Chór Kameralny Auxilium

Zespół złożony z krakowskich muzyków, których poza pasją do śpiewu połączyła również przyjaźń.

Misja: Tworzyć i promować muzykę chóralną dostępną dla szerokiego grona odbiorców, zrywając z tradycyjnym modelem koncertu chóralnego poprzez włączanie innych rodzajów sztuki. Wizja: Jesteśmy nowoczesnym, nietuzinkowym punktem na mapie kulturalnej Krakowa, a w dłuższej perspektywie – Polski. Tworzymy autorskie podejście do chóralistyki
i odświeżamy obraz muzyki wokalnej.

13/12/2023

Kolejny wpis w cyklu poświęcony jest zespołowi instrumentalnemu Forum Kwartet. Mieliśmy okazję z dziewczynami współpracować przy tworzeniu naszego zjawiskowego teledysku (link w komentarzu). Suitę Holsta na kwartet smyczkowy przearanżował dla nas Wojciech Ilski, a dziewczyny z Forum Kwartet fantastycznie to opracowanie wykonały.
Kilka słów o kwartecie:
Zespół powstał w 2018 roku. Z zaangażowaniem przybliża współczesnym odbiorcom muzykę instrumentalną. Kwartet organizował koncerty w wielu miejscach takich jak Teatr w Krakowie - im. Juliusza Słowackiego, Kopalnia Soli w Wieliczce, Zamek w Korzkwi, CKPiR w Zielonkach, czy Kluby Kultury w Przegorzałach oraz GOK w Zabierzowie.
Forum Kwartet produkuje klipy, w których klasyczne brzmienie instrumentów łączy z piosenkami popularnych artystów takich jak Dawid Podsiadło (Małomiasteczkowy), Bradley Cooper i Lady Gaga (Shallow), zespół Republika (Biała Flaga). Występuje również na festiwalach integrujących muzykę elektroniczną z klasyczną (INTRO Festival w Racioborzu). W 2019 roku zrealizował w Studiu Luma na Zabłociu koncert, podczas którego można było usłyszeć muzykę minimalistyczną Philipa Glassa oraz Wojciecha Kilara z symultanicznym pokazem filmów dadaistycznych. Jednocześnie aktywnie uświetnia muzyką ważne wydarzenia okolicznościowe, śluby i inne ceremonie.

Photos from Chór Kameralny Auxilium's post 06/12/2023

W ramach naszego cyklu prezentujemy kolejną osobę, bez której Auxilium nie byłoby tym, czym obecnie jest. Łukasz Opaliński – fotograf, przyjaciel Auxilian, nasz wierny słuchacz. Autor zdjęć z koncertów, prób i wyjazdów. Operator kamery i reżyser, który współtworzył cudowny teledysk „Christmas Day”. W formie wywiadu opowiada w skrócie o swojej ścieżce kariery.

Auxilium: Jesteś już uznanym fotografem, ale od czegoś to się wszystko kiedyś zaczęło. Od czego? Jakie były początki?
Łukasz Opaliński: Początki były analogowe, a zaczęło się od tego, że tata miał aparat. Pewnie mało oryginalna historia :) I nie pamiętam już dzisiaj, czy chciałem robić zdjęcia, bo mnie to zaczęło interesować, czy dlatego, że on miał aparat, więc ja też chciałem mieć. Często na rodzinnych spotkaniach tata wyciągał projektor warszawskiej produkcji Diapol, rozwijaliśmy ekran perełkowy i raczyliśmy się wszyscy oglądaniem slajdów. I może te ochy i achy, zachwyty nad zdjęciami powodowały, że też chciałem, aby moje zdjęcia były kiedyś oglądane i podziwiane. Projektor i pudła pełne slajdów mam do dzisiaj. Schowane w szafie – leżą i czekają, aż komuś się znów zachce walczyć z zacinającymi się w mechanizmie podajnika ramkami i oglądać wyblakłe lub przeinaczone kolory orwowskich klisz.

A: Mało oryginalna historia? Nawet jeśli, to na pewno jest pełna pasji. A czym się zajmowałeś, zanim zostałeś fotografem?
ŁO: Fotografowałem od dziecka, więc niczym wcześniej się nie zajmowałem :) Ale tematyka tamtych zdjęć bywała abstrakcyjna lub bardzo prozaiczna – kwiatki, robaczki, widoczki... z czasem coraz bardziej świadoma i z racji ograniczonej liczby klatek na filmie, ale i samej liczby negatywów może stawała się bardziej wyczekana i wykalkulowana, bo trzeba było sobie zadać pytanie, czy aby na pewno to, na co kierowało się obiektyw, jest warte poświęcenia jednej z 24 lub 36 klatek założonego w aparacie negatywu. Zwykle nie było i z tych kilku rolek przywiezionych z wakacji parę zdjęć było dobrych. Ale robiło się film do końca, żeby móc dać go do wywołania jak najszybciej po powrocie do domu, bo oczekiwanie na możliwość obejrzenia odbitek 9x13 (a czasem 10x15 jak się miało trochę więcej kieszonkowego) wydawało się nie mieć końca.
Jeśli uznać, że stałem się fotografem bardziej świadomym dopiero jako dorosły człowiek, to zanim się nim stałem, ukończyłem technikum poligraficzne w ZSPK w Krakowie. Przez prawie rok pracowałem w zawodzie w drukarni. W tym czasie zacząłem podkradać tacie jego kamerę cyfrową i nagrywać filmy. Później blisko 10 lat pracowałem w wydawnictwie edukacyjnym. Licencjat zrobiłem z informatyki w zarządzaniu, a magistra z zarządzania na UJ, a równolegle zacząłem studiować w Krakowskiej Szkole Filmowej im W. J. Hasa w Krakowie.

A: A jakie miałeś stanowisko w tym wydawnictwie edukacyjnym? Było to coś związanego z ukończoną przez Ciebie szkołą poligraficzną lub studiami z zarządzania?
ŁO: W wydawnictwie pracowałem jako fotograf, operator kamery i montażysta filmów dydaktycznych z zakresu fizyki i chemii. A robotę tę dostałem dzięki przyjacielowi, który bez mojej wiedzy zaniósł jakieś moje filmy z wakacyjnych wyjazdów i w wydawnictwie może doceniono poziom realizacji, bo raczej nie tematykę :)

A: Ach, czyli w ten sposób zacząłeś zarabiać na swojej pasji... No dobrze. To jaki typ fotografii najbardziej Ci się podoba? Jakie zdjęcia najbardziej lubisz robić?
ŁO: Zawsze podobała mi się szeroko pojmowana reklama. Od prostych, choć nie zawsze tak łatwych do zaświecenia zdjęć packshotowych po skomplikowane aranżacje z rozbudowaną scenografią, wymagającym oświetleniem, przemyślaną narracją. Reklama foto i wideo urzekała mnie kiedyś hasłami w stylu „Mariola o kocim spojrzeniu” czy pomysłami – np. gość, który sprzątając knajpę, próbuje zanucić „Getuppaaaa”… i my nie wiemy, o co chodzi, ale on za moment, patrząc na zegarek, wyczekuje na ulicy przed tą knajpą na auto, które pędzi tak szybko, że słychać tylko „getuppa”… a po cięciu przenosimy się do clio, w którym leci z radia James Brown. Albo prostotą reklamy kremu na noc: na ciemnym tle leży okrągłe granatowe pudełeczko z uchylonym wieczkiem i biały krem widoczny w środku przyjmuje kształt księżyca – na plakacie widnieje tylko napis – „Nivea na noc”. Genialne!
Na wyjazdach, jeśli mam ze sobą aparat, przemieniam się w japońskiego turystę i przywożę po kilka tysięcy zdjęć z kilkudniowej wycieczki. Udziela mi się ten dziecięcy stan, że wszystko mnie fascynuje i uważam wtedy, że warte jest uwiecznienia. Zwykle nie jest, ale teraz nie ogranicza mnie 36 klatek i parę negatywów w plecaku. Cyfra nie kosztuje, dopóki nie trzeba wymienić lustra albo migawki.
Zawodowo chętnie fotografowałem żywność, choć to jakoś nie brzmi. Fotografia kulinarna znacznie lepiej. Fotografia foodowa – nie lubię amerykanizmów i próbuję sam się tego wystrzegać, ale jakoś to jest dla mnie pojemniejsze określenie. Fotografowałem więc dla kawiarni, piekarni, cukierni, restauracji i plus był taki, że prawie wszystko po sesji nadawało się do zjedzenia, więc większość sesji, które na początku drogi robiłem u siebie w mieszkaniu, kończyła się imprezą i wyżerką ze znajomymi, którzy wpadali „posprzątać”.
Dzisiaj, fotografując komercyjnie, lubię współpracę z firmami kosmetycznymi, a minimalistyczne aranżacje i packshot to najczęstszy rodzaj zdjęć, które robię. Otwieram się też na lookbooki dla mniejszych marek odzieżowych i producentów akcesoriów wszelakich.

A: No dobrze, to teraz porozmawiajmy o Twoim CV. Z jakimi markami współpracowałeś dotychczas jako fotograf? Z których współprac jesteś najbardziej dumny, zadowolony?
ŁO: Wśród tych, które wiele mnie nauczyły i w większości dawały też dużo satysfakcji fotografowałem kosmetyki dla: Paese Cosmetics, Flagolie, Berkovicz Tatra Cosmetics, LBLA Cosmetics & Co, Amway, zegarki Gino Rossi, biżuteria Iwony Tamborskiej, odzież i akcesoria sportowe Presto, packshoty dla Answear, okulary dla Moloka, Kanza, słodkości dla Lajkonik – Piekarnia i Kawiarnia, wyroby garmażeryjne „U Jędrusia”.
Lubię też projekty, na których niekoniecznie muszę zarobić, ale wychodzę z założenia, że nie muszę też do nich dokładać. Współpracuję czasem z Dawidem Halotą, z którym działamy filmowo od czasu wspólnego studiowania w KSF, przy produkcjach dla Polskiego Związku Głuchych i mamy parę pięknych i szlachetnych projektów za nami. Jestem też autorem zdjęć do kalendarza – na zdjęciach dzieci i młodzież z wadą słuchu pozują, pokazując kolejne znaki polskiego języka migowego i to jest urocza sesja!
Z sympatycznych projektów fotograficznych miło też wspominam Wasze sesje portretowe, reportaże z koncertów oraz współtworzenie teledysku. Nie raz zdarzało mi się towarzyszyć Wam na próbach i retuszować w tym czasie pilne zdjęcia dla innych klientów. Miło jest Was obserwować, jak się docieracie i rozwijacie.

A: No, no, już bez wazeliniarstwa! A teraz jak to jest z Tobą – czy faktycznie szewc bez butów chodzi, czy stajesz czasem przed obiektywem?
ŁO: W moim wydaniu szewc czasem coś przymierzy. Bywam przed obiektywem, choć dużo lepiej się czuję, patrząc przez wizjer aparatu. Czasem pozwalam sobie zapozować komuś, bo to uwrażliwia mnie na obawy, jakie może mieć ktoś, komu przychodzi pojawić się przed moim obiektywem. Pozując, sam oczekuję pokierowania mną przez osobę fotografującą, więc zbieram doświadczenia, aby precyzyjniej i prościej komunikować się potem na swoich planach z modelami i modelkami. Staram się nie oczekiwać konkretnego efektu pozując, zdaję się na czyjąś wizję. Z komercyjnymi modelami pracuje się łatwiej, bo mają obycie i doświadczenie. Mnie przychodzi czasem pracować z naturszczykami przy własnych projektach portretowych i wtedy umiejętność wydawania poleceń prostych, konkretnych, a zarazem dających komfort pozującym, jest kluczowa.
Dzisiaj większość jest w mediach, bombardując nas non stop relacjami i czasem z zażenowaniem patrzę, jakie treści i obraz siebie ludzie wrzucają w świat, aby na chwilę przyciągnąć czyjąś uwagę. Ja zawsze się krępowałem publicznego występowania. Po latach walki ze sobą przestałem być introwertykiem, ale zazdroszczę niektórym takiej łatwości pokazywania się w mediach. Ja tego nadal nie umiem, a przydałoby się czasem pokazać, bo jak cię ludzie nie widzą, to cię nie ma.

A: Poza praktykowaniem fotografii zajmujesz się też edukacją. Skąd ten pomysł na tę ścieżkę kariery?
Dzisiaj oglądasz filmy na telefonie, gdzie setki twórców pokazują ci, jak ustawić światło na planie i jakie to jest proste. Wystarczy obrócić lampę lub dwie, obowiązkowo pokazać swoją gębę do kamery, dać jakąś dyfuzję, postawić produkt na stoliku i koniecznie po tym wszystkim ten produkt wziąć do ręki i szybko zasłonić nim obiektyw kamery, która kręci te kulisy i już, gotowe. Mamy super fotę produktową. Dobrze też jeszcze jest posępić o lajki, łapki w górę, komentarz, dzwoneczek i subskrypcję… Teraz to są czasy…
Zabrzmię jak stary dziad, ale kiedyś to nie było czasów… a na pewno nie było takiej łatwości dowiedzenia się, jak zrobić zdjęcie twoich marzeń. Dlaczego czasza standardowa może nie wystarczyć, który plaster miodu założyć, w czym lepszy jest stripbox od dużego softboxa i odwrotnie, po co mi beautydish, jak piękniejszy nie będę? Do tego się dochodziło metodą prób i błędów, podglądaniem wszystkiego, co się da na planie filmu, który akurat kręcili na mieście, gdy tam przechodziłeś. I zza taśmy zastanawiał się człowiek, dlaczego oni tam mieli lampę z tyłu, a nie z przodu, po co im była pomarańczowa folia, na co ta duża krata przed folią itd. Nie było za bardzo kogo zapytać ani tym bardziej nie było tutoriali. Bywały za to czasem warsztaty. Rzadko i drogie. Ale tam miało się możliwość spotkać ulubionego operatora filmowego albo reżysera i móc ich oglądać w pracy na planie. No i były szkoły filmowe, nieliczne bardzo.
Gdy ja skończyłem rok walki ze sobą, aby w końcu wystąpić publicznie na wielkim forum na UJ z jakąś prezentacją, od której zależało zaliczenie ostatniego roku studiów, a przed którą się bardzo długo wzbraniałem, wygłosiłem prezentację licząc, że nikt mnie nie słucha, baba da mi zaliczenie i wyjdę najszybciej, jak się da. Ku mojemu zaskoczeniu padły pytania z sali do mojej prezentacji i finalnie wdaliśmy się w dyskusję merytoryczną z publicznością. Przez chwilę poczułem, że to fajne uczucie gadać do pełnej auli ludzi i że to może nie jest wcale takie stresujące. Jest, zawsze.
Gdy skończyłem UJ i filmówkę, zadzwonił do mnie ktoś z KSF-u i zapytał, czy nie zastąpiłbym pilnie wykładowcy, bo zachorował, a zajęcia są za kilka dni i może mógłbym pomóc. Panika i strach, ale też chęć wyjścia ponownie poza strefę komfortu, tym razem przynajmniej z tematyki, którą uwielbiałem, bo film, a nie jakieś dyrdymały z zarządzania i ekonomii. I poczucie, że mogę podzielić się z innymi swoim doświadczeniem i wiedzą, być dla kogoś pomocą, mentorem, ale nie belfrem, który rozlicza, tylko kimś na równi, kto szczerze mówi o swojej pracy, wzlotach i upadkach, to wszystko przeważyło. Zgodziłem się raz zastąpić wykładowcę, potem kolejny i kolejny, aż finalnie sam zostałem wykładowcą w Krakowskiej Szkole Filmowej. Introwertyk poszedł w odstawkę, choć do ekstrawertyka mi daleko. Łyknąłem dydaktycznego bakcyla, przez parę lat uczyłem też multimediów w Akademii Fotografii w Krakowie. W KSF prowadzę autorskie kursy z fotografii produktowej, a żeby samemu nie zostać w tyle, aktywnie komercyjnie fotografuję i staram się współpracować z różnymi firmami i osobami, ale i często asystuję innym fotografom. Doświadczeń nigdy za wiele.
A: Jak zawsze fantastycznie się z Tobą rozmawia. Dobrze się słucha takich bujnych, pełnych zaangażowania historii ludzi. Dziękuję za ten wywiad!

---
Zachęcamy do obserwowania Łukasza w jego mediach społecznościowych: na ig () oraz na fb (Apertura Studio).

29/11/2023

Grudzień to idealny czas na zakupy – bo mikołajki, bo gwiazdka... A wiecie, że robiąc te wszystkie zakupy, możecie nas wspierać?

Dzięki wtyczce Fani Mani, każdy zakup online może przyczynić się do wsparcia naszej działalności! To proste:

🧡 Zainstaluj wtyczkę Fani Mani na naszej stronie Facebook.
🧡 Kupuj w swoich ulubionych sklepach online, korzystając z wtyczki Fani Mani.
🧡 Część wydanych pieniędzy wraca do nas w postaci darowizn!
🧡 Nie ma dodatkowych kosztów ani utrudnień. Wystarczy zwykłe zakupy online, a my otrzymujemy wsparcie!

Dodatkowo Fani Mani udostępniło nam za darmo swoją domenę, dzięki czemu mogliśmy założyć stronę internetową. Zajrzyjcie na nią koniecznie (link w komentarzu)!

27/11/2023

Poznaj nas!

Na pierwszy rzut oka – trochę tajemniczy, dostojny, dystyngowany, elegancki... Jakby wyciągnięty rodem z angielskiego dworu. Można go zobaczyć, jak w stylowym kapeluszu mknie na rowerze uliczkami krakowskiego Starego Miasta. Starsza część naszej publiczności mogła by o nim powiedzieć, że jest galanty – zawsze w koszuli i marynarce.
Ale.
W jego szafie można odnaleźć również t-shirt z Dream Theater i trampki, a na playliście oprócz jego ulubionego Beethovena gości np. Nightwish. Początkowo nieśmiały introwertyk staje się na scenie wulkanem energii – wystarczy spojrzeć na jego zaangażowanie w dyrygowaniu czy wykonywaniu piosenek kabaretowych w Teatrze Camelot. Marzył zresztą o scenie teatralnej – najpierw chciał iść na aktorstwo, później na reżyserię. Ten świat mocno go fascynował i pociągał, dlatego od najmłodszych lat biegał już po legendarnej piwnicznej scenie Lochu Camelot.
Dobrze czuje się w towarzystwie swoich przyjaciół i bliskich znajomych – wtedy lubi opowiadać dowcipy czy anegdoty, chętnie też wymienia się memami. Jako miłośnik fantastyki często uczestniczy w rozgrywkach gier planszowych (zwłaszcza w klimacie Cthulhu – jest bowiem fanem twórczości Lovecrafta), lubi też gry RPG. Na spotkaniach towarzyskich najchętniej sączy gin z tonikiem, ale nie wzgardzi również drinkiem na bazie rumu. Jeśli jest dostęp do pianina lub fortepianu, siada do instrumentu z Anią i grają utwory na cztery ręce. Jest prawdziwym miłośnikiem wszystkiego, co irlandzkie – od folkloru, muzyki, przez język (którego się zawzięcie uczy!), po Guinnessa czy dobrą whiskey. Wakacje lubi jednak spędzać również na greckich wyspach.
Stanisław, jak przystało na reprezentanta krakowskiej inteligencji, jest człowiekiem wszechstronnie wykształconym i bardzo oczytanym. Ma niezwykły (i, niestety, coraz rzadszy) nawyk, że przed snem musi przeczytać choćby jedną stronę książki. A ma ich sporo, ponieważ rok rocznie bywa na targach książki, na których skutecznie pozbywa się większej części swojej wypłaty.
Staszek może się pochwalić tytułem magister duplex – skończył zarówno dyrygenturę symfoniczną, jak i kompozycję na AMKP. Do Auxilium został ściągnięty w pierwszych tygodniach istnienia chóru przez naszą inspektorkę Anię. Początkowo traktował to jako ciekawy eksperyment – kształcąc się na dyrygenta symfonicznego, miał niewielkie doświadczenie z chórem. Ostatecznie okazało się, że to absolutnie jego żywioł. I choć nie porzucił orkiestr, stał się doskonałym dyrygentem chóralnym. Jak sam przyznaje, to dzięki Auxilium zaczął również zawodowo śpiewać w chórze. W pracy z chórem ma niesamowite wyczucie, kiedy dokręcić śrubę, a kiedy odpuścić, by nie zniechęcać do dalszej pracy. Nie tworzy niepotrzebnego dystansu, zawsze jest otwarty na propozycje i uwagi. Ponieważ pracujemy z nim od początku istnienia, znamy już każdy jego gest, najmniejszy ruch ręki czy mimikę twarzy – to sprawia, że – choć jest niepozorny posturą – potrafi sterować chóralnym organizmem z łatwością kapitana. Ma pomysł na każdy utwór. Stale czuwa nie tylko nad harmonią, ale i zgodnością prozodii wyśpiewywanego tekstu z przebiegiem muzycznej frazy.
Jako kompozytor przyjmuje co i rusz nowe zamówienia i zlecenia – pisze muzykę dla dzieci, do spektakli, utwory na zespoły instrumentalne (np. kwartet fletowy), piosenki, w tym piosenki w stylu wysokiej klasy poezji śpiewanej, formy wokalno-instrumentalne czy utwory chóralne – również dla nas. Jego styl jest charakterystyczny (choć – jeszcze! – nie doczekał się opracowania) – można powiedzieć, że jest twórcą brzmień niebanalnych, a przy tym ma ogromne wyczucie wokalności czy melodyjności utworów. Innymi słowy – pisze utwory skomplikowane, ale takie, w których prowadzenie głosu działa na korzyść wykonawcy, a nie przeciwko niemu.
Prywatnie: koci tata przystojnego dżentelmena o imieniu Miau.
Gdyby miał więcej wolnego czasu, grałby na konsoli i komponował na swoje własne zamówienie. Jeśli jednak już znajdzie czas wolny, lubi popykać sobie fajkę.
W skrócie: Staś pozytywnie prowokuje, dopinguje, jest profesjonalistą i muzycznym perfekcjonistą, w pracę z nami wkłada wiele serca. Zaraża pasją (dlatego zresztą został nauczycielem). Taki powinien być dyrygent.

📸 Łukasz Opaliński (Apertura Studio)

Photos from Chór Kameralny Auxilium's post 26/11/2023

Dokładnie za tydzień gramy ostatni w tym roku kalendarzowym „Powrót do przeszłości”. Biletów jeszcze kilka zostało, link zostawiamy w komentarzu.
A jeśli ktoś jest jeszcze nieprzekonany, to dajemy smakowite zdjęcia od Łukasza Opalińskiego z Apertura Studio z tego spektaklu.

Photos from Chór Kameralny Auxilium's post 22/11/2023

Kolejnym PUNKTEM na mapie Krakowa, który chcieliśmy zaznaczyć, jest Kawiarnia PUNKT coffee & food prowadzoną przez naszą Lubę.

To urokliwe miejsce w samym sercu Krakowa (przy ul. Warszawskiej 20), które zaprasza do relaksu przy filiżance aromatycznej kawy.

Menu oferuje szeroki wybór napojów, od tradycyjnej kawy po alternatywne sposoby parzenia, oraz bogaty wybór herbat. Smakosze słodkości mogą cieszyć się różnorodnymi wypiekami, ciastami i deserami dostępnymi na miejscu – polecamy zwłaszcza kulki mocy!

Luba była tak kochana (Любов – ukr. 'miłość'), że na czas remontu Camelota udostępniła nam swoją kawiarnianią piwnicę, żebyśmy mogli ćwiczyć i przygotować dla Was nasze spektakle „Powrót do przeszłości”.

Zachęcamy do odwiedzenia kawiarni – gwarantujemy, że będziecie zadowoleni z wizyty!

20/11/2023

Poznaj nas!

Urodzony i wychowany w sercu Krakowa, w centrum. To jednak Nowa Huta skradła jego serce i stała się miejscem, w którym postanowił zamieszkać. Jacek lubi powoływać się na swoje duże doświadczenie życiowe. Jak często mawia: „za jego czasów...” (żuło się pszczoły, a nie jadło miód itd.).
Jacek to miłośnik motoryzacji. Lubi i kolekcjonuje samochody – ma kilka youngtimerów, czyli pełnoletnich samochodów, które kocha miłością bezgraniczną. Ponadto jest właścicielem pięknego kabrioleta, ale marzy o Porsche 911. Ponieważ lubi czuć wiatr we włosach, chętnie siada również na motocykl i wybiera się w różne rajdy. Ostatnio był na samochodowej wyprawie po Alpach. Była to wyprawa życia: 17 przełęczy przez Szwajcarię (m.in. Grimsellpass, Sustenpass, Furkapass), Włochy (m.in. Passo dello Stelvio, Passo Giau, Cortina d’Ampezzo, Passo Gardena) i Austrię (Großglockner Hochalpenstrasse) – średnio 400 km dziennie.
Ze swojej pasji uczynił jednak również zawód. Studiował ekonomię i wiedzę tę pożytkuje w japońskiej firmie produkującej silniki elektryczne do samochodów. Pracuje na stanowisku Advance Project Buyer i zajmuje się nowymi wdrożeniami.
Ale dla Jacka ziemia to za mało – ruszył więc na podbój przestworzy. Właśnie realizuje swoje marzenia, robiąc licencję pilota turystycznego – PPL(A). Co będzie dalej? Uzupełnienie tej licencji o uprawnienia akrobacyjne.
Muzykę Jacek lubi chyba od zawsze. Najpierw uczył się prywatnie gry na gitarze, potem dostał się do II stopnia, ale porzucił edukację, bo w programie było za dużo menuetów, a za mało flamenco. Śpiewał następnie w kilku chórach. Do Auxilium został ściągnięty... podczas własnego wesela. Wśród zaproszonych gości była jedna z naszych chórzystek i gdy rozmowy zeszły na to, że Auxilium poszukuje tenora, Jacek postanowił przyjść na przesłuchanie.
Ponadto Jacek jest miłośnikiem dobrego jedzenia – zwłaszcza włoskiego i azjatyckiego. Podczas prób jest wyrazicielem niewyrażonego – zawsze można liczyć na jego trafny i odważny komentarz, nie obawia się także mówić głośno tego, czego niektórzy boją się pomyśleć...

📸 Łukasz Opaliński (Apertura Studio)

18/11/2023

Czy wiecie, że Myszka Miki ma już 95 lat?!
Po raz pierwszy na ekranie pojawiła się w roku 1928 – najpierw w filmie „Plane Crazy” (pierwotnie był to film niemy), później w siedmioipółminutowym filmie pt. „Parowiec Willie” – głosu legendarnej myszy udzielił sam Walt Disney. Premiera filmu miała miejsce dokładnie 95 lat temu – 18 listopada 1928 roku. Za stworzenie postaci Myszki Miki Disney otrzymał w 1932 roku honorowego Oscara.
Dziś z okazji Dnia Myszki Miki wspominamy najbardziej legendarnego twórcę filmów animowanych.
Przy okazji przypominamy: na nasz „Powrót do przeszłości” na 3.12 została już tylko połowa biletów!
[Zdjęcie: Autorstwa not listed. New York World-Telegram and the Sun Newspaper Photograph Collection - Library of Congress, Digital Idcph 3c14742 //hdl.loc.gov/loc.pnp/cph.3c14742Library of Congress Control Number95512208Reproduction NumberLC-USZ62-114742 (b&w film copy neg.)Rights AdvisoryNo information on creator or on reproduction rights found with the image, 1995., CC0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=106583151 ]

15/11/2023

kicket.com (dawne eWejsciowki.pl) był pierwszym, jak czytamy w artykule INN:Poland z 2015 roku, w Polsce portalem sprzedającym wejściówki, które dotychczas „można było zakupić jedynie w kasie teatru na kilkadziesiąt minut przed spektaklem, stojąc często w długiej kolejce”. Portal powstał w 2014 roku. Jak przyznaje w tym samym wywiadzie jeden z twórców, Maciej Wartacz, zakładano, że platforma będzie działać w trzech obszarach – sprzedaży wejściówek, gromadzenia opinii na temat spektakli oraz sprzedaży regularnych biletów. Czy udało im się osiągnąć zakładane cele?

Historię powstania portalu przytacza pokrótce Gazeta Prawna w artykule z 2015 roku: „Pomysł, aby przenieść je [wejściówki – przyp. Auxilium] w XXI wiek i sprzedawać przez internet, narodził się z rozmów Macieja Wartacza [...] z kolegą z Francji Brunonem Markoviciem [...]. Po krótkiej kwerendzie wśród znajomych znaleźli programistę, który wziąłby się do technicznej strony przedsięwzięcia. Okazał się nim Michał Charmas [...].
Twórcy wiedzieli jednak, że powodzenie przedsięwzięcia zależy od współpracy w teatrami. Trójka założycieli opracowała więc model biznesowy, w którym korzyści odnoszą zarówno scena, jak i eWejściówki. Do działów marketingu zwrócili się więc z następującym przekazem: dzięki nam sprzedacie więcej wejściówek za potencjalnie większe pieniądze. My z kolei pobierzemy od tego prowizję, stratni więc nie będziecie”.

Dziś, po kilku latach prężnej działalności, kicket stał się ogromną, dobrze rozbudowaną platformą sprzedaży biletów i informacji na temat kulturalnych nowości – nie tylko teatralnych. Obecnie na ich stronie możemy przeczytać, że jest „to miejsce, w którym z łatwością odkryjesz najlepsze wydarzenia w całej Polsce. Wyszukiwarka z rozbudowanymi filtrami umożliwi Ci wybór spośród tysięcy spektakli, filmów, koncertów, festiwali, wystaw i wydarzeń VOD”. „Na kicket znajdziesz nie tylko aktualne repertuary teatrów i kin oraz harmonogramy koncertów, wystaw i innych wydarzeń kulturalnych. Dodatkowo na naszym blogu przeczytasz recenzje, rankingi oraz ciekawostki i newsy ze świata teatru, muzyki, sportu, nauki i kultury”.

„Chcemy zainteresować osoby nieaktywne w przestrzeni kultury tym, co dzieje się w mieście” – mówili w 2014 roku Gazecie Wyborczej. Jak widać, twórcy portalu spełnili swoje początkowe założenia i to z nawiązką – dziś mogą się pochwalić rewelacyjnymi wynikami i współpracą z największymi podmiotami odpowiedzialnymi za tworzenie kultury w Polsce. Ale nie stronią od opieki również nad malutkimi instytucjami – dzięki temu i my możemy znaleźć swoje miejsce w ich portalu, a Wy, drodzy fani, możecie kupować u nich bilety na nasze wydarzenia.

Źródła:
https://innpoland.pl/118649,polski-startup-robi-biznes-na-teatrze-i-chca-wyjsc-ze-swoim-projektem-na-europe
https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/877539,miejsca-w-pierwszym-rzedzie-walki-o-teatralna-widownie.html
https://kicket.com/static/img/media_art_wyborcza.jpg
https://kicket.com/s/napisali-o-nas

Grafikę przygotował zespół marketingowy portalu kicket.com.

13/11/2023

Poznaj nas!

Gdyby Auxilium było korporacją, to Agata miałaby w niej stanowisko senior specialist w Dziale Disneyowskim. Zna na pamięć dialogi i fantastycznie je odgrywa na zawołanie, umie zaśpiewać niemal każdą piosenkę z dowolnego filmu animowanego, z niezwykłą łatwością wciela się w rolę – tak że mogłaby dubbingować dosłownie każdą postać: śpiewem, krzykiem, śmiechem, rykiem – często jest w tym lepsza od oryginału. Spośród postaci najbardziej utożsamia się z Roszpunką.
W ogóle Agata jest odważną solistką – choć nie ma formalnego wykształcenia muzycznego, z prędkością światła uczy się nowych utworów, a z tak potężnym wolumenem mogłaby z powodzeniem pracować w przedszkolu.
Rozwija jednak karierę w branży IT – pracuje na front-endzie, a to znaczy, że odpowiada za to, co ostatecznie klient widzi na stronie internetowej czy w aplikacji.
Z muzyką związana jest od dawna – była wokalistką w kilku zespołach muzycznych, w tym w metalowym zespole Ferrum, w którym gitarzystą był prezentowany tu wcześniej Olo. Śpiewała też w innych chórach.
Na próbach zaraża pozytywną energią. Zawsze jest w dobrym nastroju, jest chętnym do pomocy wulkanem energii, często dodaje na próbach swoje interpretacje i komentarze związane z emocjonalną czy treściową stroną utworów, które wykonujemy, co niezwykle motywuje do większego zaangażowania się w w wykonywaną muzykę. Na auxiliańskie imprezy zawsze dostarcza fenomenalne wypieki – najczęściej bardzo wysokie i skomplikowane torty.
Poza tym Agata jest fantastyczną mamą Zuzy i Oli. W wolnym czasie chętnie uczestniczy w spotkaniach auxiliańskiej sekcji planszówkowej. Lubi uniwersa Wiedźmina i Gry o Tron, ale chętnie dołącza również do lekkich gierek imprezowych – doskonałych do grania przy czipsach i piwie.

📸 Łukasz Opaliński (Apertura Studio)

08/11/2023

Rozpoczynamy nową serię postów. Będziemy w niej prezentować osoby, instytucje i miejsca, z którymi współpracujemy, dzięki którym możemy się rozwijać i prezentować Wam nasze pomysły sceniczno-muzyczne.
Na pierwszy ogień – a jakże! – idzie Teatr Loch Camelot, który z otwartymi ramionami przyjął nas, gdy szukaliśmy jakiegoś stałego miejsca, w którym moglibyśmy się zakotwiczyć. Od tej pory, a trwa to już ładnych parę lat!, mamy ogromną przyjemność organizować próby i koncerty na scenie teatru, który mieści się przy ulicy św. Tomasza 17 w Krakowie – w tzw. „Zaułku Niewiernego Tomasza”. Scena mieści się w piwnicy kultowej kawiarni Camelot. Największym owocem naszej współpracy są wspólne przedstawienia oratoryjne organizowane na coroczny festiwal Cracovia Sacra.
Jak czytamy na stronie karnet.krakowculture: „Loch Camelot powstał w Krakowie w październiku 1991 roku jako nieformalne artystyczne stowarzyszenie twórców różnych dyscyplin, w latach 1991–2016 działał jako Kabaret Loch Camelot, scena Teatr Loch Camelot powstała w 2013 roku i jest kontynuacją tradycji artystycznych miejsca”. „Teatr prezentuje kameralne spektakle muzyczne, kabaretowe, monodramy, organizuje na swej scenie recitale i koncerty. Miejsce to łączy bogatą tradycję atmosfery Krakowa z najlepszym wykonawstwem, prezentuje wysoki poziom i tradycyjną rozrywkę w najlepszym tego słowa znaczeniu. Tradycją jest sobotni spektakl kabaretowo-muzyczny o godz. 20.00, w którym bierze udział cały zespół Teatru”. „Teatr działa pod artystycznym kierownictwem Ewy Korneckiej, występują zarówno artyści znani i doświadczeni (np. Beata Malczewska, Basia Stępniak-Wilk) jak i absolwenci krakowskich uczelni artystycznych (AM i AST) oraz osoby od lat związane z zespołem, a uprawiające na co dzień całkiem inne zawody – architekci, plastycy, filolodzy, lekarze i prawnicy”.

Serdecznie polecamy to miejsce i potajemnie dodamy, że pewne osoby znane Wam z Auxilium można również zobaczyć w spektaklach Teatru Loch Camelot . A które? Przekonajcie się sami w sobotnie wieczory – już niebawem Camelot wznowi spektakle. Szczegóły na ich profilu i stronie internetowej. Niech Pegaz będzie z Wami!

fot. Łukasz Opaliński (Apertura Studio); Cracovia Sacra 2023 (Auxilium i Loch Camelot)

06/11/2023

Poznaj nas!

Nasz kolejny nowy nabytek to Olo. Pochodzi z Krakowa, tu chodził do liceum i studiował na AGH informatykę stosowaną. Z chóralistyką związany jest od dziecka – najpierw z chórem parafialnym, potem licealnym, następnie uniwersyteckim. Ale nie tylko klasyczne harmonie zaspokajały jego muzyczne ambicje – Olo grał w kilku zespołach muzycznych, najpierw jako gitarzysta, potem jako basista w zespole metalowym. Wizerunek spokojnego, cichego, uśmiechniętniego, skromnego i zawsze pomocnego faceta niech przełamie fakt, że jeszcze parę lat temu był posiadaczem prawdopodobnie najdłuższej brody w historii chóralistyki. Jest fanem mocnych brzmień – zespołów Motorhead i Dream Theater (ulubiona płyta: „Images and Words”). Ponadto lubi anime (np. „One piece”), fantastykę („Grę o Tron”, „Star Wars”) i jazdę na snowboardzie.
Olo jest samoukiem, ale bardzo pilnym: dobrze czyta nuty i zawsze przychodzi przygotowany na próby. Wskoczył do zespołu mniej więcej w tym samym czasie co Mateusz i szybko nadrobił bieżący repertuar. Ma szeroką salę głosu – w swojej muzycznej historii przeszedł od basów do II tenorów, a obecnie śpiewa w Auxilium jako baryton.
Po studiach w poszukiwaniu pracy wyjechał z Krakowa – najpierw do Katowic, potem do Monachium. Tam śpiewał w chórze anglojęzycznym. Wystąpił z koncertem w Gasteig oraz kolędował z balkonu ratusza na Marienplatz. Od czasu wyjazdu do Niemiec jego podstawowym środkiem transportu stał się rower. Do Polski wrócił w zeszłym roku i dzięki temu może kontynuować chóralną przygodę z nami, z czego bardzo się cieszymy. W Auxilium należy nie tylko do sekcji basów, ale również do sekcji planszówkowej. Gdyby był postacią ze świata fantasy, zostałby czarodziejem – ale musiałby ponownie zapuścić brodę.

Chcesz aby twoja osoba publiczna była na górze listy Osoba Publiczna w Kraków?
Kliknij tutaj, aby odebrać Sponsorowane Ogłoszenie.

Kategoria

Strona Internetowa

Adres


Św. Tomasza 17
Kraków
31-022

Inne Muzyk/zespół w Kraków (pokaż wszystkie)
GANG$TEPPAZ GANG$TEPPAZ
Kraków

bookings: [email protected] http://soundcloud.com/gangsteppaz

Piotr Grodecki Piotr Grodecki
Kraków

Marek Grechuta Marek Grechuta
Ulica Zakamycze 31
Kraków, 30-240

Oficjalny profil poświęcony twórczości Marka Grechuty www.marekgrechuta.pl (serwis w budowie)

Dorota Slezak Dorota Slezak
Kraków
Kraków

Artystka Piwnicy pod Baranami/ Piwnica pod Baranami Cabaret Artist

CF98 CF98
Kraków

We bring energetic melodic punkrock, PMA and friendship wherever we go 💪🏽 Insta: @cf98band

Di Galitzyaner Klezmorim Di Galitzyaner Klezmorim
Kraków

Oficjalny profil FB zespołu Di Galitzyaner Klezmorim

COROZONE COROZONE
Kraków

Fu***ng THC

Chór i Orkiestra Bazyliki OO. Cystersów z Mogiły Chór i Orkiestra Bazyliki OO. Cystersów z Mogiły
Kraków, 31-979

http://www.mogila.cystersi.pl/index.php?option=com_content&view=category&layout=blog&id=91&Itemid=18

Cemetery of Scream Cemetery of Scream
Plac Lasoty 8
Kraków, 30-539

Atmospheric Doom Gothic Metal / Official Site

JANEZ (italian singer and song-writer) JANEZ (italian singer and song-writer)
Kraków

Volevo una canzone, una canzone senza tempo..

Psalmodia Choir Psalmodia Choir
Ulica Bernardyńska 3
Kraków, 31-069

Psalmodia - chór mieszany, działający przy Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie.

SteeloGram SteeloGram
Kraków

PeWuO i Deco