji.

Książkę dostałam od Wydawnictwa Sam, otrzymane honorarium wrzucam do skarbonki „na życie”

Nie chcę wam tutaj prawić morałów, jak ważna jest ochrona środowiska, dbanie o ginące gatunki, bo wiem, że mam tu bardzo świadomych czytelników. Ale ta książka aż krzyczy do nas, że świat, który mamy jest tak unikalny, tak niezwykły, że powinniśmy zrobić wszystko, by zachować go dla przyszłych pokoleń.

To nie jest tylko opowieść o zwierzętach i ich przetrwaniu. To niezwykła pozycja o bioróżnorodności i złożonych procesach, które wpływają na przyrodę.
Dowiemy się, dlaczego potrzebujemy owadów i co możemy zrobić, by nie znikały z naszych pól, łąk i miast. Poznamy ginące zwierzętach morskie. Zajrzymy do lasu i na wiejskiej podwórko. Dużo tu o zmianie klimatu, ale też o prostych rzeczach, które możemy zrobić dla dobra zwierząt.

Niezwykłe w tej książce jest to, że napisana jest prostym, a jednocześnie naukowym językiem, zupełnie zrozumiałym dla młodszych dzieci. A oprócz ogromnej dawki wiedzy jest też zachętą do działania. Więc nie zdziwcie się, gdy po przeczytaniu wasze dzieci staną się orędownikami przyrody.

Ogromnym atutem jak zawsze w tej serii są okienka i jestem przekonana, że nawet wy, dorośli, nie powstrzymacie się, by zajrzeć tu i tam.
Gorąco polecam wam całą serię „Dlaczego, Kiedy, Jak?”
❤️
Koniecznie dajcie znać, jak wam się podoba.
✨
„Jak chronimy zwierzęta”
Wydawnictwo Sam

Fanem Lego się jest, albo się nim wkrótce zostanie ;). Jestem pewna, że błądząc przez zakamarki dziecięcego pokoju nieraz, drogi czytaczu, nastąpiłeś na klocek i wydałeś z siebie niecenzuralną wiązankę, której tutaj cytować nie wypada ;). Dziś na tapet wjeżdża książka o Lego.

Książkę dostałam od Wydawnictwa Helion, otrzymane honorarium przeznaczę… no, chyba już każdy wie na co.

Zacznę więc od tego, że toniemy w klockach. Dosłownie. Prawie za każdym razem, gdy wchodzę do jego pokoju przemierzam istny labirynt, by nie wydać z siebie tego wcześniej wspomnianego odgłosu.
Budowanie zgodnie z instrukcją, to zdecydowanie ogromna przyjemność. Klocek po klocku powstaje dzieło, które zachwyca ze wszech miar, ale… prawdziwa radocha następuje kilka tygodni później, gdy zaczynają przychodzić do głowy własne pomysły.

Bo jak wiadomo wyobraźnia budowniczych Lego nie zna granic. I ta książka jest właśnie o tym. O kreowaniu własnego klockowego świata. To ogromna kopalnia pomysłów. Książka - inspiracja. Można by rzec, że idzie zgodnie z kalendarzem, bo znajdzie się coś na Halloween, coś na Wielkanoc i coś na wakacje.
Na początku mamy krótki przekrój przez wszystkie formy klocków. Co, jak się później okazuje, jest bardzo przydatne w kreowaniu własnego świata.

Nie znajdziecie tu szczegółowych instrukcji, ale możecie podpatrzeć i zainspirować się tym, co stworzyli autorzy. A są nimi prawdziwi maniacy klockowi. I wiem co mówię, Ciotkę od klocków miałam przyjemność poznać osobiście i wiem, że zakręcona jest na tym punkcie na maksa.

My już mamy plan na kolejną budowlę, która tym razem ozdobi ścianę. Jak obejrzycie zdjęcia, sami zobaczycie, co mam na myśli.

To genialna książka dla tych, co już trochę w swoim życiu zbudowali, ale szukają pomysłów, inspiracji na kolejne dzieła. To również doskonały prezent dla dorosłych fanów Lego i pewnie takiego nie będziecie długo szukać.
❤️
Dajcie znać czy macie w domu klockowego fana
Wiek 6-100 lat.

„Cegiełka po cegiełce, zbuduj świat z Lego”
Joanna Krysztoforska
Paweł Duda

Dzieci to wnikliwi obserwatorzy. Szybko zobaczą naszą skrzywioną minę, usłyszą rzucone po cichu przekleństwo, dostrzegą podziały społeczne, zorientują się, że nienawidzimy sąsiada, bo ma inne poglądy polityczne, jest innego wyznania, bądź ma inny kolor skóry…

Książkę dostałam od Wydawnictwa Sam otrzymane honorarium wrzucam do skarbonki „na życie „

Dzieci nie robią tego, co im mówimy, one robią to, co my robimy. Dziś niezwykła książka, która nowym pokoleniom może dać siłę, pomoże pokonać uprzedzenia. Sprawi, że otworzymy serca i zaczniemy szukać podobieństw, a nie różnic, zaczniemy uczyć się od innych i dzielić tym co mamy.

Książka pokaże waszym dzieciom, że możemy wspólnie żyć mimo wszelkich różnic. I nawet jeśli czasem się nie zgadzamy, to gdy każdy z nas wyciągnie odrobinę rękę znajdziemy wspólną drogę. Przeczytacie o wykluczeniu i o tym, jak szanować ludzką odmienność.

Prawa człowieka to niezwykle ważny rozdział tej książki. Będzie też o współdecydowaniu, demokracji, głosowaniu i poszanowaniu ustalonych zasad, które są niezwykle ważne, by żyć w pokoju.
Będzie też o konfliktach, które często prowadzą do rozwiązań siłowych, do wojen. Przeczytacie o poszukiwaniu nowego miejsca na świecie i pomocy innym ludziom.

Każdy z rozdziałów to istotny czynnik naszego społecznego istnienia, naszych relacji i poszanowania bliskich i dalszych sąsiadów.
To książka sztywnej oprawie z mnóstwem okienek, kolorowych ilustracji i I przekazem który również dla nas dorosłych będzie niezwykłą wartością.

Wiek 4-8 lat
Książka została objęta honorowym patronatem Rzecznika Praw Dziecka.

„Jak żyjemy w społeczeństwie”
Wydawnictwo Sam

To chyba jedna z mocniejszych książek jakie o wychowaniu i rodzicielstwie czytałam.

Książkę dostałam od Wydawnictwa Muza otrzymane honorarium przeznaczę na wakacje jesienią.

A wiecie, co mną tak wstrząsnęło?
Odkrycie, że bunt nie powstaje znikąd. Tworzą go bolesne doświadczenia, niezrozumienie, zagubienie.
To nie jest zwykły poradnik o wychowaniu. To ostatnia deska ratunku, by jeszcze się odnaleźć.

A teraz konkrety.
Będę szczera. Nie znajdziecie w tej książce przydługich wywodów, zagmatwanych tez i dziesiątek stron rozważań. Tu jest samo mięso. To książka dla tych, którym trochę się pogmatwało w życiu, zgubili więź ze swoim dzieckiem, z opiekuna stali się jego strażnikiem. Bo bunt nie bierze się z niczego, zazwyczaj dwie strony w tym uczestniczą.
Nie będzie to absolutnie nagonka na rodzica, który jest tym złym. Nie, to książka wspierające obydwie strony. Dająca mnóstwo konkretnych przykładów. I co najważniejsze, z rozpisanymi działaniami, krok po kroku, na najbliższe 10 dni. Oczywiście nie będę was mamić, że w tym czasie w waszym domu zapanuje sielanka, ale szansa na zrozumienie i porozumienie jak najbardziej.

Więc jeśli w waszej rodzinie częściej słychać „nie” niż „tak”, częściej zdarza się trzaskanie drzwiami niż przytulanie, nie jesteś w stanie rozgraniczyć prawdy od kłamstwa, a kontrola „gdzie byłeś?”, „co robiłeś?” staje się chlebem powszednim, to zdecydowanie jest to książka dla was.

Jeśli dostrzegasz symptomy braku porozumienia, to również skorzystaj z tych treści. Ostrzegą cię i dadzą czas na uleczenie relacji. To nie jest książka dla patologicznych rodzin, nie bójcie się jej.
To, że wyciągniesz po nią rękę, świadczy tylko o tym, że nie chcesz doprowadzić do sytuacji, która wymknie się spod kontroli.

Ta książka otwiera głowę i zmusza do przemyśleń. Jest w niej kilka tematów, z którymi nie zawsze się zgadzam, ale to drobiazgi. Wszak każda relacja jest jedyna w swoim rodzaju.
Polecam, jeśli jesteście w potrzebie.
Dla rodziców dzieci młodszych, tych w okresie szkoły podstawowej i nastolatków.
Ps. Zdecydowanie dałabym książce inny tytuł ten wprowadza trochę zamieszania.

„Jak sobie poradzić ze zbuntowanym dzieckiem”
Jeffrey Bernstein

Chciałam zacząć tę recenzję jakimś hardcorowym żartem, ale za nic w świecie nie chce spłoszyć ani jednego rodzica, gdyż ta książka musi się znaleźć w rękach każdego nastolatka.

Książkę dostałam od Wydawnictwa Znak Emotikon, otrzymane honorarium przeznaczę na… no, tym razem podzielę się z synem, a niech ma...

Ta książka to przede wszystkim ogromna dawka motywacji, nie żadnych frazesów i wyświechtanych tekstów, tylko konkretów, które autor przetrawił na własnej skórze. Nikt do niczego złego nie będzie tu namawiał, żadnych machlojek, kombinatorstwa i uciekania od obowiązków… jeśli tak pomyśleliście, to znaczy, że czas uciec od stereotypów.

To książka dla tych, którzy ciągle poszukują i jak na razie nie widzą dla siebie drogi na przyszłość. To książka dla tych, którzy ugrzęźli w nudzie i smętnie spoglądają znad telefonicznego ekranu.
Przyda się też tym, którzy nie znoszą szkoły i nie widzą żadnego sensu w nauce.
Mówiąc kolokwialnie, to trochę taki kopniak w cztery litery, by ruszyć i wziąć odpowiedzialność za siebie, znaleźć pomysł na przyszłość i przy tym wszystkim nie zwariować.

Ogromną zaletą tego poradnika jest poczucie humoru, autor, z racji wieku, trafia do młodych ludzi. A to podrzuci parę trików, sypnie kilkoma pomysłami jak uczyć się szybciej, co jest ważne, a czym sobie głowy nie zaśmiecać. Nauczy zabawy w skojarzenia i przekona, że wkuwanie jest najgłupszą metodą nauki. Czy będzie coś w zamian? Zdecydowanie tak.

Kup tę książkę swojemu nastolatkowi, a staniesz się rodzicem roku. Najpierw spojrzy na ciebie ze zdziwieniem i uzna, że matka zwariowała, a potem przyjdzie i ci podziękuję.

Dajcie znać jak wam się podoba taki poradnik?
Wiek 11-16 lat
„Szkolne life hacki”
Lesław Dzik
Znak Emotikon

Podobno mówi się „Nie oceniaj książki po okładce”... ale jak tu nie oceniać, gdy dostajemy do ręki coś takiego. Ta książka aż krzyczy - „Weź mnie”…

Książkę dostałam od Wydawnictwa Aromat Słowa, otrzymane honorarium przeznaczę na jesienną wyprawę.

To prawie dwukilogramowa księga w wielkim formacie, ze złoceniami na okładce, z niezwykle klimatycznymi ilustracjami, a stworzona przez Pawła Kołodziejskiego.
I wcale nie przesadzę, nazywając tę książkę dziełem, bo każdy detal jest tu dopracowany do perfekcji.
Przed wami zbiór 25 polskich legend w komiksie. I właśnie ta komiksowa forma sprawia, że każda z opowieści zyskuje nową dynamikę. O ile można by się spierać, czy niektóre legendy polskie dłużą się, czy już oblazły pajęczyną, to historia ubrana w komiks pędzi jak tornado, zaskakuje i zadziwia.

Czy można Pana Twardowskiego czytać na wstrzymanym oddechu? Uwierzcie, w tej formie jak najbardziej tak. Czy Śpiący Rycerze i Smok Wawelski budzą strach i respekt? W 100%❤️
Książka będzie genialnym pomysłem na prezent, bo uwierzcie, choć bym nie wiem jak rozpływała się nad jakością wykonania, to i tak będziecie zaskoczeni, gdy weźmiecie ją do ręki.

Będą wniebowzięci i duzi i mali, bo na legendy jest pora w każdym wieku.
A my z dumą objęliśmy tę pozycję patronatem.

Od teraz, aż do 12 października, czyli przez caluśki miesiąc, na stronie www.religijna.pl z kodem TRZYKROPKI20 kupicie tę książkę aż o 20 zł taniej. Więc jeśli macie w planach, to jest doskonały moment.

Koniecznie dajcie znać, którą polską legendę lubicie najbardziej.

„Legendy polskie w komiksie.”
Paweł Kołodziejski
Wydawnictwo Aromat Słowa

To pod każdym względem książka perfekcyjna, ukoi, zmotywuje, wzmocni wiarę w siebie i będzie drogowskazem dla waszych pociech.

Książkę dostałam od Wydawnictwa CzytaLisek, otrzymane honorarium przeznaczę na… mnóstwo przyjemności.
✨
To ogromny talent pisać tak, by prawdziwie dotrzeć do dzieci. Zdecydowanie Urszula Młodnicka, autorka tej serii, ma w sobie ten pierwiastek rozumienia, można by rzec „wchodzenia w skórę” młodego człowieka (jakkolwiek dziwnie to brzmi).
W książce nie daje gotowych rozwiązań, wystawia delikatnie czytelnika na próbę, by sam podjął wyzwanie działania, by doświadczył na własnej skórze… nie przepadam za tym słowem, ale by przepracował ciążące mu na serduszku tematy.

Znajdzie tu mnóstwo pomysłów jak wzmocnić wiarę w siebie, ta książka to cała góra motywacji, że „warto”, bez frazesów i poetyckich uniesień. Bo, mimo młodego wieku, ten wasz „szkolniak” codziennie podejmuje wyzwania i próby. Często wątpi w swoje możliwości, a wtedy „Pinku” jest jak złoto.

Przed wami kolejna część historii o niebieskim stworze, który, aż sama nie mogę w to uwierzyć, jest już w trzeciej klasie. Oj wyrósł nam ten Pinku, można by rzec, że dorastał na naszych oczach. To opowieść napisana prostym językiem, potocznym, z delikatnym dowcipem i ogromną wrażliwością.
To książka, która da znać waszym dzieciom, że nie muszą być dobrym we wszystkim i że każdemu czasem zdarza się coś sknocić.
Że problemy zdarzają się wszędzie i każdemu, ale są po prostu po to, by je rozwiązać. Że wielkie rzeczy, które nas przytłaczają, czasem możemy podzielić na mniejsze zadania i że pomaganie innym jest fajne i dodaje nam skrzydeł.

To książka dla wszystkich dzieci, które choć raz zwątpiły, które choć raz powiedziały „nie umiem”, które nie wiedzą jak zacząć…

I koniecznie muszę dodać, że uwielbiam te ilustracje, jest w nich coś szorstkiego i dziecięcego zarazem, i oczywiście niebieskiego, a ten kolor lubię najbardziej.
Dla mnie Pinku to 10 na 10.
Wiek 7-10 lat
„Uwierz w siebie Pinku. Książka o pewności siebie i motywacji wewnętrznej dla dzieci i dla rodziców trochę też.
Urszula Młodnicka
Agnieszka Waligóra

Długo wydawnictwo kazało nam czekać na drugą część „Uczuciometru”, ale zdecydowanie warto było.
Jeśli znacie pierwszą, to wiecie, że to fantastyczna książka, która pomaga rozpoznać, nazwać i zrozumieć uczucia i emocje. A wszystko to zamknięte w niezwykłej detektywistycznej opowieści.

Książkę dostałam od Wydawnictwa Dwukropek, otrzymane honorarium przeznaczę na odnowienie jesiennej garderoby;).
🕵️
Dziesięć historii i dziesięciu zagubionych mieszkańców Leśnogrodu. Jeden detektyw i niezwykły wynalazek - Uczuciometr. Ta historia wciągnie wasze dzieci i was w wir wydarzeń.
Oto niezawodny plan Inspektora Krokodyla: nie zadeptać śladów, odnaleźć tropy, połączyć wszystko w całość i rozwiązać zagadkę. Zdarza się, że sytuacja jest naprawdę skomplikowana, bo niektóre emocje ukrywają się bardzo głęboko, inne wylewają się na wszystkich mieszkańców, a jeszcze inne trudno nazwać i określić.

Ta książka pomaga, czasem skłania do zwierzeń, a jeszcze innym razem edukuje. Bo rozpoznawania emocji musimy się nauczyć. Zmierzymy się tutaj ze złością i miłością, smutkiem, radością i strachem. Będzie też wstręt, wstyd, zawiść, zazdrość i zaskoczenie.

Bardzo podoba mi się, że każde uczucie ma tu swoją historię i jak w prawdziwej opowieści detektywistycznej do samego końca trzymani jesteśmy w napięciu. Co tak naprawdę się wydarzyło, jakie emocje targają naszym bohaterem?
Książka będzie idealna dla dzieci już od piątego roku życia, ale zapewniam, że i wy, dorośli, będziecie bawić się świetnie. Każda historia kończy się ważnym podsumowaniem i poradami, co można zrobić, by lepiej poradzić sobie następnym razem, gdy będą nami targać emocje.

Jak wam się podoba pomysł na taką książkę?
Wiek 5-8 lat
„Sprawa Inspektora Krokodyla. Tajemnice dziesięciu uczuć.”
Susanna Isern
Mónica Carretero
Wydawnictwo Dwukropek

Mam często taki sen. Latam w nim, ale najdziwniejsze jest to, że zawsze wygląda to tak samo. Wiem jak zacząć, wystartować, szybować, moje ramiona dokładnie wiedzą jak to się robi. Tak jakbym się z tym urodziła.
🦅
Książkę dostałam od Wydawnictwa Helion. Otrzymane honorarium przeznaczę na bilet lotniczy oczywiście.

Mogę rzec, że Richard Dawkins ma swoje miejsce w naszym domu. W zasadzie to na półce z książkami ;). Czytamy i cenimy.
Kontrowersyjny to autor, bo głosi że religia sieje w ludziach zamęt i nastawia ich wrogo do siebie. Ale dziś nie o tym. Dziś wzniesiemy się ponad wyżyny, będziemy szybować i przyglądać się światu z góry.
Bardzo chciałabym odlecieć w swoich rozważaniach na temat książki lecz autor zawsze mocno sprowadza mnie na ziemię. Bo to naukowiec, biolog, ewoloucjonista, a dla mnie osobiście świetny pisarz, wręcz rzekłabym literacki prestidigitator, bo tak bawi się słowem, faktem, swoją wiedzą i nieustannie przy tym zachwyca.

Książka zadziwia szczegółami, analizą i formą. Momentami jest to dysputa filozoficzna, a rozważania połączone z faktami, dlaczego warto latać, przyprawiają o szybsze bicie serca.

Będziemy podróżować w czasie, by przyjrzeć się istotom latającym i tym które skrzydła już utraciły. Poszukamy głęboko w historii i odnajdziemy prekursorów latania. Przyjrzymy się też próbom, by wznieść się jeszcze wyżej, będziemy świadkami upadków i zrealizowanych marzeń. A potem coraz dalej, aż do nieważkości i podróży w kosmos. Wszystko to podszyte biologią i genetyką. Z całej tej opowieści wyziera walka, walka człowieka z tyranią grawitacji, heroizm, który doprowadził nas do miejsca w którym jesteśmy, wielu musiało zginąć byśmy „prawie” spełnili swoje sny o lataniu.
Niełatwa to książka, momentami zawiła i wymuszająca uwagę, idealna do delektowania się rozdział po rozdziale, niespiesznie.

Dla kogo? Dla dorosłych i świadomych nastolatków, pasjonatów ewolucjonizmu, marzycieli i tych, którzy ciągle szukają odpowiedzi i zadają pytania, skąd przyszliśmy i dokąd zmierzamy…
Dla tych którzy ciągle śnią o lataniu💙

Wiek 15-100 lat.
„Na skrzydłach wyobraźni. Walka człowieka i ewolucji z grawitacją”
Richard Dawkins
Genialne ilustracje: Jana Lenzová

Chciałoby się rzec „chwilo trwaj”… wakacje niech będą wieczne. Ale wrzesień zbliża się nieubłaganie. Ja jeszcze w wakacyjnym nastroju podrzucam wam coś, co przyda się bardzo, jeśli w tym roku wasze dzieci idą do szkoły, bądź zerówki.

Wszystkie produkty dostałam od Kapitan Nauka, otrzymane honorarium przeznaczę na wrześniowe wakacje tylko we dwoje.

Wiecie, co jest najfajniejsze w tych zeszytach, literkowych pudełkach? Że można pisać i zmazywać, pisać i znów zmazywać i tak w kółko. Zdecydowanie takie zeszyty wystarczą na dłużej, będą idealne do ćwiczenia motoryki małej i nauki pisania. Do produktów,które wam pokazuję, dołączony jest mazak, którego ślad bardzo łatwo można wytrzeć.
Uwielbiam Kapitana Naukę za to, że nawet w ćwiczenie pisania literek wplata zabawę. Nie ma w tym żadnej udręki🤪 męczarni😜 i nudnych powtórek.
Teraz konkretnie:
„Bazgraki. Nauka pisania. Litery i szlaczki.”
Ten zeszyt możecie sprezentować młodszym dzieciom. Trochę szlaczków, trochę liter, jak nie wyjdzie można zmazać, zetrzeć. Zabawne ilustracje i rysowanie po śladzie. (5-7 lat)
Drugi zeszyt „Wyrazy i zadania” to już kolejny etap. Będziemy pisać proste wyrazy, a nawet łączyć je w zdania. Sporo wyzwań i łamigłówek.( 6-8 lat)
Trzeci zeszyt to „Elementarz”. Ten jest pełen naklejek, znajdą się też krzyżówki, zagadki, trochę czytania i pisania (tu ścieralny mazak nie działa)(6-9 lat)
Zaglądamy teraz do pudełek.
W pierwszym „Piszę i zmazuję litery” wasze dzieci będą ćwiczyć koncentrację i logiczne myślenie, naukę pisania liter i prostych słów, a także koordynację ręka-oko. Ścieralny mazak działa tutaj bezbłędnie. ( 5- 8 lat)
W drugim pudełku „Gryzmołki, literki”znajdziecie całą masę kolorowych kart. Zakreślanie, wykreślanie, szlaczki, odnajdowanie literek, czysta zabawa, połączona z nauką. Po prostu baw się i zmazuj. (4-6 lat)

Dajcie znać, jak wam się podoba taka forma nauki.

I znów mam dla was kod zniżkowy. Wiem, że chętnie z niego korzystacie. TRZYKROPKI35 daję wam 35% rabatu na wszystkie produkty do 8 września.
Poszperajcie na stronie
Można tam znaleźć naprawdę same perełki.

Muszę przyznać, że hardcorowa jest ta książka. Na początku wręcz naszła mnie myśl, że jest niewychowawcza😳. Że wzorce jakieś nie za bardzo, że przekaz może zbyt odjechany. Ale…

Książkę dostałam od Wydawnictwa Nowa Baśń, otrzymane honorarium przeznaczę na nasze koty oczywiście.

Ale… na szczęście moje wewnętrzne dziecko zdołało wydobyć się z czeluści mojego jestestwa, pogrozić palcem i krzyknąć „Zluzuj gumę w majtach, Ulka”. I wtedy, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, wrócił mi humor i zaczęłam śmiać się w głos, bo taki jest właśnie cel tej książki. Ma rozbawić i rozmiękczyć serce nawet najbardziej zatwardziałego przeciwnika czytania.
W tej książce nic nie jest poprawne, uładzone i grzeczne. To istna jazda po bandzie. Odjechani bohaterowie, bijące po oczach ilustracje, a sama historia to istny armagedon. No bo jak można inaczej określić próbę unicestwienia człowieka przez kota. Nie, żeby ten człowiek nie był winny, ten człowiek dużo przeskrobał, ba, kiedy wkręcimy się w historię nabieramy przeświadczenia, że nawet sobie zasłużył.
Do rzeczy: Siver nie miał łatwego dzieciństwa. Rodzice własne przewinienia zwalali na niego, a jako, że niedaleko pada jabłko od jabłoni, to kiedy nasz bohater dostał swojego wymarzonego kiciusia, wszystkie swoje niefortunne wyskoki przypisywał właśnie jemu.
Puchaty nieźle to znosił, ale wszystko ma swoje granice. W pewnym momencie wraz z bandą nieokrzesanych zwierzaków postanawił zgładzić swojego właściciela.

No, mówiłam, że hardcorowa to książka, ale, jak się mocniej wczytacie, to po kilku stronach przychodzi refleksja, że nie wszystko jest takie czarne i białe. Człowiek i kot miewają miękkie serca.

Ja tej książce mówię zdecydowanie tak. Powiem więcej, ja chcę drugą część. Bo ta historia odmładza i pozwala nawet nam, dorosłym, spojrzeć na świat z innej perspektywy, bawić się świetnie i rechotać bez skrupułów.

To rodzaj komikso-opowieści, czyli trochę tego, trochę tego. Będzie idealna dla 7-11 latków. Czyta się szybko, a efektem ubocznym jest kiełkująca miłość do książek… „Może one wcale nie są takie złe 🤪😳”
Dajcie znać jak wam się podoba.

Kot Kmiot. Zemsta jest słodka…i cuchnie rybą.
Sophie Souid
Tomas Hjorthaab

Witajcie w świecie uczuć ❤️
Musicie przyznać, że czasem nam, dorosłym, trudno się połapać w tym całym emocjonalnym świecie. Choć już niejedno widzieliśmy i niejedno przeżyliśmy, czasem lawina złości, smutku, zazdrości przygniata nas tak, że ciężko złapać oddech. Przed wami książka, która pozwoli zrozumieć waszym dzieciom ten emocjonalny świat.

Książkę dostałam od Wydawnictwa Papilon otrzymane honorarium przeznaczę na… tym razem to tajemnica😂.

Joanna Krzyżanek opowiadała nam już o Kotkach Dorotki, Pieskach Tereski (to książki do nauki czytania), Bykach Weroniki, Królikach Ludwiki (gramatyka i ortografia) i Świnkach Sabinki (matematyka). Czekałam niecierpliwie na Niedźwiadki, bo wiedziałam, że przy jej talencie pisarskim ta cała plejada emocji, uczuć będzie skarbem nie do przecenienia dla waszych pociech.
Ta książka to „pomocna dłoń”, gdy zalewa nas smutek i tęsknota, gdy przygniata porażka i poczucie winy, gdy jesteśmy narażeni na wyśmiewanie, poniżanie i porażkę, gdy paraliżuje trema i nieśmiałość… Och, mogłabym w nieskończoność, bo emocji i uczuć tu bez liku (a dokładnie 26), a wszystko to ubrane w zgrabne historie, w opowieści z życia wzięte.
Przed wami rodzina Wafelków. Jest mama i tata, rodzeństwo, babcia i dziadek. Jest też pani Joanna, która pomoże waszym dzieciom zrozumieć ten cały emocjonalny rollercoaster, który co jakiś czas porywa naszą zaprzyjaźnioną rodzinkę.
Odcieni uczuć jest cała masa i wszystkie, nawet te trudne, są potrzebne, gdy przeżywane są w bezpiecznym otoczeniu bliskich. Gdy ogarnia wasze dzieci strach czy smutek to dzięki wam i takim książkom poradzą sobie z nim i nauczą się jak sobie radzić w przyszłości.
Książka napisana jest pięknym, prostym językiem, a historie w niej opisane mogą przydarzyć się każdemu. Łatwo identyfikujemy się z bohaterami, kibicujemy im w zmaganiach w tej trudnej materii.
Z całego serca polecam wam tę książkę. Będzie idealna dla dzieci w wieku 6-10 lat.

Koniecznie dajcie znać z jaką emocją lub uczuciem najtrudniej radzą sobie wasze dzieci i oczywiście czy podoba wam się taki pomysł na książkę.

„Niedźwiadki Agatki. Uczucia uczuciaowców czyli książka o emocjach”
Joanna Krzyżanek
Zenon Wiewiurka

Gdyby ktoś wiele lat temu… nie będę tu już wyliczać ile ;), podarował mi taki Szkolnik, to bym go chyba w rękę pocałowała z radości 😂😂.

Szkolnik dostałam od autorki, otrzymane honorarium przeznaczę na wyprawkę dla naszego syna do szkoły.

Pamiętam, jak kiedyś sama tworzyłam sobie taki zeszyt, wklejałam swoje zdjęcie, uzupełniałam wszystkie rubryki. Robiłam to bardzo skrupulatnie i przez długi czas sprawiało mi to ogromną radość. I to był chyba jedyny czas, w którym dzielnie i z zapałem „bawiłam się” i uczyłam, jak być poukładaną i odpowiedzialną Ulą. Później, niestety, nauka poszła w las;))
Do rzeczy.
Przed wami Szkolnik Superdziewczyny, który pomoże waszym dzieciom zorganizować się i zarządzać swoim czasem. Wiem jak to brzmi, 8-9 latka zarządzająca swoim czasem ;)… choć myślę, że to super pomysł na doświadczenie i próbę ogarnięcia obowiązków, ale też i spisanie przyjemności, które czekają w nowym roku szkolnym.
Szkolnik przede wszystkim trzeba zacząć od personalizacji, czyli wiecie, te wszystkie fajne rzeczy, które wpisuje się w takich zeszytach. Nawet jest miejsce na pseudonim, oczywiście kolor oczu, wzrost, odcisk palca, parę słów o rodzinie, o ulubionym sporcie, przedmiocie, znak zodiaku. Zdecydowanie tych informacji jest sporo, ale to czysta przyjemność. Jest też miejsce na plan roczny i najważniejsze wydarzenia i oczywiście cele i marzenia. Fajnie jest później przejrzeć się temu i sprawdzić, co się udało, a co nie.

Z prozaicznych rzeczy znajdzie się miejsce na zapisanie co zadane i na kiedy, a z tych bardziej ciekawych, to superlista inspirujących kobiet. W tym zeszycie wasze dzieci znajdą dużo, dużo więcej i odkryją, że z czasem można być za pan brat:).
Zaplanuj, zrealizuj, zrelaksuj się…
Czy się uda, tego nie wiem, ale mam nadzieję, że sprawi to waszym dzieciom, dziewczynom ogromną radość. Poczują się trochę dorosłe, bardziej odpowiedzialne I zdecydowanie pewniejsze siebie.
❤️
Z ogromną radością patronuje temu Szkolnikowi i spełniam marzenie z dzieciństwa. Dajcie znać czy wy też prowadziłyście taki zeszyt?

Będzie idealny dla dzieci w wieku 7-14 lat.
„Szkolnik superdziewczyny. Zaplanuj, zrealizuj, zrelaksuj się.”
Agnieszka Mielech

„W głowie nie mieści”… Wiecie, że właśnie minęło dziewięć lat, od kiedy film o takim tytule pojawił się w kinach. Dla mnie to jak pstryknięcie palcami, a tu niewiadomo kiedy wyrosło nowe pokolenie.

Książki dostałam od Wydawnictwa Olesiejuk, otrzymane honorarium przeznaczę na wakacje tylko we dwoje 😉

Film kiedyś zrobił na mnie ogromne wrażenie. Byłam niezwykle ciekawa, jak potoczą się losy naszej bohaterki Riley. Tym razem skusiłam się na książkę, która powstała na podstawie filmu. Macie do wyboru historię skróconą z ilustracjami, co zapewne skusi młodszych czytelników i wierne odwzorowanie filmu z całą masą emocji i wyzwań dla starszaków.
Jeśli nie znacie historii, to w skrócie wam opowiem. Mamy dwa plany filmowe. Pierwszy to przygody naszej bohaterki, tym razem już trzynastoletniej, a drugi to obraz tego, co dzieje się w jej głowie. Cała masa emocji, Centrala w której Radość, Smutek, Gniew, Odraza, Strach, Obawa, Zazdrość, Wstyd i Nuda usiłują utrzymać wszystko w porządku, to znaczy nie dopuścić do katastrofy 😉

Dzieje się tu dużo, naprawdę dużo. Nasza bohaterka właśnie za chwilę zaczyna nową szkołę i wszystko w jej życiu się zmieni. Przed nią nowe zadania, nowe koleżanki, awans do zespołu hokejowego… czy jej się to uda, tego wam nie powiem, ale najważniejsze jest to, jak poradzi sobie z nowymi wyzwaniami i emocjami.

Książka jest napisana w bardzo interesujący sposób. Myślę, że ogromną radość będą z niej mieli ci, którzy film oglądali. Wrócą wspomnienia i być może na pewne tematy spojrzą inaczej. Będzie też niezwykłą frajdą dla tych, którzy pierwszy raz stykają się z tą opowieścią.
To super lektura, by zrozumieć swoje emocje, by zrozumiecieć, że wszystkie są potrzebne, bez wyjątku. Że przeżywanie ich jest zupełnie normalne i dotyczy każdego, ważne, by je poznać i nauczyć się kontrolować.

Dajcie koniecznie znać, czy oglądaliście film. A może skusicie się na książkę?
Gorąco polecam i dużym i małym.
„W głowie się nie mieści. Opowieść filmowa” Wersja Ilustrowana wiek 6-8
„W głowie się nie mieści. Biblioteczka przygody” ( bez ilustracji 163 strony)9-13 lat

Więc pokrótce: święty Antoni się zbuntował, kura spadła z nieba, w mące były robaki, zaginął samochód i portfel, a pewien Bartłomiej Bartek mocno dostał po nosie.
A gdzie to wszystko? No oczywiście, że w Cudnych Manowcach.
No dobra, po kolei 😉
🐔🐔🐔
Książkę dostałam od Wydawnictwa Świetlik, otrzymane honorarium przeznaczę na wakacyjne wojaże.

Przed wami czwarta część niezwykłej serii o kurach, ludziach, zjawiskach trochę nadprzyrodzonych i dziwnych zbiegach okoliczności. A wśród tego całego zamieszania znajdzie się parę ważnych tematów do obgadania z dziećmi.
Jeśli nie znacie tej serii, to powiem tyle, że pewnego dnia do domu państwa Ogórków wprowadzają się cztery czubate, i jak na prawdziwe elegantki przystało, żyją na wysokim poziomie.
🐓🐓
W czwartej części na pana Ogórka z nieba spada czwarta kura, zwana nie bez powodu Kurdemolką, bo gdzie ona, tam zamieszanie.
Wśród tego całego galimatiasu, który jest niewątpliwie pełen wyśmienitego humoru i szaleńczego tempa znajdzie się też motyw, który skłoni nas do przemyśleń.
Ania, Ogórkowa córka, wybierze się z klasą do gospodarstwa, które uchodzi za pełne empatii i zrozumienia dla zwierząt, niestety to, co tam odkryje, zmrozi krew w żyłach, również kurzych. Jak się pewnie domyślacie, historia skończy się dobrze i ktoś dostanie nauczkę.

To seria idealna dla całej rodziny, genialnie będą się bawić zarówno dzieci, jak i dorośli.
Świetne ilustracje, które wspaniale współgrają z kwiecistym językiem książki, przezabawna historia, wartka akcja, to wszystko sprawia, że kurom i rodzinie Ogórków absolutnie nie można się oprzeć.

Mam nadzieję, że zachęciłam was do sięgnięcia po tę niezwykłą serię, bo zdecydowanie w 100% warto.
Wiek 6-10 lat
❤️
„Piąta kura u wozu” (czwarta część serii)
Justyna Bednarek
Nika Jaworowska-Duchlińska
Wydawnictwo Świetlik