Kunzang Ling Poland, Szczecin

Kunzang Ling Poland, Szczecin

Misja Kunzang Ling Szczecin
PL42 1240 3826 1111 0010 5543 0770
BIC/SWIFT PKOPPLPW

19/09/2024

Nie dorabiaj koloratki swemu Guru

Od połowy poprzedniego stulecia, a nawet wcześniej wielu tybetańskich lamów czy nauczycieli innych tradycji buddyjskich przyjeżdża na zachód szerząc dharmę. Wielu zachodnich uczniów w latach sześćdziesiątych trafiło do Indii i Nepalu gdzie poznali genialnych zrealizowanych nauczycieli. W tamtych czasach nauki były jeszcze nie skażone dharma-biznesem, były konkretne i esencjonalne. Niestety z czasem biznesowa natura charakteru Tybetańczyków czy Nepalczyków mocno wpłynęła na jakość przekazów, nauk i wyjaśnień jeśli w ogóle takie udzielano. Ale poniekąd jesteśmy sobie winni obrazowi całokształtu tej sprawy. Nawet jeśli nie pochodzimy z religijnego domu to religia chrześcijańska miała i ma ogromny wpływ na podstawy kulturowe krajów Europy, a twym Polski. Chcesz czy nie chcesz pewne nawyki są i już. W naszej kulturze duchowy nauczyciel ma zawsze rację on reprezentuje „słowo boże” i to co czyste i uduchowione, prawe i słuszne. On wie lepiej co jest dla ciebie dobre. On wie, że jesteś grzesznikiem i najpierw musisz się wyspowiadać lub oczyścić swoje splamienia. Jest mnichem, kapłanem i on wie najlepiej! I jak śmiesz zadawać pytania,a tym bardziej takie które wprawiają go w zakłopotanie! Serio? Tak jak Sidharta musiał opuścić mury pałacu by wejść na ścieżkę wyzwolenia tak my musimy wyjść po za mury naszych społecznych czy kulturowych ograniczeń! Tak jak On skierował swój umysł ku oświeceniu dzięki stawianym pytaniom tak i my musimy zadawać pytania!
Wielu nauczycieli ze wschodu bardzo szybko zorientowało się, że mnich w szatach dla nas reprezentuje autorytet i wiedzę absolutną i bardzo łatwo wprowadzić nas w poczucie winy jeśli tylko myślimy inaczej. Idealnie wpasowali się pozycję księdza. I praktykujący również przenoszą swoje kulturowo katolickie lub protestanckie ograniczenia do buddyzmu. Jesz mięso? To nie jesteś prawdziwym buddystą jesteś grzesznikiem, hm Tybetańczycy jedzą mięso. Pijesz alkohol? To nie jesteś prawdziwym buddystą …serio? A co Padmasambhawa trzyma w kapali? Alkohol! Nieee..wmówią ci że sok, albo że to nie alkohol, a amrita. A kiedy alkohol zmienia się w amritę? Wtedy kiedy postrzegamy go jako amritę! Nie potrzeba do tego lamy, a tym bardziej mnicha by prostym rytuałem zmienić płyn w amritę. Dobry lama pokaże wam jak to zrobić. To lamowie będący mnichami bardzo często bardzo wyedukowani w madiamice i debatach filozoficznych nie wiele mają wspólnego z tantrycznym jogicznym czy świeckim stylem praktykowania, a ich wiedza na ten temat jest często bywa bardzo ograniczona. Często narzucając ograniczenia winaya mnichów na świeckich praktykujących, a wskazania winaya w większości nie były nawet narzucone przez Buddhę. Ludzie stworzyli je dla dobrego wizerunku mnicha. Nie wolno tego , nie wolno tamtego…. Wielu praktykujących zachodnich uczniów nawet nie zdaje sobie sprawy, że posiadają pełniejsze inicjacje niż mnisi! Podczas inicjacji tantrycznej mnisi nie otrzymują pełnego przekazu ( brak trzeciej inicjacji zjednoczenia), natomiast jogini i świeccy praktykujący dostają pełen przekaz. Tybetańczycy nie mają w ogóle szacunku do zachodnich joginów czy ngakpów często drwiąc z nich, że niby to taki żarcik, a nie prawdziwy dzierżyciel mantr. W ten sposób łamią swoje ślubowania. Wielu „rinpoczów” nawet namawiało uczniów, którzy przyjęli trawang by nie traktowali tego poważnie i lepiej obcięli włosy i kolejny raz zrobili Ngondro! Ehh To pokazuje, że zupełnie nie mają szacunku do lini przekazu i respektu przed karmą. Ośrodki buddyjskie bardzo często zapraszają mnichów do prowadzenia rytuałów tantrycznych wierząc, że zrobią to najlepiej jak można. Bo takie ładne tormy robią i grają na tych instrumentach. Widziałem mandale gniewnych bóstw zrobione jak dla turystów, chipsy, coca-cola i tormy z modeliną ostatecznie palone na płytach wiórowych z plastikowym laminatem. Totalny brak świadomości jak to działa i tłumaczący mnisi, że wszystko jest puste, a po za tym „rinpocze poświęcił” . Tak, w podstawie jest puste ale energia tantry działa w pewnych zasadach! Rupakaya z którą pracuje się w tantrze to już dualizm i tu trzeba wiedzieć jakich zasad się trzymać co sprzyja, a co powoduje przeszkody! Jeśli ośrodki chcą przekazywać wiedzę tantryczną powinny zapraszać zrealizowanych joginów, joginki, ngakpów i ngakmy. Kilka lat temu odwiedził nas Tulku wybitnego lamy, a jego pomocnikiem był wysokiej rangi kempo z Ńingmapy oraz tłumacz z tybetańskiego na angielski kempo z Drikung Kagyu. Mimo, że w świątyni siedzieli ludzie w strojach ngakpów, jogini z zentrami, a wiele z tych osób pamiętam z inicjacji tantrycznych oraz nauk dzogczen, kempo nie zapytał jaki wskazówek czy nauk potrzebujemy, a potraktował wszystkich jak początkujących niewiedzących nic o dharmie. Mówił o tym by kupić sobie miseczki i lampkę i piękną tankę z wizerunkiem buddy i zacząć się modlić. A taką tankę ma właśnie w sprzedaży, więc jak ktoś chce to zaprasza. Widząc tą ignorancję postanowiłem pokazać siostrom i braciom wadżry siedzącym w gompie, że muszą zadawać pytania, sprawdzać intencje lamów i wiedzieć czego chcą bo inaczej będą wodzeni za nos latami. Zadałem dość niewygodne pytanie do ów Kempo który był mnichem by wyjaśnił jak techniczne wykonać medytację na bindu esencji białej i czerwonej wypływające z tajemnych miejsc Wadzrasattvy z partnerką w zjednoczeniu. Jak te energie łączą się i jakie wrażenia powinno się podtrzymać przy tej praktyce. Odpowiedział: „..nie ma takiej praktyki Wadżrasattvy”. Roześmiałem się i wiedziałem, że nie jest to dobry nauczyciel, a przynajmniej nie do końca wyedukowany. Tulku patrząc na tą sytuację był trochę zmieszany. Większość ludzi na sali było oburzonych i patrzyli wręcz z pogardą na jakieś moje wymyślone „głupie” pytanie niewiedząc że jest taka medytacja i nie tylko przy tej formie yidama. Na drugi dzień kempo pobiegł o 7:30 rano do Strabucksa i wydzwaniał do klasztorów przez 8h by wyszukano wszystkie praktyki z Wadzrasattvą, widział moją pewność w tym co mówię i chyba chciał się upewnić. Na popołudniowych naukach publicznie przeprosił i powiedział wszystkim, że był w błędzie i potwierdził, że jest taka praktyka.. Powiedziałem, że na sali są praktykujący, którzy otrzymali wiele przekazów i należałoby to uwzględnić. W tym czasie jeden z naszych braci w dharmie w miarę biegle mówił po chińsku i wieczorem tłumaczył moją rozmowę z tulku. Okazało się, że tłumacz z Kagyu nawet nie wszystko mu mówił i jest zaskoczony bo pytania które docierały do niego brzmiały zupełnie inaczej. I tu kolejny przykład jak ważny jest dobry tłumacz. Kempo z Kagyu nie bardzo akceptował swoją pozycję jako tłumacza, ambicje motywowały go do własnych interpretacji i sugestii.
Kolejny raz rozmawiałem z innym lamą i dowiedziałem się o pewnej historii. Uczennica XVI Karmapy i Dudjoma Rinpocze spędzała swoje odosobnienia na wielu polach kremacyjnych w Indiach i Nepalu. Była wymedytowana joginką, a jednym z jej nauczycieli tantry był jogin Agori. Medytowała na ludzkich zwłokach i też rytualnie kosztowała ludzkie mięso, za co Karmapa nadal jej imię Shasa Kandro co znaczy Dakini jedząca ludzkie mięso. Nie była amatorką, neofitką,a ta**ra nie była jej obca. Gdy wielcy lamowie odeszli usłyszała o pewnym butańskim „Rinpocze” , który ogłoszony jest reinkarnacją pewnego Lingpy ( gdyby uczniowie jego byli wnikliwi to dowiedzieli by się, że nie ma reinkarnacji tego mistrza, a ów guru jest jedynie reinkarnacją bratanka tegoż mistrza), więc postanowiła się udać do tak „wielkiego” nauczyciela by kontynuować swoją edukację ale też sprawdzić jego kwalifikacje. Gdy przybyła do niego i powiedziała, że chce być jego uczennicą bo jej nauczyciele już umarli nie potraktował jej poważnie i powiedział, że musi zrobić Ngondro! Wykazał się totalną ignorancją i zupełnym brakiem wglądu. A podejrzewam, że nie usiedział by jednej godziny w miejscach w których ona spędzał całe tygodnie okryta jedynie popiołem ze spalonych zwłok.
To my praktykujący na zachodzie nasze wyobrażenie o duchowości i księżach kalkujemy na dharmę i swoich guru. By zrozumieć, że buddyzm to nie jest religia i takie kalki wprowadzają jedynie pomieszanie, należy zrozumieć, że buddyzm to system pracy z własnym postrzeganiem natury zjawisk i złudnej dualnej rzeczywistości! Nie dorabiajmy naszym guru koloratki! Nie twórzmy czegoś co odwraca nasze życie od dharmy! Tybet , Nepal czy Butan to nie jest jakiś superland z cudami na każdym kroku i joginami fruwającymi po niebie. Odsuńcie się od sekciarskich lamów wywierających na was presję mówiąc : albo ja, albo tamten nauczyciel. Będą uczyć was lamaizmu, służalczości i sekciarskich podziałów, a nie dharmy. Ani Dudjom Rinpocze, ani XVI Karmapa, czy Lopon Tenzin Namdak ani żaden z moich guru nigdy tak do swoich uczniów nie mówili, a wręcz cieszyli się jeśli uczniowie studiowali dharmę u wielu lamów. Szukajmy nauczycieli odpowiednich do naszych potrzeb. Ile razy słyszałem: „…lama jest zrealizowany i ma wgląd i on wie lepiej” Nie. To my musimy wiedzieć z jaką praktyką nam jest wygodnie i w której możemy się osadzić. Nie traktujcie lamów jak superbohaterów z nadmocami i wglądem w wasze życie i karmę bo w większości nie mają takich kwalifikacji, a jedynie nasze pobożne życzenia kreują ich na nadludzi. Ba..nie muszą mieć takich właściwości by być dobrymi nauczycielami ale muszą być życzliwi, szczerzy i prawdziwi! Jeśli chcesz być mnichem, szukaj mnicha bo on wie jakie to życie i jaka ścieżka, jeśli chcesz być joginem to szukaj wykwalifikowanego jogina bo ta ścieżka jest wymagająca doświadczenia i wglądu i jest zupełnie inną od mnisiej, jeśli chcesz praktykować dzogczen to tym bardziej sprawdzaj nauczyciela czy to co mówi nie jest tylko książkową wiedzą, a rzeczywiście jego stanem realizacji! Dziś market jest pełen guru uczących dzogczen ale niestety nie wielu z nich zna smak tej realizacji. Słyszałem takie stwierdzenia: „…dostałem przekaz od mojego guru poza koncepcją z umysłu do umysłu” hm nie wierzcie w takie bzdury od ludzi, którzy nawet nie zbliżyli się do doświadczenia Rigpy, a ich nauczyciel nie potwierdził tej wyjątkowej relacji z nimi. Tak, może być taki przekaz ale uczeń musi być już wykwalifikowany w praktyce tregcho i zapewne nie będzie się chwalił takim przekazem. To paplanina na budowanie swojej pozycji „wyjątkowego” ucznia i jogina. Kto inny kiedyś powiedział, że dostał przekaz od guru we śnie. Lopon Tenzin Namdak obecnie chyba najwyżej zrealizowany dzogczenpa będący nauczycielem w tradycji Youndrung Bon kiedyś na takie stwierdzenie odpowiedział: „…jeśli przyjdę we śnie do ciebie i zacznę dawać nauki to nie zważaj na to że jestem mnichem, weź 2 litry wódki i napij się ze mną. Jak rano wstaniesz pijany to znaczy, że to byłem ja i nauki są dla ciebie. Jeśli jednak obudzisz się trzeźwy to był to tylko twój sen i twoja wyobraźnia!”
Przecież to nasze cenne ludzkie życie! Moi rdzenni nauczyciele zgodnie powtarzają: „…nie słuchaj co do ciebie mówią, patrz jak żyją, a będziesz wiedział czy ich słowa są prawdziwe.” Musisz być pewien komu powierzasz swoje życie, swój cenny czas.
Dość obwiniania siebie i innych, niesienia grzechów na plecach, swoich traum i neuroz oraz poczucia winy. Będąc buddystami powinniście wiedzieć, że nie ma grzechu i sądu ostatecznego! Jest działanie i skutek działania. Oczyszczeniem jest rozpoznanie pustki i świetlistości oraz równości zjawisk! Pierwsze słowa Buddy Siakyamuniego pod drzewem bodhi po czterdziestu dniach milczenia brzmiały: „…zaiscie wszystkie zjawiska są czyste w swojej naturze” Jeśli uważacie, że nie był kłamcą to nie pozwalajcie sobie wmówić przez pseudo nauczycieli, że jest inaczej! Że jesteście niegodni, że nie macie szans na oświecenie, a w tym życiu macie się modlić by odrodzić się jako mnich w Tybecie czy innym buddyjskim kraju! Bzdura! Znajdźcie takiego, który wskaże wam jak rozpoznać prawdę o własnej pierwotnie wrodzonej naturze buddy. Jak osadzić praktykę w codzienności i rozluźnić się we własnej naturze buddy.

Dla dobra wszystkich czujących istot, z miłością do moich rdzennych guru, sióstr i braci wadżry - Sarva Mangalam
N.J.Y.D.

P.s. Trochę dlugi tekst ale jak już pisałem wcześniej : Jednemu słowo, drugiemu poematy. Nie chcesz bo za długi, nie czytaj.

Poniżej popularne zdjęcie zapożyczone z internetu.

13/09/2024

Schronienie? W czym? W tym? ….a po co?

Takie pytanie rodzi się obserwując wielu praktykujących buddyzm. Po wielu spostrzeżeniach przez lata, a szczególnie ostatniej wizycie pewnego Lamy „Rinpocze” w naszym mieście postanowiłem napisać kilka słów, bo to co zobaczyłem po prostu mnie zasmuciło i stwierdziłem , że czas zwrócić uwagę na powtarzający się problem. Mam nadzieję, że te parę słów sprowokuje do zastanowienia się nad obrazem jaki tworzymy jako społeczność nazywająca się „praktykującymi buddyzm”. Myślę, że duży wpływ na to ma ogólna sytuacja i wpływ kultury opartej na religiach księgi, ale ten temat poruszę w innym artykule.
Zaczynając ścieżkę praktyk buddyjskich formalnym punktem inicjacyjnym jest tak zwane (piszę "tak zwane", bo czy rzeczywiście dla wielu jest, to przedstawię w kolejnych słowach) przyjęcie schronienia. Jest to moment w którym rozumiemy, że każdy aspekt naszego życia możemy schronić pod parasolem buddyjskich nauk. Co to właściwie znaczy? Znajdziemy rozwiązanie na to, co stanowi problem lub zagadkę, używając wskazań buddy i jego metod. Po schronienie udajemy się nie tylko do buddy jako duchowego przewodnika, ale również do jego spuścizny nauk, do nauczyciela oraz do społeczności podążającej tą ścieżką. Tak jak zrozumiałym jest schronienie w trzech pierwszych, bo kulturowo mamy przykład tego np. w chrześcijaństwie, tak czym i po co jest schronienie w sandze – społeczności buddyjskiej? Ale jak to? Co to znaczy?
Gdy fascynują cię np. mistrzostwa w pływaniu, albo ratownictwo morskie, pierwsze co to chcesz się nauczyć pływać. Jeśli nie wynosisz tego z domu, gdzie Twoją sangą pływacką jest rodzina, to w wakacje z przyjaciółmi idziesz nad wodę i trochę się chlapiesz z nimi, próbujesz unosić się na wodzie, starasz się naśladować tych pływających – poprawnie lub nie, ale pływających – i dopiero po jakimś czasie sam pływasz. No ale to nie do końca jest to, więc szukasz nauczyciela. Ok, pokazał ci jak poprawnie pływać, ale teraz szukasz takiego, który pokaże ci jak robić to uzyskując wyniki, reszta po twojej stronie, by zaangażować się trening. Jeśli chcesz ratować ludzi na morzu, to szukasz kursu sanitariusza i wielu dodatkowych nauczycieli, bo to bardzo złożony temat. Czyż nie? Czy idziesz do ludzi topiących się lub przynajmniej wyglądających na takich, co się topią, by nie stało się tak z tobą? I podobnie jest z praktyką buddyjską. Faktem jest, że większość nie chce wyjść dalej niż chlapanie się z kolegami, albo dali sobie wmówić, że w tym życiu to jedyne na co ich stać – i tu powinni się zastanowić, czy to dobry nauczyciel pływania? Gdy jesteś już tym, co pływa, to chyba powinieneś być przekonywującym dla tych, co chcą się nauczyć pływać. Człowiek, który zastanawia się nad własnym życiem, problemami, celem w życiu lub sensem życia samym w sobie pewnie będzie szukał kogoś, kto przynajmniej wygląda na takiego, który znalazł metodę. Przychodząc do wielu grup buddyjskich, odbija się od ściany niedostępności. Sam wiele wiele lat temu przechodziłem to i gdyby nie moja determinacja szukania nauczycieli dzogczen, olałbym zupełnie takie klimaty.
Przytoczę też pewną historię. Odbieram telefon i słyszę:
– Dzień dobry czy to misja buddyjska?
Odpowiadam – „Tak, słucham".
– Jestem zainteresowany buddyzmem i szukam jakiejś grupy praktykujących.
Zapytałem – „Jakiej tradycji buddyzm Cię interesuje?"
– Nie wiem… buddyzm.
Hm, pomyślałem – neofita, ale chce. „Ok, czy masz chwilę, by się spotkać?”
– Jestem ze Świnoujścia ale mogę jutro wpaść do was się spotkać.
Umówiliśmy się na kawę. Przedstawiłem mu różne szkoły tradycje, co jest podobnego i czym się różnią, objaśniłem po krótce trzy poziomy buddyjskich nauk i szkoły z nimi związane. Po kilku godzinach dyskusji powiedział:
– Chcę praktykować z wami.
– Dlaczego? – zapytałem.
– Wiesz, dzwoniłem do wielu misji buddyjskich i potraktowano mnie jak kogoś gorszego, głupiego; kogoś, kto zawraca im dupę.
Skąd ja to znam, pomyślałem. Ostatecznie otrzymał wiele nauk i zdał sobie sprawę, że nie musi porzucać niczego, a jedynie zintegrować swoją praktykę z życiem, z rolą męża i ojca. Jego żona na początku myślała, że to jakaś sekta i była przerażona. Dziś z nią i rodziną witamy się radośnie i lubimy swoje towarzystwo.
Niejednokrotnie przyjeżdżając do ośrodków buddyjskich zauważyłem tragiczne obrazy ludzi nie budzących zaufania. Nawet nie zdają sobie sprawy, że są obrazem nauk buddyjskich, bo tak będą postrzegać ich inni. Ok , niektórzy chcą prowadzić życie joginów, nie przywiązując uwagi do materii i stanu ciała. Super jest to metoda – jeśli działa! Ale jogini żyją na odosobnieniach z dala od społecznych zasad czy norm. Europa to nie średniowieczne Indie, nikt takich nie będzie uwielbiał i sponsorował! W innym wypadku ich wizerunek jest bliższy bezdomnym lub tzw. „żulom” i raczej nie reprezentują kogoś, komu chciało by się zaufać. Wchodząc do świątyni, często zobaczycie ludzi straumatyzowanych, przegranych, usiłujących stłamsić siebie w celu bycia postrzeganym jako ktoś święty lub współczujący, gdzie ich wnętrze aż kipi od złości na stan swój lub innych dookoła. Zobaczycie piękne kobiety, które na siłę zaniedbały swoje oblicze chcąc wyglądać na joginki lub przeciwnie, nawiedzonych jak naćpanych spirytualistów kreujących się na „prawie” oświeconych unoszących się wręcz 10 cm nad ziemią, zupełnie odstrzelonych od rzeczywistości. Czy ktoś stawiający sobie pytanie jak wyzwolić się z cierpienia samsary zechce w takich ludziach przyjąć schronienie? W nieudacznikach, narzekających na swoją sytuację i usprawiedliwiających swoje lenistwo i próżność złą karmą? Czy zaufalibyście takim ludziom? Powierzylibyście swój czas i fragment życia?
To bardzo smutne, że ludzie otrzymujący wiele inicjacji tantrycznych, nauk, wskazań a nawet wprowadzeń w naturę umysłu przez nauczycieli dzogczen jedyne co potrafią to jęczeć jaka samsara jest trudna, a pytania do nauczycieli są na poziomie własnych prozaicznych spraw, np. jaką praktykę robić, by znaleźć pracę, lub partnera, lub wygrać w totka. Na ostatnich wykładach widziałem praktykujących po 30-40 lat i wiem, że spotkali wielu wielkich nauczycieli, a wyglądali jak ze spotkania grupy terapeutycznej ludzi z zaburzeniami postrzegania i tożsamości. Nie widziałem nikogo, kto promieniował radością, choćby z samego faktu, że dostał najcudowniejsze wskazania na świecie; że spotkał buddhadharmę! Zbici, zniszczeni, zasmuceni, przegrani, poddani… jakie to smutne. I to ma być schronienie dla innych ludzi? Wielu z tych praktykujących przyjęło ślubowania bodhisattwy, co oznacza, że obiecali wszystkim istotom, że zrobią wszystko – ale naprawdę wszystko co w ich mocy – by wyzwolić wszystkie istoty z samsary. A oni nawet sobie nie dotrzymują słowa. Nie pomagają nawet sobie! Czy tacy ludzie przyjęli schronienie? Czy zaufali buddom? Czy nadal tak bardzo wierzą w realność swojej egzystencji, jaźni, i realność zjawisk!? Czy rzeczywiście przyjęli ślubowania? Jakie to smutne!
Wielu widziałem takich, co przyjęli ślubowania tantryczne Ngakpy wraz z trawangiem, a stali się bezużyteczni, leniwi, żyjący na plecach innych jak pasożyty, a powodem do ścięcia czy przycięcia włosów był ładny wygląd lub staranie o lepszą pracę! Czy takim osobom można zaufać? Czy w nich przyjąć schronienie? Ale też tacy ludzie posłuchali złych przewodników którzy wybili im z głowy że są ngakpami, bo z drugiej strony nie dziwię się, widząc podejście nauczycieli do zachodnich uczniów. Do parteru! Ja na tronie, a wy malućkie kreatury trzaskać pokłony, bo ja reprezentuję buddyjska arystokrację i masterclass systemu manipulacji waszymi głupimi umysłami. Co chcecie? Macie kolejny raz robić ngondro! Ja jestem tym, co wie lepiej co jest dobre dla waszego życia. Jak powiem wam, że słodkie to gorzkie, to wy malutcy macie w to uwierzyć! Niestety, wielu, ale na prawdę wielu nauczycieli przyjeżdżających na zachód traktuje uczniów jak sponsorów i sługi. Przyjrzyjcie się. Czy przypadkiem was to nie spotkało, czy przypadkiem nie tkwicie w takiej matni. Mówią o świętej dharmie, a kupczą bajkami o niej, nie dając konkretnych wskazań. A ludzie jak barany na rzeź.
Ostatnio zadałem pytanie wizytującemu Rinpocze – „Czy nie jesteś zdziwiony, że twoi straumatyzowani uczniowie nie zadają pytań?” Odpowiedział – „A dlaczego mieli by pytać, może mi ufają!” Odparłem, że to właśnie pytania pchnęły Sidhartę w drogę do oświecenia. Rinpocze odrzekł „Moje nauki są widocznie dobre i zrozumiałe.” Kontynuowałem – „Gdy ludzie medytują, pojawia się wiele wrażeń, które – jedne zwodnicze, inne wyzwalające – należy skonsultować z kimś, kto zna takie sytuacje. Rinpocze skwitował to tylko w ten sposób – „Widocznie moje są przejrzyste i nie mają wątpliwości.”
Po tej rozmowie, na jego wykładzie, mimo – zdawało by się – bardzo precyzyjnych wyjaśnień, z powodu słabej znajomości angielskiego wylewał się bełkot wprowadzający w pomieszanie. Mylił nazwy kanałów i stron, mylił cztery z trzy, a wyjaśnienia były jak dla mnichów, gdzie padały twierdzenia, że, na przykład, kanał centralny zaczyna się w pępku. Tak? Każdy, kto troszkę poczytał lub posłuchał świeckich nauczycieli wie, że dużo niżej. Gdy tłumacz obeznany w temacie zauważył pomyłkę i delikatnie zwrócił uwagę, że prawa to nie lewa strona, oburzony Rinpocze był wręcz zdenerwowany. Czas upadku kalpy; nie we wszystkich wypadkach, ale w większości, praktykujący i lamowie łamią swoje ślubowania, przez co kreują twór feudalny sfrustrowanych, straumatyzowanych, poddanych ludzi, prowadzonych przez mnichów kreujących się na książąt z bajki z Rolexami na rękach, pławiących się w luksusach. Zanim kolejny raz usłyszysz, że jesteś niegodzien czegoś lub coś musisz zrobić, zadaj pytanie nauczycielowi, a jeśli nie będziesz mógł zadać pytania to odwróć się na pięcie i poszukaj kalianamitrę, czyli dobrego duchowego przyjaciela, który poprowadzi cię i ukaże twoją twarz buddy. Nie podążaj za tymi, dla których jesteś jedynie portfelem i sługą. Zadaj sobie pytanie – co jest ważniejsze niż nauki buddów i czy dało ci to szczęście? Czy jesteś schronieniem dla innych? Wsparciem? Czy umiesz podać rękę i wskazać dobrego nauczyciela? Tacy ludzie powinni kreować obraz sangi. Bycie spirytualnym, dobrym, pomocnym, współczującym człowiekiem to nie znaczy bycie przegranym i słabym, nieatrakcyjnym i sfrustrowanym! Dharma z prawdziwie praktykujących joginów robi ludzi silnych, konkretnych, otwartych, światłych, będących wsparciem i z siłą pchającą do przodu na ścieżce buddyjskiej. Padmasambhawa powiedział: „Największym wrogiem joginów jest strach i zwątpienie!” Jeśli schroniłeś się w Jego naukach, nie masz strachu i nie masz zwątpienia; jesteś jak On. Jeśli jednak jest inaczej, to czy rzeczywiście przyjąłeś schronienie w buddzie, dharmie i sandze? Moim zdaniem – absolutnie nie!.
Myślę, że po tym artykule wyleje się lawina hejtu i opluwania, ale jeśli choć jedna osoba zastanowi się czy jest schronieniem dla poszukujących, czy jest wsparciem dla innych istot, czy jest radością i codziennym odkrywaniem równości podstawy samsary i nirwany, to warto było to napisać.
Dla dobra wszystkich czujących istot w dniu dziesiątym z radością w sercu z wyboru buddyjskie ścieżki życzę wam wszystkim wytchnienia w czystej podstawie- Sarva Mangalam
N.J.Y.D.

01/08/2024

🇵🇱 Lama Vajranatha TRZY CYKLE NAUK DZOGCZEN - style praktyki, integracja w życiu codziennym.
10-11.08.2024 w godzinach 14:30-18:30 Seminarium via zoom.

🇬🇧 Lama Vajranatha – THREE CYCLES OF DZOGCHEN TEACHINGS - practice styles and the integration of practice with everyday life.
Aug 10-11 2024, 2:30pm-6:30pm GMT+1, online seminar via Zoom.
Registration link coming soon.

14/06/2024

Pod tym postem usunięto mój komentarz. Pewnie wydał się obraźliwy wobec Dalajlamy. Ale to wynik chyba strachu a nie zrozumienia tego co napisałem. Więc przytoczę go tutaj w nieco rozwiniętej formie!
Moi Guru zawsze powtarzali: „…nie słuchaj co mówią, patrz na ich czyny i jak żyją!” W ostatnich latach mieliśmy dokładny obraz tego czym bywa współczucie bez mądrości! Dziś już oficjalnie mówi się procesach zbiorowych wobec firm które zaserwowały preparaty na COVID-19 zwane szczepionkami, o zupełnym braku skuteczności ich, zdegradowanych ciałach przez NOPy czy przerażającej liczbie zgonów.
Lamowie namawiający z całym współczuciem do przyjęcia tych preparatów wykazali się totalnym brakiem wiedzy medycznej ( no nie muszą bo ich profesja myślą że nie zakłada tego) brakiem mądrości i totalnym brakiem wglądu! Potwierdza to że studiowanie Madiamiki i medytacji siamaty (tyb. Shine) bez głębszego wglądu jest tylko paplaniną erudytów. Guru (tyb. Lama) to ten który prowadzi. Jakim brakiem odpowiedzialności wykazują się ludzie którzy decydują się prowadzić innych ludzi sami nie posiadający wglądu. To tak jak by na profesjonalnym kursie ratownictwa morskiego wykładowca był ktoś kto nie umie pływać i niegdy nie ratował niej istoty. Ryzykowne kończyć taki kurs.
Moi Guru powtarzali i powtarzają również: „ to twoje życie, zanim oddasz je w ręce innego człowieka (Lamy) sprawdź go, zadawaj pytania, nie atakuj głupią logiką ale zapytaj dlaczego powinieneś coś robić a coś nie robić? Po co wykonywać takie czy inne medytacje lub rytuały? Gdzie jest ich źródło? Z jakiego cyklu są to nauki? Czy jest to przekaz w poglądzie sutrycznym, tantrycznym czy upadesha? Czy jest to dogmat kulturowy czy esencjonalny przekaz?”
Obserwuję dziś wielu ludzi chcących praktykować Buddha Dharmę a niestety zaserwowano im sekciarski Lamaizm, Tybetaninizm, Japonizm,Shrilancyzm itp lekko liźnięty smakiem nauk Buddy i zapachem Dharmy.
Buddyzm to nie jest wiara, a pragmatyczny trening własnego umysłu by uwolnić się od nawyku samsarycznego postrzegania świata by ujrzeć jego czystą naturę! Było i jest wiele tradycji buddyjskich i realizacja stanu Buddy jest stanem Buddy który jest wolny od bycia Tybetańczykiem, Japończykiem, Hindusem, Polakiem czy kim kolwiek innym. Tworzenie podziałów jest totalnym niezrozumieniem tego stanu.
Na przykładzie Buddy Siakyamuniego widać że materializm nie wyzwala, życie ascety również nie wyzwala, wiara i wizyta w niebiosach bogów również nie! Dopiero wgląd w naturę umysłu po za koncepcją uwalnia od cierpienia samsary.
Jeśli pragniecie wyzwolenia dla siebie i innych zweryfikujcie swoich nauczycieli. Budda to nie policjant a Dharma to nie kajdany, a zaufanie powinno być do wglądu i mądrości Guru a nie do tytułu i brokatów!

Sarva Mangalam
N.JYD

10/02/2024

Happy Losar! O 15:00 rozpoczynamy obchody Nowego Roku 2151 Drewnianego Smoka!

12/01/2024

Życie i śmierć.
Koniec roku (wg.tradycji tybetańskiej) się zbliża i skłania to trochę do refleksji i podsumowania. Ostatnie miesiące obfitowały w wydarzenia ukazujące kruchość życia ale również podejście osób uważających się za buddystów do tematu śmierci. To też pokazuje dokładnie ich życie. Przedstawię wam kilka sytuacji i może spowodują przemyślenia nad własnym poglądem i praktyką.
W Polsce od wielu lat, już prawie pół wieku buddyzm rozkwita, a praktykujących przybywa. Przyjeżdża wielu nauczycieli różnych szkół i linii buddyjskich dający nauki na wszystkich poziomach zrozumienia. Bardzo mocno rozwija się pogląd sutryczny gdyż jest on bliski poglądowo z religiami księgi, które tworzyły kulturę europy. Dobro, zło, czarne, białe łatwo odróżnić. Wielu tzw tantryków nadal utrzymują pogląd sutryczny, ba nawet wielu uznających się za dzogczempów myli ignorancję z tym poglądem. To tworzy pewien mix daleki od esencji nauk buddów. Ale do rzeczy. Rok temu zmarła jedna z wieloletnich praktykujących. Zawsze uważali się za „Tych Prawdziwych” uczniów jednego z rinpoczów który przyjechał do Szczecina w 1992 roku, a potem założył ośrodek na południu Polski. Gdy tylko przyjeżdżał jakiś lama to kilka osób biegało z albumem zdjęć pokazując że to właśnie oni są tym skarbem sangi. Nie oceniam osobistego podejścia do praktyki każdej z tych osób ale takie zachowanie jest conajmniej małostkowe. Po śmierci Rinpocze nigdy nie zaprosili jego syna czy innych lamów z tej tradycji, więc ja to zacząłem robić. Trzymali się tekstu który wymagał wielu korekt no ale do głowy im nie przyszło że należy to zrobić. O zrozumieniu wysokiej tantry(a tekst dużej sadhany z tego cyklu pochodził) i świadomości pewnych elementów w tantrze zupełnie nie było mowy. Gdy zarzucono mi że w naszej gompie praktykujemy gniewne formy nawet nie zdali sobie sprawę że w tej sadhanie która tak z oddaniem praktykują jest tylko raz Padmasambhawa w łagodnej formie natomiast dwukrotnie pojawia się jako bardzo gniewna forma. To w kwestii wstępu.
Gdy zmarła koleżanka praktykująca mąż był tak nadgorliwy że zamówił praktyki w różnych tradycjach i gompach m.in. w świątyni zen. Opat świątyni przedstawił cykl praktyk wg Soto Zen i było to rozciągnięte w czasie. W między czasie poproszono nas o rytuał przed kremacją. Ze względu na to, że była to osoba praktykująca w tradycji Ningma i bardzo oddana Guru Rinpocze wraz z sangą wykonaliśmy rytuał Phowa i to z bardzo dobrym skutkiem. Był to odpowiedni dzień i koleżanka szybko pojawiła się przed obliczem Padmasambhawy a serce Guru Widiadhary wręcz wciągnęło ją do siebie. Wiele pozytywnych znaków potwierdziło że Phowa się udała. Po tym rytuale nastąpiło spalenie ciała. I koniec. Po tym nie powinno się wzywać, przywoływać czy nawoływać zmarłej. Wszelkie rytuały są zbędne, a jedynie co można zrobić to pudze w intencji spokoju rodziny i bliskich. No niestety tej mądrości zabrakło. Mąż nadal biega ze zdjęciem i prosi lamów o błogosławieństwo dla zmarłej żony. Nie informując Lamów, że został wykonany rytuał przeniesienia świadomości do Zangdokparli, może wtedy uświadomili by zranionemu sercu, że to zupełnie bez sensu. On jednak twierdzi, że żona go odwiedza. I tu kolejny brak wiedzy mimo 30 lat „praktyki” niestety nie wnikliwej! A to dlaczego! Jest pewna klasa demonów które są bardzo przebiegła i tylko czyhają na takie okazy. Z aury zmartwieńca, wdowca czy stęsknionego kochanka łatwo czytają cechy osoby która odeszła, przekształcają się w nią manifestując, używają barwy głosu i wciągają siłę życiową od poszkodowanego. Często namawiają z przekonaniem: „…dołącz do mnie, tęsknię za tobą” Wtedy nie trudno o desperacki akt samobójczy. Wtedy kolejne demony zlatują się jak do padliny i kradną świadomość denata. W tym stanie może się błąkać stulecia nie mogąc wejść czy przejść bardo śmierci i odrodzenia. Współczuję praktykującym, którzy popadli w stan pomieszania i nie słuchają braci w dharmie ostrzegających o tych demonach. Czy rzeczywiście takie podejście jest podejściem praktykującego nauki Buddów? Egoistyczna tęsknota ponad naukami! ? Moim zdaniem totalny brak poglądu.
Teraz przedstawię kolejną śmierć i proces bliskiej mi osoby pochodzącej z Mongolii. Była żoną jednego z Mongolskich lekarzy i świeckiego lamy z tradycji „czerwonych czapek” ( czyli Ningma - co jest rzadkością w Mongolii) i moim wieeeeloletnim przyjacielem. Sama nie wchodziła w wysoką tantrę. Miała ogromne oddanie do Czenrezika i Buddy Amithaby. Osoba o pięknym sercu, kochana, uczynna wspierająca męża we wszystkim. Wiele osób znało jej przepyszne kimchi, buttz i bansh. Kochała mnie jak brata. Jej życzeniem było bym ja wraz Sangą odprowadził ją po śmierci. Poprosił mnie o to jej mąż. Ze względu na różnice kulturowe w Polsce trudno jest przeprowadzić długi proces Bardo Tydrol więc postanowiliśmy zrobić inne rytuały i zakończyć rytuałem Phowa do krainy Buddy Amithaby. Tak też się stało. Kolejne pomyślne znaki, a rytuał przeszedł zupełnie gładko bez przeszkód. Gdy poinformowałem męża i bliskich o tym rytuale mimo smutku z utraty bliskiej ucieszył się i wyraził ogromną wdzięczność. Gdy zadzwonili do niego ludzie z Mongolii i powiedzieli, że modlą się o to by się odrodziła blisko rodziny, on zdenerwował się i kategorycznie zakazał jakichkolwiek praktyk i wołania jego żony. Powiedział: „…ona została odprowadzona przez lamów Ningmapy do świata Amithaby, miała to wielkie szczęście i jest tam radosna i bez cierpienia praktykuje w wielkiej błogości. To okrutne wołać ją do tego miejsca cierpienia z egoistycznych powódek!” To pokazuje znajomość nauk i zaufanie do nich!
Jest jeszcze jedna historia którą chcę przytoczyć . Dwa lata temu na jednym z forum buddyjskich pojawiło się zapytanie ze zdjęciem sadhany Simhamuki kto może udzielić nauk i przekazu tej formy Dhakini. Padało tam wiele komentarzy bardzo negatywnych że to tajemna sadhana i skąd on ją ma itd itp. Ja napisałem : napisz na priv. Odezwał się. Praktykował 27 lat w Diamentowej Drodze i był uczniem Lamy Ole. Po blisko dwugodzinnej rozmowie wyraził chęć przyjechania na wykłady do naszej gompy. Posłuchał nauk Lamy Vajranathy. Potem spędziliśmy jeszcze wiele wieczorów na praktykach i wyjaśnieniach. Pogląd miał tak niestabilny a wiedza była wielkim pomieszaniem. Gdy przyjechał był przekonany że był praktykującym buddyzm 27 lat. Po kilku tygodniach stwierdził że absolutnie nie miał pojęcia czym jest buddyzm i ta**ra. Zaczął się czuć dość słabo no nic dziwnego dietę miał przerażającą podlej jakości mięso popijane energetykami w ilościach ogromnych. Na szczęście zrozumiał że palenie szlugów to łamanie samaja mandali ciała i szybko rzucił je. Był przekonany że prawdziwy buddysta nie piję alkoholu. Podałem mu tekst ofiarowania alkoholu napisany przez CR Lamę a sygnowany przez Dudjoma Rinpocze z zapytaniem czy uważa tych wspaniałych Guru za kłamców, a słowa Padmasambhawy za kłamstwo?! Zmienił zdanie i wino oraz zrozumienie tantry pojawiło się w jego życiu. Po kilku miesiącach wykryto u niego raka. Bez zwątpienia zaczął medytacje i rytuały wg wskazań. Przyjął niestety trzy sesje chemioterapii mimo alternatywnych metod leczenia. Miał różne chwile ale byliśmy w kontakcie i miał ogromne wsparcie sangi. Rak zniknął lecz ciało umierało z powodu przyjętej chemii. Praktykował z oddaniem, a wszelkie wątpliwości były rozwiewane. W między czasie stwierdził, że czuje się częścią sangi i VLamę przyjął za swojego rdzennego Guru. Dostał nowe imię dharmy. Podczas jednej z ostatnich rozmów telefonicznych powiedział: „Najbardziej czego pragnę to przed śmiercią zobaczyć się jeszcze z tobą , sangą i VLama i zrobić wspólnie praktyki” Ciało jednak się poddało. Zmarł. Rodzina nie wiedziała jak to powinno wszystko wyglądać ale skontaktowaliśmy się i dzień przed kremacją zrobiliśmy ganapudżę, a podczas niej rytuał Phowa. Był z nami Lama Vajranatha. Podczas praktyki wszyscy mieli bardzo silne wrażenie obecności jego w gompie jak by jego pragnienie się spełniało. Wolny od cierpienia ciała momentalnie pojawił się pośród sangi podczas pudży. Phowa była czymś niesamowitym. Wykonaliśmy przeniesienie do serca Phadmasambhawy. Po pierwszej serii miałem problem z utrzymaniem wuzualizacji bo Padmasambhawa zmieniał się w Dorje Drolo. Pomyślałem, że to może dlatego, że jest to praktykowana przeze mnie forma Guru. Ale starałem się nie rozpraszać. Ale mimo przywoływania formy Guru w łagodnej formie co chwilę zmieniał się w Dorje Drolo. W ostatnim momencie poczułem jak by powietrze stało się lekkie i wszystko bardzo wyraźne. VLama odrócil się do mnie i zapytał: „ bardzo było czuć jego obecność….czy on praktykował Dorje Drolo?” Odpowiedziałem : „ tak odkąd zrozumiał, że wszystko pochodzi od Guru to wykonywał identyczny zestaw praktyk co ja, a forma Guru to była Dorje Drolo” VLama spojrzał na ołtarz i rzekł: „ gdy Puntsok pojawił się w sercu Guru Rinpocze on zmienił się w Dorje Drolo, czyli Puntsok w Zangdok Parli pojawił się w tej formie.” Pojawiły się łzy szczęścia i radość. Dobrze jest mieć kumpla w Zangdokparli. Nikt już nie tęskni, nie woła wiedząc, że gdy będzie sam chciał to zamanifestuje to co trzeba dla dobra innych istot. To przykład na to jak ważne są dobre wyjaśnienia i relacja z sangą. Jak ważny jest brak strachu i zwątpienia! I bezkresne oddanie do Guru Rinpocze.
Te trzy śmierci w naszej przestrzeni ukazują czym jest a czym nie jest praktykowanie nauk Buddów. W sangach jest wiele osobowości czasem bardzo trudnych, czasem Guru jest kontrowersyjny ale nie o to chodzi by wszyscy się uwielbiali i słodzili sobie. Powinni rozumieć nauki, wspierać się, a po każdej pudży niesnaski powinny ucichnąć, a praktykujący powinni starać się nie dzielić sangi przez własne dualistyczne uprzedzenia. Bo przede wszystkim zamyka to im drogę do przebudzenia.
Dziś market spirytualny jest pełen new ageowego chłamu ale też bełkotu lamów traktujących ludzi zachodu jak dojne krowy i sługusów. Lamów promujących lamaizm, a nie dharmę. Zawsze będę miał w głowie słowa Dudjma Rinpocze które wypowiedział do Lamy Vajranathy: „ …John nie słuchaj głupich ciasnomyślacych lamów!” Oraz słowa CR Lamy : „…Vajranatha pamiętaj że jak zaczniesz mówić co wiesz o tych lamach to Cię otrują!”
To wasze życie! Bardzo starannie dobierajcie Guru pamiętając ostatecznie że nie ma Guru na zewnątrz, a jedynie Wasza własna natura umysłu jest waszym jedynym Guru! Guru, którego słuchacie musi być Waszym przyjacielem na ścieżce dharmy aby mógł was wprowadzić w naturę umysłu musicie z nim jeść, pić, spać, rozmawiać o wszystkim bo musi znać wasze wady, zalety, ograniczenia i poglądy na życie. Wtedy dobry Lama znajdzie sposób by ukazać wam waszą własną pierwotną naturę umysłu. Nie musi to być wielki Rinpocze na tronie…a nawet lepiej jak nie jest hahaha bo tak daleko od was będzie wasz wewnętrzny guru. To musi być Kalianimitra - dobry duchowy przyjaciel.
Mam nadzieję, że ten tekst przyniesie pożytek praktykującym z otwartymi umysłami….bydło pozostanie w oborze. ( gdyby ktoś miał wątpliwości co do określenia głupków nazywających się praktykującym mianem bydła to polecam teksty Dudjoma Rinpocze )
Sarva Mangalam.
N J Y D

Chcesz aby twoja firma była na górze listy Kościół w Szczecin?
Kliknij tutaj, aby odebrać Sponsorowane Ogłoszenie.

Strona Internetowa

Adres


Szczecin
ŚLĄSKA12/1270-432

Inne Szczecin kościoły (pokaż wszystkie)
Adwentyści Szczecin-Niebuszewo Adwentyści Szczecin-Niebuszewo
Ulica Kadłubka 18b
Szczecin, 71-521

Oficjalny profil zboru Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego w Szczecinie-Niebuszewo w serwisie Facebook. Więcej aktualności, zapowiedzi oraz relacji z wydarzeń: www.szczecin.adwenty...

Церква Siloam Szczecin Церква Siloam Szczecin
5 Lipca 46
Szczecin, 71-713

Ми-церква Бога живого!! Бог любить тебе не дивлячись ні на що!Пам"ятай це!! Wellcome Home!! Добро пожаловать домой ❤️

Parafia NMP Matki Kościoła w Bezrzeczu Parafia NMP Matki Kościoła w Bezrzeczu
Ulica Kościelna 2/Bezrzecze
Szczecin, 71-228

Żyjemy według słów naszego świętego patrona Josemaría Escrivá de Balaguer Nawrócenie jest

Dzieci Boga Dzieci Boga
Szczecin

Jesteśmy Dziećmi Boga Żywego. Pragniemy szerzyć jego wiarę wśród wszystkich ludzi.

Kościół w dobie koronawirusa Kościół w dobie koronawirusa
Ulica Pawła VI 2
Szczecin, 71-459

Katedra Teologii Systematycznej Instytutu Nauk Teologicznych US zaprasza na międzynarodową konfere

Synowie Boga Synowie Boga
Szczecin

Synowie Boga Żywego.

Narodowy Apostolski Kościół Katolicki - Szczecin Narodowy Apostolski Kościół Katolicki - Szczecin
Ulica Chobolańska 1
Szczecin, 71-023

Strona Kościoła: www.ncacus.pl

Młodzi w Ruchu Młodzi w Ruchu
Przyjaciół Żołnierza 45
Szczecin, 71-670

Jesteśmy grupą młodych osób, która stara się żyć według wartości katolickich ✞

40 DNI POKUTY 40 DNI POKUTY
Szczecin, 71-795

Wspólnota Dom Baranka Wspólnota Dom Baranka
Pocztowa 22
Szczecin, 70-361

Jesteśmy grupą młodych osób, która stara się żyć według wartości chrześcijańskich. Wzmacniamy się wspólnie duchowo, wspieramy się, aby iść drogą ku wieczności. Pragniemy żywego Bog...

Centrum Formacji Świeckich przy Wspólnocie Sióstr Uczennic Krzyża Szczecin Centrum Formacji Świeckich przy Wspólnocie Sióstr Uczennic Krzyża Szczecin
Kościelna 4a
Szczecin, 71-834

W roku 2007 zrodziła się inicjatywa poszerzenia propozycji formacyjnej Wspólnoty Sióstr Uczennic Krzyża. Powstało Centrum Formacji Świeckich. Działalność Centrum stanowi próbę real...

Duszpasterstwo harcerzy  w Szczecinie Duszpasterstwo harcerzy w Szczecinie
KU SŁOŃCU 124
Szczecin, 71-080

W każdą 3 niedzielę miesiąca zapraszamy harcerzy i skautów na mszę harcerską w kaplicy Szkó?